Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2017, 11:48   #124
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


- Nie wiem co cię tak pokręciło, ale nie mierz sobie ani ludzi ani Nibyryjczyków swoimi chorymi swoimi kategoriami. - Odraza która płynęła wraz ze słowami, było tym co łączyło Shunsuke z jego “gościem” Motsamaisi. Odraza którą było widać i w spojrzeniu i w głosie, gdy patrzył na tę szaloną istotę, którą stał się Makhenike. - Naukowiec nie kroi myszy, dlatego że to go podnieca, tylko po to by się czegoś dowiedzieć na podstawie sekcji. Nie zabijają nas i nie kroją, bo wiedzą że z martwych nic nie wyciągną, a i sama sekcja zwłok może okazać się stratą czasu… tak jak na razie ta debata. - Odetchnął głęboko starając się zdusić narastającą frustrację. - Może więc zamiast na waszych fantazjach, skupmy się na faktach. Księżniczki nie namierzymy, choć możemy nakłamać że wiemy gdzie jest. Musimy jednak wpierw ustalić wspólne zeznania, bo mogą nas przepytywać oddzielnie. Nie przypominam sobie żadnej obcej wiedzy i umiejętności. Może się jakaś objawi w locie, ale jeśli nie... to musimy polegać na naszych umiejętnościach. Miejsce jakie powinniśmy wybrać na “obecność” księżniczki, powinno być zatłoczone, trudne do kontroli dla wroga i z wieloma drogami ucieczki. Myślę o dużym centrum handlowym.Myślę też że zdołam obezwładnić z zaskoczenia jednego z naszych opiekunów. A potem… uciekamy, każdy na własny rachunek. Może komuś z nas się uda. Fantazje o łapkach na obcej technologii… wsadźmy między bajeczki. Wracamy jednak do początku… co wy potraficie użytecznego w naszej sytuacji?
- Ja na ten przykład - twarz Yakalafiego wyrażała zamyślenie - umiem myśleć logicznie - Alice powiedział grzecznym tonem. - Co pcha mnie ku konkluzji, że ucieczka nie ma sensu, jeżeli za przeciwników mamy jakąś organizację działającą globalnie i współpracującą z rządami państw. Jak tu, w Japonii. Nie ukryjemy się tak by nas nie znaleźli po raz drugi.
- Możesz więc zostać z opiekunami, gdy reszta ucieknie. -
stwierdził krótko Sonoroki. - Jeśli o mnie chodzi, wolę zaryzykować niż utknąć na zawsze tutaj. Ale ja.. jestem Japończykiem, a choć nie wywodzę się z kasty samurajów, to szanuję kodeks bushido i nie zamierzam dać się złapać żywcem po raz drugi.
- Wy też jesteście za opcją “żywot w ukryciu jak szczur” i “nie wezmą mnie żywcem po raz drugi”? -
Yakalafi spojrzał na Makhenike i Mofuputsi.

Mak...ochi odpowiedział, nie patrząc na medyka:
- Opcja “nie być tutaj” brzmi rozsądnie. Jestem dzieckiem, żaden dorosły nie będzie mnie atakował w miejscu publicznym, Centrum handlowe brzmi dobrze, ciekawe czy na to pójdą.
- Też uważam, że nie uda nam się tak po prostu uciec -
odparł Saito ustami Mofuputsi. - Skoro w imię ogólnoświatowego bezpieczeństwa nawet nasz własny rząd gotów jest się na nas wypiąć i stwierdzić, że nigdy nie istnieliśmy, to obawiam się, że skuteczne ukrycie się przed nimi jest nie tylko niemożliwe, ale też niebezpieczne dla naszych bliskich. Zakładam, że każde z nas ma jakąś rodzinę lub przyjaciół, do których bez problemu dotrą nawet jeśli nam, jakimś cudem udałoby się skutecznie zniknąć im z oczu.
- Poza tym Alice-san, powiedz mi jedno. Nie wytropimy Księżniczki, bo nie mamy takiej możliwości. Nie posiadamy obcej wiedzy. Mimo wszystko jesteśmy tylko ludźmi z jakimiś wspomnieniami i szczątkowymi osobowościami obcych. Co się z nami stanie, gdy oni się zorientują, że jesteśmy bezwartościowi? Co wtedy z nami zrobią? I jak szybko im się skończy ich cierpliwość do nas? Na razie nic dla nich nie uzyskaliśmy. -
stwierdził Sonoroki przyglądając się Yakalafiemu. I starając się panować nad swoim gościem, co chwila przypominał mu, że w tej niebieskiej formie jest przede wszystkim Alice, niewinny niczemu gaijin.
- Nie powiedziałbym, że bezwartościowi. - Lindsay zamyślił się. - Normalnie, jesteśmy zwykłymi ludźmi, ale dotykając kuli - spojrzał na dłoń Japończyka - wywołujemy te osobowości sprzed transferu. Ja jako Alice, jestem dla nich nikim, ja jako Yakalafi, mogę sięgnąć w głąb wspomnień, wiedzy. - Uśmiechnął się. - Lekarstwo na raka, zaawansowana technologia… Dysponując dostępem do kuli, możemy zaoferować im naprawdę wiele.
- Doprawdy? Więc sięgnij i wyciągnij coś użytecznego. Pokaż że to możliwe, zamiast teoretyzować. -
stwierdził sceptycznie Shunsuke. - Lekarstwo na raka byłoby miłe, ale wybierz coś co nie wymagałoby kredytu zaufania wobec Yakalafiego.

Yakalafi kiwnął głową.
Przymknął oczy i skupił się, aby sięgnąć w głąb swojej pamięci, tej sprzed transferu. Alice wierzył, że on i Yakalafi to ta sama osoba, której dwie osobowości oddzielone zostały kurtyną zapomnienia kim był przed “wgraniem” Nibryjczyka w uszkodzony płód. Teraz dotykając kuli tamta osobowość powróciła.

Sięgnął głęboko.

 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline