Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2017, 19:15   #249
Raist2
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
Nightfall zasiadł na zydelku z głową małpy na kolanach. Profilaktycznie oddzielił ją od reszty ciała jeszcze na zewnątrz, by całkiem nie zalać kuchni juchą. Poprawił rzeźnicki fartuch, nieprzyjemnie przylepiający się do nagiej klatki piersiowej. Może nie do końca rzeźniczy, bardziej roboczy z braku laku, choć wydawał się cieczoodporny. Mężczyzna prześledził wydrukowane wskazówki o oprawianiu kości. "Oczyścić z tkanek, uważając by nie porysować...", łatwizna. Puścił oko do swojego odbicia w głowni noża, wyglądającego na diabelnie ostry i zbliżył go do martwego ślepia małpy.

- What the fuck?! - Usłyszał Night za swoimi plecami znajomy, nieco skrzekliwy głosik. No tak, tylko mu tu Rose jeszcze brakowało.
- Powiesiłbyś jakąś kartkę na drzwiach albo co, wszystko zasyfiłeś… posprzątasz chociaż po sobie? - Rudowłosej jadaczka się nie zamykała, dobre chociaż w tym wszystkim było, iż wpatrywała się w całą tą scenę z najprawdziwszym obrzydzeniem wymalowanym na jej słodkiej buźce.

- Taa... jasne - pirat nie przerywał, starając się wydłubać cyklopie oko w miarę nienaruszone. - Nie zostawiam po sobie syfu. Powiem ci nawet, że kiedyś spędzałem tu więcej czasu. Ileż można jeść papkę z automatu? Albo uczysz się gotować, albo już lepiej wytnij sobie kubki smakowe. Feniks był surowym nauczycielem.
- No… powiedzmy, że wierzę - Rose oparła się plecami o ścianę, zakładając rękę na rękę - A skoro już tak na siebie wpadliśmy… czemu Ty mnie nie lubisz? - Palnęła dziewoja, wybijając strzelca z rytmu.
- Skąd taki pogląd? - mężczyzna zapytał zaciekawiony tematem dotykającym czegoś w czym chcąc nie chcąc siedział. Natura człowieka, relacje międzyludzkie, cała ta psychologia, empatia, które rozumiał na chłodno i przede wszystkim miał wywalone co ktoś tam sobie myśli i czuje. - Bo jeśli miałbym określić mój stosunek do ciebie jest to... - uniósł kąciki ust w pocieszającym uśmiechu. - niczym niezmącona obojętność.

Rudowłosej zadrżał podbródek, usteczka wykrzywiły się w dół, a oczy zaszkliły… normalnie mogłaby dostać za to Międzygwiezdnego Oscara, tego strzelec był pewny. Rose nie odezwała się już ani słowem, wybiegając z wielkim och-i-ach szlochem z kuchni. No, przynajmniej Night miał teraz spokój…

- Skąd histeria? Przecież powiedziałem, że wcale jej nie *nie lubię* - Night przeniósł wzrok na małpę, już bezoką. Kulisty kształt leżał w jego dłoni, ciążył i ściekał śluzem. Spoglądał na mężczyznę z utajonym wyrzutem. - Ty też? ...z grubsza obraną kość zalać zimną wodą i zostawić na noc... - strzelec postąpił zgodnie z instrukcją.


****

Fenn jeszcze przez dość długi czas był zajęty, najpierw zająć się poporcjowanym mięsem z małp, a jakoś nikt mu nie chciał pomóc, potem czyszczenie pancerza. Suma sumarum jeszcze przez ponad dwie godziny był zajęty zanim mógł wziąć prysznic. Dlatego pozwolił sobie na spędzenie trochę więcej czasu pod strumieniami wody. Gdy wreszcie wyszedł miał ochotę na zimno piwo, albo i coś mocniejszego, dlatego w samych spodniach i z ręcznikiem zarzuconym na kark poszedł do mesy szukać czegoś dobrego… po drodze wpadł jednak(i to dosłownie) na rozszlochaną Rose.
- Łoooł, mała spokojnie. - odezwał się zaskoczony Suzh - Gdzie tak pędzisz? Co? - spojrzał się w końcu na nią - Ej, co jest?
- Bo… bo… bo Night mi głupio gaaaadaaaaał - Dziewczyny wyjojczyła Fennowi prosto w klatę.
- Co, On? Nic nowego, ten typ tak ma, trzeba się przyzwyczaić i nie przejmować się. Co Ci powiedział?
- No… on powiedział… że jestem dla niego niczym, że obojętnaaaa - Rose uwiesiła się na szyi Keetara.
“I tyle? Tylko to?” Fenn zaśmiał się w duchu “Jakby chciał Cię zjechać to zrobiłby to w bardziej wymyślny sposób”
- Daj spokój, przecież nie da się przekonać do siebie wszystkich. Tym bardziej po trzech dniach znajomości. Daj mu czas i powód. Poza tym nie powiedział też że nie lubi. - poklepał ją po plecach, akurat na pocieszaniu to się niezbyt znał.
- No ale to musiał mnie zaraz obrażać? Jak tak można komuś powiedzieć, że jest niczym? - Rudowłosa spojrzała Fennowi prosto w oczy.
- Nieee, to nie w jego stylu. To za mało by obrażał, pewnie coś źle zrozumiałaś. Uwierz mi, znam go od dawna, jeszcze przed tym wszystkim. - powiódł spojrzeniem na około w bliżej nie określony cel - Idę po coś do picia, też chcesz? Piwko, coś mocniejszego? No chyba że wolisz soczek. - uśmiechnął się do rudej.
- Nie… chwilowo nie... - Burknęła Rose, co Valarianinowi wydało się dziwne. Odmawiała wycieczki do kuchni, a więc…
A więc Night pewnie zabunkrował się w kuchni. I pewnie Rose założyła że ma tam z nim iść.
- Jak wolisz, ja mam ochotę na coś. Jak chcesz możesz poczekać przed to Ci coś przyniosę.
- No dobra… to idź przodem... - Powiedziała w końcu rudowłosa.

I ruszył cny rycerz na wyprawę do podziemi mesą zwanych, by zdobyć magiczne wody które uśmierzą ducha osoby która je wypiję, a przynajmniej tymczasowo. Szlachetny Fenn z rodu Keetar’a wiedział że tychże wód strzeże okropny potwór Nightfall’em przez miejscowych zwany, pogromca dobrych humorów wrażliwych, i jakże nienasycony ochlejus, jednakowoż nie bał się tego cudacznego stwora nasz bohater, dlatego jakoby nigdy nic, jakby to był spacerek ruszył na poszukiwania uzbrojony jeno w ręcznik na wpół mokry.

- Fajrant na dziś? - Night siedział rozwalony na taborecie z nogami wyrzuconymi daleko przed siebie. Jak na podłego oprycha przystało bawił się nożem, mierząc otoczenie wzrokiem kaprawym. Tym samym narzędziem, którym oczyszczał wcześniej czaszkę zębatą z tkanek i najprawdopodobniej zakoszonym Majorowi - słodkiemu pluszowemu podarunkowi dla Isabell, miśkowi o ciętym języku. W górę, kilka obrotów, pod sufit, przechwyt i z szybkiego zamachu w przód, wprost w deskę do krojenia. Źle to znosiła, od uderzeń prawie pękając w pół, ale jeszcze gorzej wyglądało przyklejone do niej, podziurawione zdjęcie Willburna Shailsa z "nosem" pozostającym już tylko w sferze wyobraźni. Kolejny stuk i ciężkie westchnienie na brak mocy psionicznych.
- Przydałaby się Leena, pomogłaby mi wracać nóż siłą woli. Podasz z łaski swojej? - pirat zapytał z nadzieją, że znalazł naiwniaka.
- Jakoś radziłeś sobie wcześniej beze mnie. - Fenn podszedł w stronę barku gdzie trzymali alko, a że Night siedział po drodzę to Suzh przechodząc obok wyrwał nóż z deski, ale jakoś zapomniało mu się go już oddać. Przekręcił go sobie w dłoni i zaczął bawić kręcąc nim to w jedną, to w drugą stronę.
- Gdzie trzymacie najlepsze, eliksiry radości. - uśmiechnął się pod nosem nachylony nad jedną z szafek.

- Najlepsze mają Doc i Leena w swoich prywatnych zapasach. Być może Becky również dołączyła do grona koneserów i trzyma co lepsze roczniki pod siedzeniem pilota. Ostatnio robiła przecież zakupy. - strzelec wyjaśnił co i jak. - W większości znajdziesz tu tanie winiacze niepewnej proweniencji - wskazał na szafki. - Radością jest mieć szczęście w losowaniu, gdy dnia następnego kac nie urywa głowy, a siara oszczędzi choć resztki wątroby. Pojawiła się okazja do świętowania? - zapytał z nie ukrywanym wścibstwem.

Fenn skrzywił się lekko, whyski co poprzednio zakosił bo stało na wierzchu się skończyło, a winiaczy nie lubił, chociażby wóda zwykła jakby była to by wystarczyła.
- Nie lubię tego. Bez okazji, mam ochotę, i porno lasce też chyba się przyda. Wódka jakaś? - zapytał z nadzieją w głosie.

- Oho, szykuje się wymiana płynów, nie boisz się, że wenerę złapiesz? Geez, miało ją chyba z pół kosmosu. Zgaduję, że głowę nosi na karku tylko, by czasem poruszać nią w przód i w tył. Tam coś powinno być - pirat skinął w stronę drzwiczek w rogu. - Ale nie wierz etykiecie, podróba jak chuj, koło prawdziwego Absolut Elyx to nawet nie stało.
- Myślisz że ludzka wenera może przejść na valarian? Zresztą, nie wiem czy coś będzie, zapłakana, a z takimi nie umiem się obchodzić. - sięgnął w miejsce wskazane przez kumpla - i nie dla niej mam ochotę na to. - potrząsnął znalezioną butelką, odkręcił zakrętkę i powąchał, momentalnie go odrzuciło - Jeeest moooc.

- Zaraz tam ludzka, są takie które ludzie przenoszą, choć ich samych nie rusza - Night się przeciągnął. - Zapłakana? Porno-psycho-squad po całości, całe życie z wariatami, ale powiem ci, że z wszystkich dolegliwości, które trawią załogę moje zimne skurwysyństwo jest najlepsze. Nie jakieś tam ćpuństwo, alkoholizm, niereformowalna infantylność, seksoholizm, fobie społeczne, czy inne. Nie zamieniłbym się z nikim, noo... chyba, że z Leeną na moce psioniczne - mężczyzna podrapał się po brodzie. - Kurwa, w tydzień bym je opanował.
- Niee no, tylko nie rób ze mnie pederastę. - wyszczerzył zęby w uśmiechu - Ciekawe jaka przypadłość jest niby moja. - zastanowił się chwilę po czym wzruszył ramionami nie mogąc nic wymyślić - No zapłakana. Twierdzi że powiedziałeś że jest niczym. Ale jakoś mi to do Ciebie nie pasuję, za wcześnie tym bardziej skoro jest Ci obojętna, więc pewnie coś przekręciła.

- Pederastia... po prawdzie większość tutaj jest w pewnym stopniu bi. Szaleli na Bellaterze aż miło, z tego co słyszałem nawet z naszego robota bojowego zrobiono sex zabawkę. Co więcej i zadeklarowany uber hetero Bix nie ma nic przeciwko związkom homo... zwłaszcza w formacie ultra hd z cycatymi lesbami w roli głównej - Night wstał zbliżył się do butelki, pociągnął nosem. - Zajeżdża naftą, ale chuj - ściągnął z półki szklankę, podstawiając do nalania. - Nie będę nic więcej mówił o żadnych przypadłościach, bo jeszcze następna osoba wybiegnie zapłakana z tego pomieszczenia - uśmiechnął się ironicznie.
- O niee, jak możesz tak mówić. - Suzh sparodiował obruszenie - Haha. Gdyby jeszcze mnie to ruszało - nalał do szklanki, po męsku, wręcz po wojskowemu trzy-czwarte pojemności - Nie zramolałeś w niebieskich? - skoro Night wyjął szklankę to i Fenn tak uczynił, i też sobie nalał wciąż bawiąc się nożem w drugiej ręce. Uniósł szklankę do góry i spojrzał się na kumpla - Jak to mnie uczyłeś? Zdrastvoicie? Niee. Dlya zdorov'ya, o. - i wydudnił ze szklanki - Noo, jest moc - przytkało go trochę - Chuj w dupie mówisz? Nie dziękuję, nie kręcą mnie takie zabawy.

- To nie byłem ja. To ten zarośnięty grubas na kompanii, z dalekich, wschodnich skrajów galaktyki. Jak mu tam było? Iwan? - Night pociągnął łyk, z trudem powstrzymując się od śmiechu. -Więc mówisz, że nie było żadnych przytulanek z misiem, jedynie prywatne lekcje językowe? - wypuścił powietrze mające zdolność odrdzewiania zatopionych wraków. - Fenn, pytasz jakbym karierę robił parząc kawę komendantowi, układając pasjansa i posuwając w minispódniczce. To były, kurwa, oddziały specjalne. Niebezpieczne sekty, terroryści, zbuntowane maszyny, handlarze bronią, dragami, cyberwszczepami. Nierzadko wszystko w jednym, a i jeszcze sami zrobieni, że musiałeś przywalić z solidnej armaty by w ogóle poczuli. Dobre czasy - pochłonął kolejną dawkę lekarstwa.
- W porównaniu do frontu na Skilljie, brzmi rzeczywiście miło. - spojrzał na swoją już pustą szklankę a potem na Nighta walącego wciąż pierwszą - Chyba jednak zmiękłeś. - dolał sobie po czym spojrzał na kumpla z pytaniem w oczach: co z dolewką.

- Chciałem tylko spróbować, przecież nie będę cię opijał, ponoć potrzebujesz na randkę - Night przetarł usta i odstawił szklanicę. - Inna specyfika, nie wszystko było jasne i przejrzyste, nie każdy na końcu lufy był wrogiem. Cywile, ograniczanie zniszczeń, miejskie warunki, często zakładnicy, sporo kombinowania i lepiej już leć, zanim twoja panna stwierdzi, że jesteś równie wielkim chujem jak ja, co gorsza jeszcze se uroi, że faktycznie wolisz chłopców - Night szydził, walcząc z lekką chrypą. - Nie łatwo trafić do mojego katalogu osób nielubianych, Rose się przecenia, najpierw powinna wywalić we mnie serię, puścić się z Willburnem, albo chociaż zniszczyć jakieś miasto, gdzie mam nagranego lekarza dla Iss. Tak jest zwyczajnie obojętna, w neutralny sposób.
- Hahahaha - wybuchł śmiechem - Tam od razu randka, jajca mnie cisną i tyle. A jak nie ona to zawsze zostają pornosy. - opróżnił szklankę i odstawił na stół - Ufff. To lecę, jak mnie nie chcesz, nie przerywaj sobie. - ruszył w stronę wyjścia. Przechodząc obok stołu z deską w którą Night rzucał nożem, Fenn zrobił to samo, aż ostrze po wbiciu się zajęczało i zadrgało - Miłego walenia gruchy do zdjęcia tego pana. - rzucił na odchodne z wyciągniętą do góry prawą dłonią.
- Wiesz już czemu rękojeść mojego nożyka tak się lepi? - Night parsknął. - Nie wiem, czy dam radę po raz kolejny.
- Gambare. - odwrócił się na chwilę do kumpla z kciukiem uniesionym do góry - Trzymam za Ciebie kciuki.

- Słyszałeś Fenna, panie Burn? - Night wyrwał nóż z tarczy. - Sam bym na to nie wpadł, ale mój kumpel podsunął mi pojebany pomysł. Jak cię dorwę, wyrucham cię w oczodół.
- Hahaha. Powaliło cię zdrowo. Widać ryzyko zawodowe. - zaśmiał się Fenn i wyszedł.

Przed mesą nikt na niego nie czekał, i nawet rozglądanie się w lewo i w prawo nic nie dało, nikogo nie było widać. Wzruszył więc ramionami i z “Meh” w głowie poszedł do swojej kajuty. Przynajmniej będzie miał okazję poszukać rzekomych kamer i mikrofonów które ponoć Night zamontował zanim Fenn się załapał na krzywy ryj na pokład, kto wie jak się zmienił u niebieskich i rzeczywiście coś takiego zrobił.
Suzh spędził naprawdę sporo czasu szukając jakichkolwiek pluskiew, naprawdę wywrócił pomieszczenie do góry nogami. Sprawdzał wszędzie, nawet wentylację i lampy a nawet komputer do drzwi. Nic, nic nie znalazł i bo nie było niczego do znalezienia, widać ściemniał z nimi.
 
Raist2 jest offline