Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2017, 19:28   #59
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Zahija ponurym acz rzeczowym tonem powiedziała co widziała, a właściwie co pozwalała jej zobaczyć magia. Wskazała miejsca, określiła odległości.
Gdy jej towarzysze rozbiegli się w jakiejś chaotycznej i nie do końca przemyślanej galopadzie pomyślała, że coś między nimi pękło i całą winą obarczyła Saadiego. Wiedźma nie lubiła się rozdzielać. Nie lubiła złamanych szyków i samodzielnych akcji. Grupa dawała bezpieczeństwo. W grupie znaczy się więcej niż osobno.
Zeskoczyła z grzbietu klaczy i pomaszerowała w ciemność w stronę chaty innej niż ta do której pognał legionista. Był tam jeden wilkołak i jego trzy przyboczne wilki. Siały pogrom i zostawiały za sobą trupy. Stad widziała jak życie ucieka z ludzi czerwoną lepką strugą i rozlewa się po polepie.
Ukucnęła w trawie, w stosownej odległości, złożyła Khajunowi ofiarę z własnej krwi i szeptała zaklęcia, pchała je w gęstą noc i dalej, do leżącego w chacie trupa by wybuchł i zmiótł wszystko w pył.
Zahija poczuła gdzieś w środku przyjemne mrowienie. Frustracja i bezradność odkładały się w niej grubą warstwą i teraz, na przekór im, miała wreszcie okazję się wyżyć. Zmiażdżyć coś. Zniszczyć. Zabić.
Chwała niech będzie Khajunowi, panu krwi, panu życia i śmierci.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 19-12-2017 o 20:29.
liliel jest offline