Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2017, 20:27   #12
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Willie usiadł przy stole, a obok niego jego najlepszy przyjaciel - Hildi. Goodbody cieszył się, że Grubb w końcu zdecydował się ruszyć swoje cztery litery do ludzi. Jeszcze trochę i pewnie sam zamieniłby się w ten wysiedziany fotel, w którym spędzał całe dnie.
Willibald dobrze wiedział, dlaczego jego przyjaciel tak się zachowywał, jednak kompletnie tego nie rozumiał. Sam by tak nie potrafił, przede wszystkim dlatego, że od dziecka nie potrafił dłużej usiedzieć w jednym miejscu.
- Rozchmurz się, jesteś na przyjęciu, a nie na stypie! - rzucił w stronę przyjaciela, szturchając go łokciem. W dłoni już trzymał placka ziemniaczanego.

Willie był w doskonałym humorze. Lubił wszelkiego rodzaju przyjęcia, gdzie zbierało się wielu hobbitów. Dlatego też podczas przyjęcia dużo się śmiał, dużo sam żartował, wdawał się w wesołe dyskusje, popijał brandy i co jakiś czas trącał łokciem Hildiego, coby go trochę ożywić.
Na całym przyjęciu nie było hobbita, z którym Willie nie zamieniłby chociaż jednego słowa. To dopytywał, co nowego, to opowiadał jakiś nieprzyzwoity żart, a to śmiał się z żartów innych gości.

Najbardziej jednak Willie zainteresowany był Maddie. Co prawda starał się tego nie okazywać, ale za każdym razem, kiedy widział ją gdzieś przemykającą, ukradkiem wodził za nią wzrokiem, ciesząc się każdą chwilą, w której mógł się na nią napatrzeć.
Nie rozumiał, dlaczego jeszcze nie poddała się jego urokowi, ale to sprawiało, że jeszcze bardziej się nią interesował. Nie była jak inne dziewczyny. Była wyjątkowa. Jedyna w swoim rodzaju. Najpiękniejsza.
Wykorzystywał też każdą sposobność, by z nią porozmawiać. Kiedy dolewała brandy, specjalnie w tej samej chwili sięgał po swój kieliszek, by ich dłonie się zetknęły. Uśmiechał się wtedy do niej czarująco, jakby chciał rzucić na nią jakiś urok.

Kiedy zaś przyszła kolej toastów i przemówił duży człowiek, którego Isengar nazwał Czarodziejem Alatarem, Willie przeniósł swoją uwagę właśnie na niego. Wcześniej niezbyt się interesował towarzystwem obcego jegomościa, bo zaaferowany był Maddie, jedzeniem i byciem towarzyskim.
Przemowa była krótka, ale jakże interesująca! Fornost? Niebezpieczna przygoda? Możliwość poznania niezbadanych przez hobbitów zakątków? To na pewno zrobiłoby wrażenie na Maddie. A poza tym było szalone i nierozsądne, czyli zupełnie w stylu Willibalda Goodbody. Bez chwili zastanowienia i zupełnie świadomie zgodził się na poszukiwanie skarbów.
- Ja i mój najlepszy kompan - tutaj objął ramieniem Hildiego, wykorzystując fakt, że ten pewnie zaniemówił i nie wierzył do końca w to, co się właśnie działo - również udamy się na tę wyprawę! Maddie, polej szybko Hildiemu, bo chyba mu w gardle zaschło! No, to gdzie mam podpisać za siebie i przyjaciela? Kiedy ruszamy?
 
Pan Elf jest offline