16-12-2017, 23:15 | #51 |
Reputacja: 1 | - Czekajcie - odezwała się z końskiego siodła Zahija. Zapatrzyła się w ciemność, w stronę z której dochodziły odgłosy masakry. Jej dłonie zanurzyły się pod warstwami ciemnych szat a gdy znów je wystawiła na widok, smukłe, pokryte bliznami palce ociekały krwią. Wiedźma wymruczała gardłowe zaklęcie i wtarła ciepłą posokę w oczy. Zamrugała jakby sprawiło jej to ból ale zaraz zapatrzyła się w dal. Wszystko co żywe rozbłysło czerwienią, oblekło się w pulsujące kształty ludzkie czy zwierzęce. Zahija zamierzała je zliczyć i ocenić. Uprzedzić kompanów z czym się mierzą i gdzie szukać zagrożenia i co ważniejsze, wypatrzyć czy gdzieś opodal nie czai się przywódca wilczej sfory. Wtedy można zaplanować działania i uderzyć skuteczniej. |
17-12-2017, 13:15 | #52 |
Reputacja: 1 | Ostatnie tygodnie nużącej podróży wdały się we znaki nawet tak cierpliwej osobie jak on. Dlatego majestatyczny księżyc, jego blask, który oświetlił nieodległą osadę opanowaną przez krwiożercze bestie, tak bardzo wzbudził w nim nagromadzone pokłady wigoru. |
18-12-2017, 00:23 | #53 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
18-12-2017, 18:31 | #54 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Igwe nie spodziewał się niczego dobrego po jeźdźcach, dlatego złe wieści przyjął bez okazania krzty emocji. Nie zdziwiła go też reakcja Paleki, albowiem tym chętniej na rozwiązania siłowe decydowali się ludzie, których nie mogło dosięgnąć żniwo zbierane przez konflikty zbrojne. Tak więc i w tym wypadku młodzi mieliby walczyć i ginąć za decyzje podejmowane przez starszych. Cóż... Taka była kolej rzeczy w tym okrutnym świecie; był to z dawna ustanowiony porządek, którego nikt nigdy nie zmieni, bo taka właśnie była istota ludzkiej natury.
__________________ [URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019 |
18-12-2017, 22:07 | #55 |
Reputacja: 1 | Dwaj ghagańscy wojownicy, wykrzykując szaleńczo i machając bronią, zupełnie nie zważając na pozostałych popędzili wprost do wioski. Zahija przyglądała się jak w ciemnościach, krew płynąca w żyłach pulsuje i przybiera kształty zwierząt i ludzi. Było jej dużo. Zarówno tej żywej, jak i takiej, która już powoli zaczynała tracić swoją barwę, rozlewać się i wsiąkać w ziemię. Czarownica widziała biegające pomiędzy domami wilcze kształty, ukrywające się w domostwach przerażone sylwetki mieszkańców i potężne, aż bijące po oczach od przewalającej się w ich żyłach drapieżnej krwi postaci wilkołaków... Tak, właśnie wilkołaków, a nie wilkołaka, bo było ich trzech! Metodycznie, jedne po drugich rozbijali drzwi domów i rozszarpywali kryjące się we wnętrzach, wyglądające przy nich niczym karły, istoty ludzkie. Konie pozostały pod opieką Irunoi, którzy zgodnie z przewidywaniami wcale nie palili się do walki, a stróżując przy wierzchowcach mogli się na coś przydać. Enki i Cedmon, uzbrojeni w posrebrzane strzały i łuki, ruszyli ku wiosce, już świadomi, dzięki czarom wiedźmy, z kim przyjdzie im się zmierzyć. Pędzący z okrzykami na ustach Mumamba i Ingwe zbliżali się do wsi. Już widzieli pierwsze zwierzęta, które również ich dostrzegły. Obaj czarnoskórzy wojownicy nie byli wytrawnymi jeźdźcami, preferując walkę na ziemi. Toteż, gdy zamajaczyły przed nimi wilcze sylwetki, obaj zeskoczyli z siodeł. Naprzeciw siebie mieli trzy wilki, które natychmiast skoczyły w ich stronę. Wojownicy okazali się szybsi. Pierwszy uderzył Mumamba i... haniebnie chybił, swojego pecha zwalając na panujące wkoło ciemności. Wilk, którego chciał trafić rzucił się na niego, szczerząc zęby, ale na szczęście warstwy utwardzanej skóry, jakie Ghaga nosił na ramionach, uchroniły go przed obrażeniami. Ingwe szerokim cięciem wyprowadzonym znad ramienia niemal rozpłatał wilka na dwoje. Topór wył, tnąc powietrze, a potem z głośnym mlaśnięciem rozrąbał ciało wilka, uśmiercając go na miejscu. Trzeci wilk, za nic mając śmierć towarzysza, co stało w jawnej niezgodzie z zachowaniami zwierząt, zaatakował. Warcząc i odsłaniając czarne dziąsła, chciał wgryźć się w gardło pirata, ten jednak zszedł z linii ciosu i wilk wylądował dwa kroki za nim. |
19-12-2017, 08:21 | #56 |
Administrator Reputacja: 1 | Trzy wilkołaki. Tego się Cedmon nie spodziewał. Prawdę mówiąc nie do końca wierzył w opowieści o wilkołakach. Raczej sądził, że może to być wybujała fantazja opowiadających, którym strach (lub wino) zmąciły jasność spojrzenia. A tu proszę - był prawdziwy wilkołak, a na dodatek nie jeden. Każdy nad wyraz silny. Rozsądek nakazywał oddalić się po cichu i ściągnąć odpowiednio uzbrojone odpowiednio liczne posiłki. Było jednak jedno ale... Albo nawet kilka 'ale'. - Nie ma na co czekać - powiedział. - Zahijo, gdzie oni teraz są? Szybko się przemieszczają z miejsca na miejsce, czy w sadystyczny sposób zabawiają się ze swoimi ofiarami? Ruszył w stronę osady, gotów wpakować kilka strzał w każdego wilka... i zachować kilka posrebrzanych na najważniejsze cele. |
19-12-2017, 10:26 | #57 |
Reputacja: 1 | Szczęka wściekłego wojownika kłapnęła po beznadziejnym ciosie, który straszliwie chybił szarżującego zwierza. Ten zębiskami wgryzł się w ramię, co grubą skórą obwarowane, lecz nie długo zawisł w tej pozycji. Bo zaraz topór Igwego rozpłatał czarne, futrzane cielsko, aż wilczymi wnętrznościami chlupnęło o ubitą ziemię. Zaraz mógł podziwiać jak ostrze toporzyska ponownie leci ku górze i z gracją opada, rąbiąc kolejną bestię na dwie części. |
19-12-2017, 15:32 | #58 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
19-12-2017, 19:28 | #59 |
Reputacja: 1 | Zahija ponurym acz rzeczowym tonem powiedziała co widziała, a właściwie co pozwalała jej zobaczyć magia. Wskazała miejsca, określiła odległości. Gdy jej towarzysze rozbiegli się w jakiejś chaotycznej i nie do końca przemyślanej galopadzie pomyślała, że coś między nimi pękło i całą winą obarczyła Saadiego. Wiedźma nie lubiła się rozdzielać. Nie lubiła złamanych szyków i samodzielnych akcji. Grupa dawała bezpieczeństwo. W grupie znaczy się więcej niż osobno. Zeskoczyła z grzbietu klaczy i pomaszerowała w ciemność w stronę chaty innej niż ta do której pognał legionista. Był tam jeden wilkołak i jego trzy przyboczne wilki. Siały pogrom i zostawiały za sobą trupy. Stad widziała jak życie ucieka z ludzi czerwoną lepką strugą i rozlewa się po polepie. Ukucnęła w trawie, w stosownej odległości, złożyła Khajunowi ofiarę z własnej krwi i szeptała zaklęcia, pchała je w gęstą noc i dalej, do leżącego w chacie trupa by wybuchł i zmiótł wszystko w pył. Zahija poczuła gdzieś w środku przyjemne mrowienie. Frustracja i bezradność odkładały się w niej grubą warstwą i teraz, na przekór im, miała wreszcie okazję się wyżyć. Zmiażdżyć coś. Zniszczyć. Zabić. Chwała niech będzie Khajunowi, panu krwi, panu życia i śmierci. Ostatnio edytowane przez liliel : 19-12-2017 o 20:29. |
21-12-2017, 21:53 | #60 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014 Nieobecna 28.04 - 01.05! Ostatnio edytowane przez Autumm : 21-12-2017 o 22:05. |