Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2017, 10:40   #30
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Patricia i spotkanie rodzinne

Telefon do Anny nie należał do najprzyjemniejszych. Siostra była zrozumiale poddenerwowana wszystkim co usłyszała od Billy’ego ale była wystarczająco obiektywna by nie obwiniać za nic Patrici. Po prostu ciężko było się z nią dogadać na temat tego kiedy może ją odwiedzić, z racji tego, że nie mogła za bardzo skupić myśli. Bill miał być zwolniony spod opieki medycznej tej samej nocy, za zaledwie kilka godzin, więc siostry dogadały się, że spotkają się u Anny i potem razem odbiorą jej narzeczonego.
Na wejściu Anna przytuliła mocno bliźniaczkę, przypominając sobie, że ta też była przy strzelaninie, ale przynajmniej ona wyszła bez najdrobniejszego urazu. Nie oprowadzała jej po mieszkaniu, nie należało do największych, ale było urządzone w dobrym stylu, utrzymane w nienagannym porządku
- Zaczęłam wino, zawieziesz nas do szpitala potem, co nie? - spytała podchodząc do połowicznie pustej butelki niezłego, czerwonego wina.
- Jasne. - Pat rozejrzała się po mieszkaniu siostry. Nie była tu wieki, nie była nawet pewna czy kiedykolwiek odwiedzała Annę. Może przy okazji przeprowadzki, jakoś po ślubie? - Jak się czujesz?
- W porządku - pokiwała głową. - Wiesz jestem na takie sytuacje w pewien sposób przygotowana, ryzyko zawodowe co nie? No, ale i tak trochę niefajne uczucie - usiadła od razu chwytając kieliszek.
- Zaskoczyła mnie ta strzelanina… - Patricia przysiadła na jednym z foteli naprzeciwko siostry. - Wyglądało jakby po prostu zajmowali się usuwaniem aut. Były jakieś informacje ze szpitala? Jak tam Billy?
- Powiedzieli, że jest ok. Podejrzewali wstrząśnienie, ale nie jest tak źle. Nawet kości nie skruszył, tylko skóra na głowie w jednym miejscu zeszła i był po prostu w dużym szoku temu przez chwilę gorzej się poruszał i nie ogarniał. Potem go odbierzemy i zobaczymy - powiedziała drapiąc się po szyi. - Co ty tu w ogóle robisz? Co to za sprawa nad którą pracujesz? Musi być coś grubego skoro zginęło przez to już kilka policjantów…
- Szukam jednego człowieka. Sporo wskazuje na to, że jego auto zostało zutylizowane na tamtym złomowisku. - Patricia spochmurniała. Sama teraz chętnie napiłaby się tego wina, już nie mówiąc o tym że z przyjemnością opróżniła by całe duszkiem. - Za nic w świecie, nie powiedziałabym, że wyjdzie z tego coś takiego.

Siostra wzruszyła ramionami, jakby próbowała pozostać obojętna.
- Kalifornia… statystykami przestępczości bije niektóre inne stany na głowę, nieraz dwukrotnie, czy trzykrotnie. Co jakiś czas trafi się takie gniazdo os. Przesrane.
- Ta… - Patricia wpatrywała się w twarz siostry jak w swoją własną. Martwiła się o Annę i Billego. Ona stąd wyjedzie, ale oni... jaka była szansa, że rozgrzebała coś większego. - O której mamy pojechać do tego szpitala?
- Za dwadzieścia minut, ale możemy i teraz jeśli wpadłaś tylko po to? - odpowiedziała pytająco.
- Wpadłam zobaczyć jak się czujesz. Może rzadkie u mnie, ale miałam przebłysk troski o siostrę.
- Rozumiem… dzięki w takim razie. Czuję się okej - odpowiedziała machnięciem ręki. - Ja nie muszę w pracy nosić broni, właśnie masz pistolet? - spytała nagle spoglądając na siostrę zmartwiona.
- Jeśli masz takie zadanie to lepiej żebyś co kurna miała ze sobą - powiedziała srogo.
- Nigdy nie nosiłam broni, po prostu staram się unikać kłopotów. - niestety one nie unikają mnie, dodała w myślach, gryząc się w język.
Siostra pokiwała głową.
- To nie twoja wina, wiem to, jesteś ostrożna, zawsze byłaś. No, ale masz jakiegoś kurweskiego pecha - dodała z uśmiechem dopijając kieliszek.
- Mój pech to jedno, szkoda tylko jak dotyka innych. - Pat spojrzała tęsknie na butelkę od wina.
- Mam nadzieję, że jesteś na tyle mądra żeby się o to nie winić - mruknęła podejrzliwie. - Tacy goście prędzej czy później by kogoś skrzywdzili, o ile już tego nie robili. Lepiej żeby policja wzięła na siebie kulkę niż cywile. Po to są - powiedziała chyba nie do końca przekonana co do własnych słów.
- Od kiedy uważasz, że jestem mądra? - Patricia podniosła się i przysiadła się obok siostry. Po chwili oparła się głowa o jej ramię. Dała sobie sekundę na namysł i pozwoliła w końcu wyjść na zewnątrz swoim myślom. - Chyba bym się zabiła gdyby coś mu się stało.
- Ale nic mu się nie stało. Nie ma co się tym zamartwiać i niepotrzebnie się martwić - zapewniła ją, na tyle szybko, jakby sama powtarzała to sobie co chwila.
- Może powinnaś rzucić tę sprawę? Wydaje się nieco… za bardzo… no niebezpieczna.
- Na razie nie mam nawet pewności czy sytuacja ze złomowiska ma cokolwiek wspólnego z moją sprawą. Jutro wracam do reszty mojej ekipy. - Patricia mówiła powoli, nie odrywając głowy od ramienia siostry. - Ale na wypadek by to była jakaś większa sprawa… może byłoby dobrze jakbyście wyjechali z miasta. Może wizyta u rodziców?
- Nie no bez przesady - prychnęła. - Billy dostanie teraz zwolnienie, zawsze po użyciu broni policjant dostaje przymusowy płatny urlop póki wewnętrzne dochodzenie nie sprawdzi czy użycie broni było dozwolone i poprawne co nie? - powiedziała najwyraźniej wyedukowana przez narzeczonego. - Wezmę i ja i sobie odpoczniemy, ale wątpię żebyśmy mieli gdzieś wyjeżdżać. Wiesz… będą pogrzeby. Billy znał tych gości. Nie możemy sobie ot tak uciec.
- Po prostu uważajcie na siebie. Wiem “nie ucz ojca jak dzieci robić, ale na serio miejcie oczy dookoła głowy, dobrze? - Patrycia oderwała się od ramienia siostry i oparła wygodn,ie na sofie.
- No dobra, chociaż nie widzę powodu, żeby wpadać w jakąś paranoję… chcesz się zbierać? Chyba już powinnyśmy?
- Ty tu dowodzisz. - Pat podniosła się i uśmiechnęła się do siostry.
- A ty prowadzisz - wyszły nieśpiesznie, a Anna dwa razy sprawdziła czy zgasiła wszędzie światło, zakręciła gaz, wodę i zamknęła mieszkanie. Widać z pewnych nawyków się nie wyrasta.

Jechało się łatwo i dosyć szybko, centrum San Diego było nienajgorzej rozplanowane dla drogowców, nie miały zbyt wiele czasu już pogadać, Anna odezwała się jeszcze gdy już wchodziły do szpitala. Zza szklanych drzwi dostrzegły Billy’ego z plastrem na głowie, był już w codziennych ubraniach i miał ze sobą sportową torbę, w którą pewnie upchnął mundur.
- Jutro rano wyjeżdżasz? - spytała jeszcze siostra wchodząc do szpitala.
- Taki mam plan. - Patricia weszła za siostrą i niepewnie pomachała Billemu. - Odwiozę was do domu i będę uciekać.
Billy z bliska zdawał się być zadziwiająco normalny, przynajmniej w porównianiu do tego, w jakim stanie Patricia widziała go kilka godzin temu. Przytulił Annę na powitanie i skinął Patrici głową. Fizycznie może i był ok, ale widać było po nim ogromny żal i smutek. Stracił dziś wielu przyjaciół i sam o mało nie zginął, a rano pewnie spodziewał się kolejnego normalnego dnia na patrolu.
- Chodźmy co? Muszę się zdrzemnąć. Jak nie zasnę póki leki przeciwbólowe nie ustąpią to będzie ciężko.
- Jasne. - Patricia obróciłą się i ruszyła w strone wyjscia ze szpitala. Teraz musiała tylko odwieźć swoją rodzinę do domu i powinna wrócić do sprawy. Im szybciej to rozwiążą tym mniejsza szansa, że coś się im stanie.

Ani Billy ani Anna nie byli zbyt rozmowni w drodze powrotnej. Billy z racji tego, że najwyraźniej trochę go zamroczył leki, Anna z widocznego zmartwienia o narzeczonego. Gdy wysiadali pod swoim blokiem Billy mruknął coś, że pewnie jutro do niej zadzwoni o coś spytać, ale poza tym i pożegnaniem nie mówili nic nowego.

Zbliżała się północ, Patricia sama była mocno zmęczona, ale zostawać w San Diego i płacić za motel na kilka godzin przed ruszeniem spowrotem do Fathers Pride zdawało się być lekkim marnotrawstwem pieniędzy, z drugiej strony, sprawa była dosyć nagląca. Zaginięcie Thomasa przedłużało się niemiłosiernie, a oni wcale nie byli bliżej znalezienia go czy nawet zrozumienie co było przyczyną zaginięcia.
Patricia odprowadziła Anne i Billego wzrokiem. Po czym gdy zniknęli w klatce schodowej, uchyliła okno od auta i odpaliła papieros. Poczuła jak dym lekko ją pobudza. Dobra… zajedzie do jakiegoś maca kupi sobie kawę i coś do jedzenia i spróbuje zrobić trasę do Fathers Pride. Najwyżej jak już będzie padać, zatrzyma się po drodze w jakimś motelu na godzinę lub dwie.
 
Aiko jest offline