Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2017, 12:28   #59
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


Gdy doszli do bram klasztoru byli mokrzy oboje. Gdzieś w połowie drogi Aila uparła się, by iść samodzielnie, toteż oboje nie tylko byli przemoczeni, ale do wysokości kolan też ubłoceni, bowiem szlachcianka uprosiła męża, by prewencyjnie nie szli środkiem drogi.
Tutaj wyminęli straż, która przyglądała im się bez słowa, by w niedługim czasie dotrzeć do nowej komnaty Aili - nieco lepiej urządzonej niż poprzednia, ale jakoś tak... mniej przytulnej. A może to kwestia wspomnień?
- Trzeba nam się przebrać i chyba obmyć... - powiedziała Gangrelka zwracając wreszcie uwagę na swój wygląd - Poproszę siostry, by przygotowały nam kąpiel.
Alex kiwnął głową na zgodę.
- Jeno Urszulę może w spokoju ostaw, nie piłem z niej dużo, ale wciąż słabować może.

Zdjął przemoczoną kurtkę i zaczął pozbywać się butów.
Aila wyszła na moment, by wydać polecenie Alinie i zaraz potem wróciła, robiąc to samo, co przed chwilą Alexander i walcząc z ubrudzonymi butami, by zdjąć je z nóg. Mieszanina wody i błota jednak działała niby klej na skórzane obuwie, nałożone na również wzmocnione skórą nogawice. Wampirzyca aż zaklęła pod nosem, całkiem poświęcając swą uwagę tej prozaicznej czynności.
- Pomóc? - Bękart spytał stojąc jeno w ubłoconych spodniach i mokrej koszuli, pas z pochwą i mieczem też zdążył już zdjąć i rzucić pod ścianę. Przyglądał się ciekawie szamotaniu nieumarłej szlachcianki.
Prychnęła, ale usiadła na skraju stołka i wyciągnęła przed siebie nogi, a Alex podszedł i złapał za but aby go ściągnąć. Trochę się siłował nim udało mu się pozbawić go wampirzycy. Rzucił go pod ścianę i chwycił za drugą nogę.
- Kiedy ostatnio miałas na sobie suknię? - spytał siłując się z drugim butem.
Zdziwił ją tym pytaniem.
- Sama nie wiem... w podróży założyłam dwa czy trzy razy, jak po karczmach nocowaliśmy. - Odpowiedziała po chwili namysłu. - Czemu pytasz? - zapytała, odruchowo przygładzając mokre, postrzępione włosy, które już nigdy nie miały być dłuższe niż do ramienia.

“Wolę ją w takim stroju”
Wspomniał słowa Marcusa.
- Och, tak po prostu… tu cały czas w męskim odzieniu cię widuję. - Zatoczył się ściągając drugiego buta, chwycił jej stopę by utrzymać równowagę. - Tedy i ciekawość mnie brała, zali w ogóle zdarza Ci się suknie nosić.
- Męskie odzienie wygodniejsze, gdy trzeba wspinać się lub po lasach biegać. Nawet po wodzie. Poza tym nie mam tu dla kogo się stroić...
Aila podniosła się z siedzenia i zaczęła zsuwać teraz mokre spodnie. Niestety, z tym zadaniem radziła sobie znacznie lepiej i chyba nie potrzebowała pomocy, toteż Alexander tylko patrzył stojąc tak jak stał, dwa kroki obok.
Szybko też spostrzegł, że pod spodem jego małżonka nie miała już nic innego, a krótka koszulina, wystająca spod wełnianej bluzy nie zakrywała wszystkiego, szczególnie gdy Gangrelka pochylała się.
- Będziemy... razem się kąpać? - zapytała nagle, prostując się i patrząc w oczy Alexandra.
- To zależy czy jest tu spora balia, albo w czym tam się kąpałyście jako mniszki… - Spojrzał na nią. - Albo czy tego nie chcesz.

Musiał poczekać chwilę na odpowiedź, bo Aila ściągnęła właśnie przez głowę grubą bluzę z wełny, ostając już tylko w cienkiej, poplamionej i zawilgoconej koszuli.
- To mi przypomina ten wieczór w majątku Josefa. Wtedy byłam wystraszona... teraz myślę o tamtej chwili prawie z żalem, że nie dałam się jej bardziej rozwinąć. Choć i tak było cudownie. - Uśmiechnęła się lekko.
- Rozwinąć? - zainteresował się. - Mówisz o tej służce? - Zaczął zdejmować spodnie by pozostać również tylko w koszuli.
- Wiesz, że Alina tu zaraz przyjdzie i choć chłopa pewnie nieraz widziała to... - popatrzyła znacząco na męża - Chociaż mi się podoba. - Zachichotała.
- Hm… zawsze mogę zrobić jej psikusa… - Alex odrzucił ubłocone spodnie i stanął w koszuli sięgającej nad kolana. - Z psotnym uśmiechem pokazał, jak wampiry potrafią jeno krwią kontrolować pewne rzeczy. Faktycznie Alina mogłaby tu mocno się speszyć. - Gdzie idziemy do tej kąpieli? - spytał.
Szlachcianka pokręciła z rozbawieniem głową.
- Pewnie do komnaty na końcu korytarza, bo tam zwykle balia stała, co by ją potem przez otwór w ścianie wychodka wylać. Chyba, że coś się zmieniło, wiesz, ostatnio nie miewam potrzeb tam zaglądać. - Rozłożyła ręce, po czym wróciła do wcześniejszego wątku: - Nie chodziło mi o tę dziewczynę ze szramą, choć ciekawa to była osóbka, ale o sam fakt... cieszenia się sobą bez krępacji. Teraz myślę, że cała ta zazdrość, pruderia... zbędne były, bo wiele szczęśliwych chwil nas ominęło.
- Nooo, wtedyśmy trochę przesadzili - mruknął w odpowiedzi. - Ale nie by tego żałować. Wieleśmy stracili, ale przez lata rozłąki, nie strofowanie się. - Zbliżył się do żony. - Wtedy jeszcze trzymało cię w karbach wychowanie, obawy co kto powie na nieprzystojne, nieobyczajne, lubo dziwne zachowanie. Wolna byłaś, ale wciąż w pętach. Teraz żeś wolna w pełni. Ot jedyny plus z tego, żeśmy zmienieni zostali w to, czym jesteśmy.
- Ty sam mnie w tym stanie też trzymałeś - odparła Aila z namysłem, lecz nie dokończyła, bo rozleglo się pukanie dyskretne.

- Kąpiel gotowa. - Obwieściła Alina, przezornie nie wchodząc do środka.
Aila tymczasem zarzuciła na siebie opończę i rzuciła pelerynę Alexandrowi.
- Masz mój nieprzyzwoity małżonku. Okryj się, by jej oka nie wokolić.
Małżonek opończę zarzucił, ale nie zapiął jej i z łobuzerską miną jak wcześniej pchnął krew w pewne rejony swego ciała. Koszula napięła się wyraźnie.
- No wiesz ty co... - Aila nie wytrzymała i roześmiała się głośno, otwierając akurat drzwi, za którymi stała Alina z naręczem świeżych ubrań i czegoś do wycierania. Dziewczyna jednak nie patrzyła na Alexandra, ale zafascynowana wpatrywała się w oblicze szlachcianki. Kiedy Aila dostrzegła jej nietypowe zainteresowanie, zdziwiona zapytała:
- Coś mam na licu?
Służąca spuściła głowę, zawstydzona.
- Nie pani, po prostu... dawno nie widziałam cię tak szczęśliwej.
- Cieszyć się zatem trzeba, nie głowę na kwintę spuszczać Alino - rzucił z lekkim uśmiechem bękart podchodząc do drzwi. - Pójdźmy, ciepła kąpiel zdecydowanie mi się przyda.
Dziewczyna ukłoniła się z gracją, jak uczyła ją jej pani. Ciekawe czy sama Aila jeszcze umiała się tak kłaniać? Wszak nawet krok jej się zmienił po przemianie, był szybszy i bardziej zdecydowany.

Alina wskazała małżonkom salę kąpielową, patrząc to na jedno to na drugie z wyraźną radością w oczach, a kiedy weszli do środka, rzeczy na boku, na stole położyła i wycofała się.
- Proszę się nie spieszyć. Jak coś to ja też popilnuję, by nikt nie przeszkadzał... - zadeklarowała, po czym drzwi się za nią zatrzasnęły.
Aila pokręciła głową z rozbawieniem.
- No ładnie, taka intrygantka się niej zrobiła... kto by pomyślał.
- Z nich dwóch ona zawsze bardziej mi do dworskości pasowała. To i do intryg prędsza. - Alexander zrzucił z siebie opończę i zaczął rozpinać koszulę.
Aila podążyła za jego przykładem, uśmiechając się wciąż pod nosem.

Bękart zerkał ku niej, a gdy pozbył się wszelkiego odzienia zbliżył się do balii i wszedł do niej. Powoli usiadł w gorącej wodzie mrucząc z zadowolenia, to ciepło było przyjemną odmianą do czucia permanentnego chłodu w martwym ciele. Po chwili usłyszał plusk obok, gdy jego małżonka weszła do wody i usiadła po chwili naprzeciwko. Balia była przeznaczona do kąpieli 4-6 osób naraz, toteż miejsca mieli całkiem sporo.
Aila z lubością zanurzyła się po szyję, po czym... zniknęła całkiem pod wodą, a Alexander wyciągnął się wygodnie i przymknął oczy wystawiając na powierzchnię jedynie głowę.
Jego małżonka po chwili wynurzyła się z głośnym pluskiem, rozlewając naokoło wodę. Palcami zaczęła rozczesywać włosy, co jakiś czas przepłukując je wodą. Jednak coś zostało ze starych nawyków kasztelanki…

Po otworzeniu oczu Alexander spoglądał na zanurzoną wampirzyce omiatając ją wzrokiem.
- Cóż… jeżeli skupiać się na pozytywach… Jesteś piękna i zawsze już będziesz. Sam widok pozwala stłumić gorycz - Uśmiechnął się.
To wyznanie chyba zaskoczyło Ailę, po chwili jednak wróciła do przerwanych czynności pielęgnacyjnych. Raz po raz łypała jednak wzrokiem na Alexandra.
- W sumie to tylko od nas zależy co będziemy widzieć... moglibyśmy... co noc się tak wygrzewać... - Nagle posmutniała. - Lecz nie będziemy. Tacy jesteśmy już.
Pochylił się i przygarnął ją do siebie. Wampirzyca początkowo zesztywniała na ten gest, dopiero po chwili oparła się na piersi męża i przytuliła do niego tak, jak dawniej. Teraz, gdy jej skóra była cieplejsza w ogóle wydawala się taka, jak dawniej...
- Mamy do wyboru, albo nie zaakceptować tego i skończyć ze sobą. Chociażby witając słońce, albo spróbować pogodzić się z tym kim się staliśmy i istnieć. Istnieć wyszukując przyjemności i cele, aby to istnienie miało sens. - Bękart znów się uśmiechnął. - Dziś piłem wino…
- I jak? Bardzo bolało? - zapytała ze współczuciem.
- Bolało? Nie… Z początku nie mogłem się przemóc by wypić coś innego niż krew, ale gdy trzymałem płyn w ustach, czułem ten smak. Będący niczym przy smaku vitae, ale… przyjemny tym wspomnieniem gdy smakowałem je jako śmiertelny. - Skrzywił się gładząc ją po mokrych plecach. - Przełknąłem i to też było jak dawniej. Gorzej gdym wymiotował.
Aila pogłaskała go po policzku.
- Podobno niektórzy potrafią się przyzwyczaić i kontrolować to. W sensie, że... jedzą jak ludzie, a pozbywają się gdy chcą i są w ustronnym miejscu. No ale może to tylko opowieści, byśmy nie czuli się całkiem obco.
- Mam zamiar się tego nauczyć. Ważne byśmy trzymali się swego człowieczeństwa, a cóż bardziej w nas je utrzymuje niż te rzeczy, które przypominają nam kim byliśmy. - Aila czuła jak jego pierś unosi się nie do końca rytmicznie. Nie kontrolował tego przez cały czas, czasem zapominał.
- Ja myślę, że człowieczeństwo to coś bardziej... - nakierowała palec na jego pierś. - W środku. Poza tym ludzie też bywają okrutni…
- Nie przeczę, chcę jednak czuć się jak człowiek, nawet jeżeli jestem drapieżnikiem na ludziach żerującym. Wtedy bliżej do nich i łatwiej traktować jak… ludzi, a nie jak sługi, worki krwi, pionki na szachownicy.
- Skoro tak mówisz... Ja czasem łapię się na tym, że więcej szacunku mam dla zwierząt niż do ludzi i wampirów. One nie są tak jak my zachłanne... i okrutne.
- Można i tak - wymruczał rozkoszując się ciepłem wody i dotykiem miękkiego ciała. Roześmiał się nagle. - Tak sobie pomyślałem… Ty, ćwierkające nad głową ptaszki, pałętające się pod nogami króliczki i wiewiórki. Sarenka skubiąca brzeg sukni…
Aila prychnęła.
- Żebym ja cię gdzieś nie skubnęła! - pogroziła i faktycznie uszczypnęła mężczyznę w udo, niebezpiecznie blisko klejnotów rodowych.
Dziewczyna spojrzała wyzywająco w oczy Bękarta.
- Niemiły ci widok miękkich zwierzątek patrzących na ciebie z uwielbieniem? - Alex prowokował dalej ze śmiechem.
- Ty...

Wampirzyca nagle obróciła się i szybkim ruchem wpełzła na Alexandra, siadając na nim okrakiem. Wyprężyła się dumnie, eksponując piersi ponad taflą wody.
- Żebym z ciebie nie zrobiła sobie takiego... szorstkiego zwierzątka... - zagroziła, lecz zrobiła to tak zmysłowym tonem, że zabrzmiało jak obietnica.
- Widziałabyś mnie jako wspinającą się po nodze wiewiórkę - przejechał jej dłonią po udzie - sarenkę skubiącą z ciekawością - drugą dłonią ścisnął lekko sutek wampirzycy, czy latającego nad głową ptaszka?
- Jak już, to tego ptaszka nie widziałabym nad głową... - patrząc mu bezwstydnie w oczy, Aila oblizała się, przy czym niby przypadkiem zahaczyła kciukiem o kieł. Słodka woń vitae uniosła się z małej ranki na palcu.
Dłonie wampira na udzie i piersi nieumarłej zacisnęły się, a on patrzył na krew tak rozkosznie pachnącą. Kły wysunęły mu się lekko.
Aila jęknęła pod wpływem mocniejszej pieszczoty, lecz po chwili znów się uśmiechnęła. Tym razem drapieżnie. Uniosła palec i przystawiła do warg kochanka. Powoli rozsmarowała na nich swoją krew.
Oblizał wargi zawadzając językiem o jej palec i wziął go do ust. Poczuła jak zaczyna delikatnie ssać niewielką rankę.
Zamruczała rozkosznie, ocierając się o wampira. Choć nie czuli już ludzkiego pożądania, wciąż siebie wzajemnie pragnęli. Ciało Aili, choć martwe, okazywało to jednak na ten sposób, który pamiętało, ocierając się o podbrzusze Alexa.
Alexander wciąż ssal mrużąc oczy z rozkoszy na smak wampirzej krwi i zaciskał dłonie na miękkich krągłościach. Jego męskość była martwa, bo ciało nie reagowało na bliskość Aili jak za życia, ale jej ruchy nie umknęły mu.
- Chcesz? - Przejechał dłonią po jej łonie. - Jak w Kreuzenstein? - Przywołał jej wspomnienie, do którego wróciła tego wieczora.
Pokręciła głową przecząco.
- Tamto odeszło, ale... jest nowe. Wystarczy mi, że... tej nocy zapomnimy o naszych poglądach... wrogach... i będziemy tylko dla siebie.
- Tak będzie… - skinął głową z uśmiechem i uniósł głowę by wpić się ustami w jej blade wargi. Ich martwe ciała znów przywarły do siebie, przyjemniejsze w dotyku, gdyż oba były rozgrzane od kąpieli. Aila, odwzajemniając pocałunek, delikatnie pogładziła szyję kochanka. Po kilku chwilach intensywnego pocałunku poczuła jak jego kły wysuwają się bardziej. Odchyliła głowę, by odsłonić przed nim szyję. Tak jak za życia nie mógł powstrzymać się przed tym by ją posiąść tak teraz nawet gdyby walczył ze sobą aby nie ugryźć, musiałby w końcu przegrać i ulec pokusie. Widok jej szyi odsłoniętej przed nim w jakby zapraszającej pozie, był jak widok Aili przed jaskinią banitów gdy bezwstydnie prowokowała go swym zachowaniem.

Zaciskając mocniej dłonie na bladych, zimnych, ale miękkich i przyjemnie jędrnych krągłościach, wpił się kłami w jej szyję. Pił zachłannie przymykając oczy. I nagle on coś poczuł. Kły Aili wbiły się w jego ramię. Ich krew znów płynęła w zamkniętym obiegu - płynęła w nich jakby nagle stali się jednym organizmem. Czy coś bardziej mogło połączyć nieumarłych kochanków w jedność? Bękart nie rozmyślał nad tym. Drżąc na całym ciele i ściskając ciało nieumarłej kochanki zamknął oczy upajając się bliskością jej ciała i smakiem jej krwi.

Rozkosz zdawała się płynąć przez ich ciała bez końca, aż w końcu, gdy Aila niechętnie oderwała się od szyi męża, poczuła, że woda w balii zupełnie wystygła, a do wschodu słońca nie zostało tak wiele czasu.
- Ekhm... - chrząknęła, gładząc włosy Alexandra, które prawie całkiem zdążyły wyschnąć.
Spojrzał na nią, a wzrok miał zaiste nieprzytomny. Nie wiedział ile tak trwali czerpiąc przyjemność z picia i odczuwania wampirzego pocałunku jednocześnie. Dygotał lekko na ciele.
- To… - ciężko mu było składać słowa.
Aila uśmiechnęła się błogo, rozluźniona wyraźnie, choć jakby przytomniejsza, bo zalizała rankę na szyi młodego Gangrela, a potem zasklepiła swoją.
- To...? - pociągnęła przerwany wątek.
- To było… coś… - ciężko mu było odnaleźć słowa.
Aila uniosła się i naga stanęła przed mężem, patrząc na niego z góry z figlarnym uśmiechem na ustach. Teraz bez warstw błota i zmartwienia na twarzy zdawała się piękniejsza niż kiedykolwiek.
- Taaak?
- Niesamowitego… - wyrzekł w końcu omiatając jej sylwetkę rozkojarzonym i zamglonym spojrzeniem.

Chlapiąc na boki wodą, wampirzyca opuściła balię i zaszła mężczyznę od tyłu, by otoczyć jego szyję ramionami.
- A przed nami jeszcze cała wieczność... - szepnęła mu do ucha i cmoknęła w policzek.
- Tak - skłamał. - Cała wieczność…
Również wstał i wyszedł z balii. Nie wycierając się sięgnął po czystą koszulę przygotowaną i pozostawioną przez Alinę.
- Hm… Zrobiłem sobie całkiem wygodne leże w podziemnej części wieży, ale trochę tam chłodno i wilgotno… - powiedział wkładając koszulę.
Aila, zakładając podobną koszulę, tylko mniejszą, zasępiła się wyraźnie.
- Mogłeś zająć pustą celę. Wiesz... nie powinniśmy jednak... - powiedziała, nie patrząc na niego.
- Czemu? - spytał też nie patrząc na wampirzycę. - Czemu “nie powinniśmy”?
- Wiesz dobrze... staram się nie myśleć o tym co dzisiaj... ale wiesz, że to tym bardziej nie przekonuje mnie do twojej ścieżki. Jutro... ja znów będę córką Angusa, a ty jego... jeńcem.
- Jaki to ma związek? Nie chcesz spędzić dnia ze mną, czy chcesz?
- Przecież wiesz... - wyraźnie łamała się, po czym podjęła decyzję, bo wyprostowała plecy i spojrzała na Alexandra wyzywająco. - Ale ty śpisz od okna.
Alex uśmiechnął się.
- Chodźmy. - Wyciągnął ku niej dłoń.

Znów jakby się zawahała, ale szybko złapała podaną rękę, tuląc się do boku mężczyzny. Tym razem nie zasypiali samotnie.

 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline