Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2017, 14:35   #127
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
W drodze do gniazda


Prowadząc drużynę do dawnej kryjówki orków, Joris zrównał się z kapłanką gdy pięli się w górę pokrytego krzewami rumowiska.
- Nic nie mówisz… pojawiła się tym razem? Pozwoliła zadać pytanie? - wyraźnie był ciekaw czy w końcu udało się jej wypełnić zadanie siostry Garaele.
- Pojawiła, pojawiła… - odparła, zadowolona i nie, kobieta. - Trzewik z Zenobią poszli tam razem… ale nie wiem o czym rozmawiali… za to wyszli pijani - szepnęła wesoło, ale i z cieniem zażenowania na samo wspomnienie swoich ekscesów. - Widać… Agatha wywiera “wyjątkowy” wpływ na swoich gości. Niestety, nic nie wiem nowego o księdze. Stimi chciał pomóc i zadał złe pytanie… teraz biedak obawia się klątwy. - Tori streściła myśliwemu historię z lustrem, oraz to, że zobligowała się pomóc małemu mężczyźnie uniknąć zemsty nieumarłej.
- Lustro? - zdziwił się Joris - To na pewno dobry pomysł? Jak się ta zmora w lustrze zobaczy to może nie być zachwycona…
Myśliwy szedł przez chwilę obok niej w milczeniu. Miał wrażenie, że powinien się zdenerwować o to jej zapewnienie. Wchodzić w układ z duchami nigdy nie było dobrym pomysłem. Ale jakoś nie był w stanie. Roześmiał się więc kręcąc tylko głową.
- No cóż. Nie jestem pewien czy Trzewiczek gdy się do czegoś nowego zapali, to po prostu nie zapomni o tym lustrze, ale… samej cię z tym na pewno nie zostawię.
- Może i on zapomni… ale ona na pewno nie
- stwierdziła półelfka. - Martwię się o niego… chciał postąpić dobrze, nie był świadomy w co się pakuje. - Dziewczyna utkwiła spojrzenie w oddali, wyraźnie gryząc się z myślami.
Owa “misja” ratunkowa, była jej mocno nie na rękę. Faktycznie mogła zostać z problemem sama, gdyż niziołek był zbyt roztrzepany. Pozostawić go jednak samemu sobie, zwłaszcza gdy wyginał usta w smutną łódeczkę wyraźnie strapiony swoim przyszłym losem, też serce nie pozwalało.
- Dobrze mu z oczu patrzy. - Joris przytaknął ze zrozumiem - Choć czasem ni w ząb nie rozumiem, o czym on mówi. Niemniej jakoś nie widzi mi się, by Agatha opuściła chatkę i pognała za nim jak już się stąd zmyje… A słuchaj właśnie… O jakimś duchu maga mówiliście? Z początku myślałem że chodzi o Agathę, ale widzę, że on i w Studni u tego nekromanty jakąś sprawę ma.
- Banshee… to nie jest taki zwykły duch mój drogi…
- Westchnęła wyraźnie przybita kapłanka. - Obawiam się… że jeśli się uprze, to będzie go ganiać po Fareunie w tę i nazad… albo rzuci jaką klątwe, a wtedy ja nie będę mu wstanie pomóc i nie wiem nawet czy Garaele też…
Tori popatrzyła na swoje dłonie, ukryte w skórzanych rękawicach bojowych. Agatha była stara i zapewne potężna, jeno bogowie wiedzą, jaką siłą dysponowała. W dodatku nie miała nic do stracenia, bo przecież i tak była już martwa, nie wspominając o tym, że dodatkowo wypaczona przez złość i gniew, która ją do owego życia po śmierci powołała.
- Tak. Też myślałam, że chodzi mu o Agathę, ale okazuje się, że w Studni jest jakiś duch… co straszy. Tak plotki mówią, albo księgi… albo jedno i drugie. Ciężko połapać się w jego wesołym słowotoku. - Zmieniła temat, uśmiechając się łagodnie. - Podobno może coś wiedzieć na temat księgi i Stimi chce z nim porozmawiać… lub wywołać. Wyruszyłam jako wsparcie i zasób… talku.
- Mhmmm… i źródło doniczek
- zaśmiał się - Ależ macie pomysły. Duch w studni? Ciekawe co na to ten czerwony mag… A zresztą ciekawe, czy już nie opuścił tego miejsca… Wiesz… - spoważniał - Trochę to dziwne wszystko. Że siedzi i tam czegoś szuka z tymi swoimi umarlakami. A Trzewik się dowiaduje, że tam duch jest. I do tego Tressendarowie, którzy szukają maga…
- Dalej nie wiem po co mu ta doniczka…
- stwierdziła z niejaką konsternacją w głosie, spoglądając czule na maszerującego mężczyznę. - Trochę dużo się dzieje… jak na czysty “przypadek”, aż zaczynam się zastanawiać, czy nie stoi za tym coś poważniejszego… Księga, smok, Shar, duchy, tajemnice i pretensje do “spadku”... - Podrapała się po policzku rozmyślając w milczeniu. - Nic to… zobaczymy na miejscu jak się sprawy mają, może dużo się nad tym głowimy i sprawa wcale nie jest tak zawiła jak się zdaje.
Myśliwy westchnął ciężko.
- No właśnie… Shar… Miałaś rację, żeby go nie sprowadzać. Tego szaleńca od smoka. A teraz… Ani go burmistrz nie chce trzymać w więzieniu, ani się wypuścić godzi bo widać, że gnój niebezpieczny. I nie wiem co teraz… Myślisz, że należało pozwolić Marvowi go zabić?
“Oczywiście, że miałam rację!” zapiała w myślach kobieta, niczym wierna kopia własnej kury bojowej. Po sobie jednak nie dała nic poznać, choć łanie oczy, nabrały jakiejś drapieżności.
- Zabijać go… nie. Mord to nie jest rozwiązanie. Myślałam, co by go nie oddać straży Neverwinter, gdzie stanie przed sądem za spiskowanie i kult… - Nie brzmiała jednak na w pełni przekonaną. - Tak czy siak… trzeba się będzie do tego miasta wybrać… więc… lepiej go zabrać stąd, bo dość mamy własnych problemów, nie potrzeba nam kolejnego…
- W porządku - skinął jej głową. Nadal instynktownie kusiło go by temu biedakowi po prostu ciężką robotą głupoty ze łba wybić, jak to u nich się robiło, ale coś mu podpowiadało w zachowaniu półelfki, że wie o Shar więcej niż on.

 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline