Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2017, 14:50   #250
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Pierwszym celem Doca był mostek. Może tam jeszcze Becky była. Właściwie nie wiedział czy jest sens męczyć pilotkę, zwłaszcza że Leena mogła już jej szykować burę.
Blondynka istotnie była na mostku. Choć nie siedziała przy monitoringu z kamer, a przy swoim stanowisku pilota, klikając coś na komputerze pokładowym. Odwróciła na chwilę głowę, aby zobaczyć kto wszedł do pomieszczenia.
- Cześć - przywitała się i kiwnęła doktorowi głową. - Wszystko gra? - spytała spokojnie, patrząc już ponownie w ekran i wracając do tego co robiła.
- Nie. Wszystko nie gra. Nie widziałaś może przypadkiem na ekranach stadka małp chcących przerobić nas na mielonkę? - spytał ironicznie Doc.
Kobieta ponownie spojrzała na rozmówcę, z mieszaniną zdziwienia i zdegustowania.
- Widziałam i dałam znać... No nie mów mi, że nie odebraliście mnie przez komunikator - odparła stanowczo Becky.
- Trochę… a nawet bardzo po czasie , się dowiedzieliśmy. - wspomniał Bullit drapiąc się po głowie.
- Szybkie skubańce - zauważyła pilotka, po czym domyśliła się o co może chodzić. - I dobrze że was pilnowałam, skoro Night i Fenn niczego nie widzieli. A jak ktoś uważa że za późno ostrzegłam, to sorka ale mam tylko dwoje oczu a monitorów jest osiem, a zresztą nie mieliśmy otwartego kanału i wezwanie was zajęło mi całe dwie sekundy - podsumowała Becky, spoglądając badawczo na doktora.
- Następnym razem… musimy więc to rozplanowac efektywniej. Skoro ty wtedy będziesz siedziała za monitorami toooo… może się tym zajmiesz. Obmyślisz jak to usprawnić?- zapytał Doc ugodowym tonem.
Becky zamyśliła się przez chwilę. Gdyby tak dodać ze dwie kamery i zamiast ośmiu monitorów, dać obrazy z kamer na dwa, których ekrany podzielone by były na cztery splitscreeny. A na trzecim system dalekiego zasięgu - najlepiej jakiś program który zrobi kompilację radaru i czujników ruchu, a do tego możnaby dodać jeszcze odczyty z termicznych... Becky może nie była mistrzem w programowaniu, ale umiała to i owo, więc powinna sobie poradzić.
- Tak, to da się zrobić - powiedziała ochoczo, mając już ten wstępny plan w głowie. - Trzeba się uczyć na błędach... Ale czy to nie Leena powinna zaproponować taki upgreat? - zagadała, spoglądając badawczo na Bullita.
- Leena… jest… zajęta. A poza to raczej powinno być w drugą stronę. Ty powinnaś zaproponować Leenie, a potem wyłożyć swą propozycję Vis i Bixowi.- wyjaśnił doktorek.
Kobieta zmarszczyła brwii, niepewna o co dokładnie chodzi Bullitowi.
- Dobra - zgodziła się po chwili namysłu. - Ale co mają do tego Vis i Bix? - spytała.
- To mechanicy… ja przecież nie zamontuję ci radaru. Mogę dać szprycę w zadek co najwyżej. - wyjaśnił w odpowiedzi.
Becky zrozumiała, że ich rozmowa przypomina tę którą gęś prowadziła z prosięciem... więc za dużo by było do wyjaśniania. Westchnęła cicho.
- Kończę właśnie diagnostykę, tych napraw w kadłubie - powiedziała, wracając do swojego zajęcia przy monitorze. - Jak skończę, to dam znać Lennie w obu sprawach na raz - dodała od razu, nie odrywając już wzroku od monitora.

***

Gdy wszyscy się zebrali wokół stołu, Doc wstał i spojrzał na ekipę.
- Plan mamy prosty. “Cucumarię” piraci napadli i uszkodzili. Zresztą ślady tego mamy. Uszkodzony sprzęt i dziury w poszyciu.- stwierdził patrząc po wszystkich. -Poprosimy ich o możliwość zatrzymania się w ich bazie i naprawy okrętu.
Spojrzał na Leenę, Becky i Rose.-Promienne uśmiechy i trzepotanie rzęs przy tej okazji nie zaszkodzą. Sama baza jest dość dobrze broniona od zewnątrz, choć głównie nastawiona na odpieranie ciekawskich drapieżników. W środku już tak militarnie być nie powinno. Zanim jednak zaczniemy załatwiać sprawy bronią palną, można się rozejrzeć i pogadać o interesach z miejscowymi. Strzelać na prawo i lewo oraz terroryzować naukowców zawsze zdążymy. Pytania?
- Kuku-co? - Spytała Rose, jak zwykle nie bardzo rozumiejąc chyba najprostszych rzeczy. No ale co się dziwić, w końcu porno aktoreczki do bystrych nie należały… jeden czy drugi zauważył również, że panienka North jakoś tak odrobinkę dziwnie chodziła, a Bix za to miał wielkiego rogala na gębie…
- Cucumaria. Możesz nazywać statek jak chcesz. Nie ma to takiego znaczenia.- stwierdził Doc wzruszając ramionami. -Wątpię by przy tobie naukowcy zwracali uwagi na takie detale.
- A takie jedno zasadnicze pytanie. - odezwał się Fenn podnosząc nawet w górę dłoń - Skoro jesteśmy tu na ten moment w miarę bezpieczni, a tamci - kiwnął głową w bliżej nie określonym kierunku - Są tak dobrze wyposażeni, to może podrzucić im naszą śpiącą królewnę? Jakby co to w wyniku tego napadu piratów została ranna przecież. - i w zasadzie wiele od prawdy to to nie odbiegało, Rieff przecież to korsarz, nie jawny bo nie jawny ale jednak, a taki to wciąż pirat.
- Czemu nie. Jeśli zgodzą się zoperować, tym lepiej. Obejdzie się bez potrzeby przymusu bezpośredniego. Jeśli zażądają zbyt wysokiej zapłaty za dostęp do specjalisty… po prostu przestaniemy być mili.- stwierdził krótko doktorek.
- W tym ostatnim to nawet mogę pomóc. - uśmiechnął się do siebie pod nosem - No chyba że są dobrymi - zmrużył lekko oczy i zmarszczył czoło wyraźnie wysilając szare komórki - sam-ra-ty-narami, to pomogą. - uśmiechnął się zadowolony do siebie że udało mu się wymówić takie jakże trudne słowo - Aaaa, kiedy ich odwiedzamy tak ogólnie?
Tu Doc zerknął na Leenę, czekając na jej decyzję lub reakcję. Jednak głos zabrał ktoś inny.
- Jeśli jest szansa, że wyleczą Isabell to warto spróbować. Widzę jednak dwa “ale” - powiedziała Becky, prostując się na swoim krześle. - Oberwała w serce podczas napadu na nas, a my “przypadkiem” mamy sztuczne w zastępstwie? - pilotka przedstawiła pierwszą sprawę, podnosząc nieznacznie ręce i robiąc palcami cudzysłów przy odpowiednim słowie. - I przyda się wyjaśnienie, dlaczego wylądowaliśmy na skale po środku dżungli, zamiast od razu polecieć do kolonii - dodała, świadoma że gdyby ją o to spytali, nie wiedziałaby co odpowiedzieć.

Fenn znów wysilił na chwilę szare komórki, co było widać po jego minie.
- Serce miało iść na handel a lądowanie tutaj bo awaria silników? - spojrzał się pytająco na Doca potem Leenę.
- Ten cały plan ma tyle dziur, co Fenix - Odezwała się w końcu Leena - Zdajecie sobie sprawę, że jeśli... - Podkreśliła te słowo - ...jeśli nas wpuszczą do środka, to będziemy kontrolowani na wiele sposobów odnośnie broni i wszelkich innych sprzętów do robienia innemu kuku? - Kapitan spojrzała na Rose z uśmieszkiem czającym się na ustach - Do tego wszystkiego, nawet jak to są jacyś ogrodnicy czy tam inne takie, to przy 2500 osób w kolonii na pewno mają i jakiś strażników, więc i będziemy cały czas pod ich lufami… owszem, może wejdziemy, może dadzą się nabrać na historyjkę o ataku piratów, moooże zajmą się Isabell, ale raczej nie za darmo. A jak zaczniemy fikać, to nas szybko uspokoją, i raczej krótkie spódniczki i duże dekolty niewiele pomogą… kto miał iść? Becky, Rose i ja? To raczej nie jest najlepszy skład… przydałby się jakiś samiec, w końcu może i trzeba będzie poczarować jakąś samiczkę? - Leena przerwała na chwilę i zapaliła fajkę.
- Masz lepszy plan może?- zapytał Doc przyglądając się bacznie pani kapitan. -Jeśli uważasz, że możemy lecieć na drugą planetę bezprawia… to nie sądzę by tam było łatwiej coś załatwić, czy taniej. I nie twierdzę, że musimy zaatakować i podbić tą stację. Jeśli placówka okaże się zbyt dobrze chroniona, to zwijamy grzecznie manatki bez robienia kłopotów… swoją drogą… teraz robicie mi wyrzuty, że ryzykuję. A przedtem oskarżaliście mnie o brak jaj. Może wreszcie zdecydujecie co?
- Wychodzi na to że kobieta rzeczywiście zmienną jest hehe. - zaśmiał się Fenn.
- Dave, bo Ci żyłka pęknie - Uśmiechnęła się Leena - Przecież ja nie mówię, że Twój plan jest do dupy, tylko jeśli byśmy zaczęli tam wojować, to możemy się wpakować w poważniejsze tarapaty… tak jak mówisz, jak okaże się, że będzie zbyt ryzykownie, to grzecznie się zabierzemy, no chyba, że może jakoś coś z nimi wynegocjujemy, może damy radę w ostateczności jakiś handel ustalić. Ale takie trio, jakie zaproponowałeś, to raczej serio nie pasuje, bo kto w razie czego by był w stanie Fenixem co zdziałać, jak i Becky i ja będziemy w kolonii, żeby chociażby… no nie wiem sama, zastraszyć statkiem jajogłowych i zmusić ewentualnie do wypuszczenia nas, no i przydałby się chyba ktoś, kto potrafi i coś zdziałać w ostateczności i bez broni, ale raczej nie Bix, ten ledwo chodzi.

- Ja tam nic nie mówię, Doc. Dobrze kombinujesz. Nie wszystko da się przewidzieć, nie na wszystko można się przygotować - Nightfall poparł chęci Dave'a do przeprowadzenia operacji. - Lepiej, żeby uwierzyli w naszą historię, a nawet jak nie, dla swojego zdrowia niech lepiej udają, że wierzą. Wciąż jestem ciekaw jak działa atomówka i jak mocno Chuloni są przywiązani do swoich marnych istnień, ale jasne... najpierw pokojowo. To ile jesteśmy w stanie im dać za operację na Iss? 5000, 7000? Zanim przesadzą ze stawką i zaczniemy masakrę? - uśmiechnął się słodko. - Mogę ubezpieczać was z cieni.
-Myślałem o wylądowaniu całym statkiem u nich. Mamy uszkodzenia jeszcze na poszyciu, a tam będzie je bezpieczniej łatać niż tu na polanie. To dobra wymówka by dogadać wpuszczenie całego okrętu do ich bazy. A nie tylko trzech osób.- wyjaśnił Dave.

- A jak nie... - Night uzupełnił. - Myślałem o zawiśnięciu nad kolonią i wysłaniu pocztówki z naszą piękną głowicą na pierwszym planie i groźbą, że zostaną zrównani z ziemią, jeśli nie spełnią wcale nie wygórowanych żądań. Znaczy - lekarz, antena i kasa, a jak będą mili to możemy nawet w geście dobrej woli dać im w zamian nadmiar karabinów. I-n-t-e-r-e-s ż-y-c-i-a.

Leena wpatrywała się w Nightfalla, przez chwilę nad czymś myśląc.
- To może zrobimy kompromis? Najpierw spróbujemy jak Dave chce, a jak nie wyjdzie, to wtedy metoda Nighta? - Kapitan minimalnie wyszczerzyła ząbki.
-No… to najlepszy pomysł. Musimy więcej wiedzieć, zanim zabawimy się w szantaż. Zważywszy, że ta kolonia jest zamkniętym systemem i może mieć systemy chroniące ją przed atomówkami.- ocenił Doc w zamyśleniu, wyraźnie nie będą entuzjastycznie nastawiony do pomysłu Night’a.

- Mersey nie miało porządnej ochrony przed atakiem z powietrza, a jakaś zapomniana placówka pośrodku niczego miałaby mieć? - Night powątpiewał. - To byłoby dopiero dziwne. Nawet taki cwaniak jak Craze se dał bez wazeliny załadować atomowego czopa, ale ok. Jakby coś poszło nie tak, wsadzili naszych do aresztu, coś się spierdoliło, wyłączam hamulce i sądzę, że Leena ma racje, by na Feniksie został kierowca. Tak na wszelki wypadek.

Zapadła dłuższa chwila milczenia.

- Ja preferuję podejście pokojowe - odezwała się w końcu Becky. Nie chciała popierać Doca, gdyż jego plan też różnił się od tego co ona uważała za słuszne. Nie mniej jednak pewne podobieństwo było... no i ta cisza, gdy nikt nie wiedział co powiedzieć, zrobiła się dość niezręczna.

Fenn za to nie odzywał się przez tą chwilę, ponieważ zwyczajnie w świecie zaczął przysypiać. Sprawa była prosta, dopóki nie trzeba używać siły, nie ma sensu tego robić, a do tego zaliczała się także sytuacja gdy dostaną bez sensu po dupie bo sami zaczęli choć szans nie mieli. A cała reszta to w kółko gadanie o jednym i powtarzanie tego. Dlatego właśnie mu się przysnęło.
- Tso? - gdy cisza, która tak miło w końcu nadeszła, została brutalnie przerwana przez kobiecy głos a on został brutalnie wyrwany z błogich rozmyślań nad sensem istnienia ciepłej wódki, właśnie te słowa mu się cicho wymskły.
- Czyli próbujemy pokojowo… z opcją na rozwałkę, w razie kłopotów.- ocenił Bullit po chwili namysłu.
Becky nie podobała się właśnie ta opcja rozwałki, ale nie zamierzała się upierać, czy przekonywać innych do swojego zdania. Będzie co ma być.
- No i dobrze, od początku to właśnie miałem w planach. Tylko dalej nie wiem kiedy do nich lecim. - Fenn spojrzał się na sufit - Głodny jestem. Dajcie znać jak już ustalicie, idę coś wszamać.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline