Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2017, 21:51   #447
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
17 dzień Gaśnięcia 1372 roku rachuby dolin. Suzail

Podróż powrotna do Suzail trwała niespełna dekadzień. Większość czasu podróży spędzili na porośniętych wysokimi trawami równinach. Na szczęście od momentu opuszczenia podziemnego przejścia pod Grzmiącymi Wierchami, aż do samych murów Suzail nic nie niepokoiło Venory i jej towarzyszy. Wiatr z północnego wschodu przynosił coraz chłodniejsze powietrze a czarne chmury zwiastujące jesień sprowadziły na głowy podróżników niemal codzienne opady deszczu. Tym radośniej powitali stolicę Cormyru i dach nad głową w jakiejkolwiek karczmie.
Był wczesny wieczór. Rzemieślnicy już zamykali swoje miejsca pracy, za wyjątkiem karczmarzy, którzy jak co wieczór zacierali ręce na myśl o schodzących się klientach. Choć Agness zwracała uwagę swoim wyglądem, strażnicy na bramie nie zatrzymywali trójki podróżników, widząc święte symbole Venory i Dundeina. Czarna kapłanka i sługa Kowala Dusz towarzyszyli pannie Oakenfold aż do Górnego miasta, gdzie postanowili się rozłączyć.
-Słyszałem o tej gospodzie!- ucieszył się krasnolud, wskazując paluchem przybytek. -Prowadzi go krasnolud z Mirabaru. Najmiemy tu izby i spędzimy noc. Ty pewnie masz sporo rzeczy do załatwienia w świątyni.-

Rycerka czuła zdenerwowanie, które miała nadzieję że jej minie gdy okazało się, że nikt nie zaczepiał Agness. Najwidoczniej co innego było źródłem tego co w niej siedziało. Venora w końcu pokiwała głową Dundeinowi.
- Trochę mi się zejdzie, mam się z czego się spowiadać... - odparła i sięgnęła do tobołków. Wyciągnęła z nich sztylet. - Jest magiczny, sprzedajecie go i będziecie mieli złoto na pobyt tu - podała przedmiot Dundeinowi.
-Dobrze. Odpocznij, a my tu będziemy czekać- odparł krasnolud.
-Nigdzie się nie oddalimy- zapewniła Agness.
~ Odpoczynek to mnie chyba jeszcze nie czeka~ przeszło jej przez myśl.
Wymusiła na sobie uśmiech.
- Przyjdę do was jak tylko będę mogła - powiedziała i spojrzała na Agness. -Trzymaj się z dala od kłopotów - dodała, lekko się uśmiechając.

~***~

Z Górnego miasta do świątyni Helma droga była bardzo łatwa i szybka. Rycerka znała doskonale uliczki, którymi bezbłędnie trafiła do wysokich murów chroniących kompleks budynków poświęconych Wiecznie Czujnemu. Strażnicy nie wpuszczali tutaj nikogo po zmroku, lecz gdy ujrzeli znajomą twarz młodej paladynki bez chwili namysłu otworzono wielkie wrota. Venora przemaszerowała przez ogrody, minęła plac ćwiczeń młodzików i wielką katedrę, po czym dotarła do budynku gdzie swoje prywatne komnaty mieli kapłani i bardziej zasłużeni rycerze. Po zniszczeniach spowodowanych przez smoka nie było już praktycznie śladu a to oznaczało, że jej mentor i nowy przeor dobrze rozgospodarował złoto świątyni, oraz to podarowane przez pannę Oakenfold.
Venora uznała, że choć niesie bardzo ważne wieści ze swej wyprawy, najpierw uda się do sir Augusta, a dopiero gdy ten uzna za stosowne pójdzie jeszcze tego samego dnia do przeora Aleksandra.

Wysokie i chłodne korytarze świeciły pustkami o tej porze, a jedynym źródłem światła były oliwne lampy przytwierdzone do ścian co kilkanaście metrów. W końcu stanęła przed drzwiami do kwatery Augusta i zapukała.
-Wejść!- usłyszała odpowiedź starca w żołnierskim stylu.
Venora czuła się jakby całe wieki minęły odkąd ostatni raz słyszała głos sir Krispina. Na jej twarzy mimowolnie pojawił się ciepły uśmiech. Wpatrując się w drzwi zaczęła się zastanawiać nad tym co mu powie. W końcu zdała sobie sprawę, że już niegrzecznie długo każe swemu przełożonemu czekać na odpowiedź. Panna Oakenfold popchnęła drzwi i weszła do środka.
- Wróciłam - odezwała się panna Oakenfold po przekroczeniu progu. Zamknęła za sobą drzwi i weszła w głąb pomieszczenia, podchodząc do sir Augusta.
-Dziecko!- mężczyzna zerwał się ze stołka i prędko podszedł do Venory by ją przytulić. W kwaterze panował półmrok, a jedynym źródłem światła były dwie dogasające świece.*
Paladynka odwzajemniła uścisk. Cieszyła się niezmiernie, że była w końcu w domu.
- Przepraszam, że tyle mnie nie było - powiedziała i rozejrzała się po izbie. - Jeśli przeszkadzam to przyjdę jutro - dodała oceniając po świecach, że kapłan szykował się już na spoczynek.

-Siadaj!- odparł prędko wskazując ręką stołek. Jak zawsze sięgnął po flaszkę z nalewką i od razu poczęstował młodą rycerkę kieliszkiem na rozgrzanie.
Czarnowłosa nawet nie zawahała się tylko od razu upiła alkoholu z naczynia. Rozsiadła się wygodnie na zdobionym drewnianym krześle i uniosła spojrzenie na kapłana.
- Pamiętasz książkę o cudach, którą mi dałeś do przeczytania po tym jak zostałam wskrzeszona? - wspomniała. - Podejrzewam, że to co przeżyłam, odkąd was opuściłam, gdyby spisać, to mogłoby być dwa razy tak grube jak tamta książka - wyjaśniła, a w jej głosie próżno było doszukiwać się przechwałek.
August w swoim zwyczaju podszedł do okna, choć na zewnątrz panował mrok i nie wiele po za miejską łuną było widać.
-Pewnie masz mi wiele do opowiadania, ale pozwól że najpierw przekażę ci dwie wiadomości…- odwrócił się i spojrzał na rycerkę.Czarnowłosa skinęła głową, a po jej minie było widać, że nie ma pojęcia czego się spodziewać.
-Królowa Regentka dowiedziała się o tobie. Pragnie cię osobiście poznać i poprosić o pomoc…- rzekł spokojnie i bez większych emocji, choć pewnie rozpierała go duma.

Venora z wrażenia aż otworzyła usta i wpatrywała się w kapłana jakby chciała dopatrzeć się w tym jakiegoś żartu.
- Ja... Oh... To... Niesamowity zaszczyt... - wydukała zupełnie zaskoczona tą informacją.
-To nie ostatnia z wiadomości…- dodał i usiadł, po czym rozlał kolejną porcję purpurowego alkoholu. -Dostałem list od Okhe. Albrecht opuścił kaplicę na Smoczym Wybrzeżu i zniknął kilkanaście dni temu…- dodał, upijając od razu zawartość kieliszka.
Ta wiadomośc zabolała ją. Było to dla niej tym bardziej dotkliwe, ze względu na świadomość co podobno kapłan do niej czuł, jak i niedawną utratę przyjaciela. Oblicze paladynki natychmiast się zmieniło i przybrało ponury wyraz, od razu zdradzający, że w jej wyprawie nie wszystko poszło po jej myśli. Venora spuściła wzrok.
- Czy Okhe wie dokąd mógł się udać? Czy mówił coś Helmitom, którzy tam do niego dołączyli? - dopytała.
-Nie, ale wspomniała, że przed opuszczeniem świątyni zachowywał się dziwnie. Był ponury i blady.- wyjaśnił.
- Czy ktoś ruszył go szukać? - dopytywała z nadzieją, że kapłan nie jest pozostawiony samemu sobie.
-Tak. Poszukuje go jeden z kapłanów, który do niego dołączył oraz niejaki Ricko. To ponoć twój znajomy i podwładny Okhe.- oznajmił, choć nie wyglądał jakby go to pocieszało.
- Tak, to prawda - skrzywiła się paladynka. - Będę musiała jak najszybciej tam ruszyć... - złapała się za głowę, bo wciąż nie miała rozwiązani na znalezienie Balthazaara, a teraz okazywało się, że jej najgorsze obawy co do Albrechta właśnie miały się ziścić. - Nie powinnam była go zostawiać... Pewnie myśli, że go opuściłam...

Rozdział X: Brzemię wybrańca

Zdobyte doświadczenie: 13 000 PD
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline