Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2017, 15:05   #117
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

De Sade pożegnała Boba, przytakując jego ostrzeżeniu. Jednocześnie, gdy szykowała się do drogi Maya informowała ją na bieżąco o tym co działo się na czacie i stronie zespołu, toteż informacje, przekazane przez hologram reporterki, nie zrobiły na niej wrażenia. W pierwszej chwili planowała burknąć po prostu “bez komentarza”, bo chciała jak najszybciej znaleźć się Alamo, pomyślała jednak, że ten komentarz może pomóc jej i innym członkom zespołu.
- Ok, Linda, dostaniesz mój komentarz, ale jeden warunek - nadacie go kwadrans po tym, jak stąd odjadę. - Zażądała, stając na tle uliczki.
- Jasne. Zgoda. Oczywiście - pokiwał głową hologram dziennikarki.
Anastazja przygładziła palcami rozczochrane włosy i zmieniła holomake-up na bardziej dramatyczny.

[MEDIA]https://faustuscrow.files.wordpress.com/2014/08/goetia_girs_emilie_autumn_succubus_art_muse_ghost. gif[/MEDIA]

- Powiedziałabym “dzień dobry Lindo”, lecz ten dzień na pewno dla mnie i dla moich kumpli dobry nie jest. Zabito dziś zajebistą, utalentowaną laskę, naszą znajomą FistBaby. Jedno życie zgasło, a człowiek, którego nazywacie Melomanem wciąż jest na wolności. Co gorsza, jego kolejna ofiara może być związana z naszym zespołem. Dlaczego? Bo użycie naszego tekstu na jej ciele to nie podpis, to wskazówka do kolejnego morderstwa. I co na to władza? Co robią wspaniali Pacyfikatorzy? Powiem ci Lindo, są pieprzonymi marionetkami jebanych korposzczurów. Chris dał po ryju gościowi, który przystawiał się do znajomej, mimo że ta zdecydowanie mówiła “nie”. Sully zachował się jak każdy przyzwoity facet powinien i co za to dostał? List gończy. To samo z moimi kumplami z zespołu, których aresztowano pod nieprawdziwymi zarzutami. Wiesz co oni zrobili? Czym tak strasznie się narazili? Wstawili się za mną, bo Pacyfki nie pozwalały mi się ubrać. Tak, sorry, śpię bez ciuchów, ale to chyba nie jest przestępstwo. - Zrobiła pauzę i przygryzła zmysłowo wargę, mając pełną świadomość jak ta informacja rozbudzi wyobraźnię niektórych fanów - Dlatego jeszcze raz, sorry, ale nie powiem “dzień dobry” powiem za to coś innego - zrobiła znów pauzę - Dzisiejszy dzień nie jest dobry, dziś jest dzień płaczu. Ale to nie jest takie sobie pitolenie, nie użalanie się, nie brak nadziei... to płacz buntownika. Nie damy się! - podeszła bliżej, by kamera zrobiła zbliżenie na jej oczy - Nie damy się jebanym korpo-gnidom, nie damy się Pacyfkom, nie damy się Melomanowi! Jeżeli jesteście z nami, grajcie Rebel Cry jak najczęściej. Cały dochód z odtwarzania utworu w sieci zostanie przekazany rodzinom ofiar Megalomana!
Vandelopa pokazała do kamery znak victorii, czekając aż Linda powie jej, że skończyła nagrywać. Zastanawiała się jak zareaguje Howl na ten występ. W pewnym sensie zrobiła to, o czym koleżanka z zespołu mówiła... tylko po swojemu, spontanicznie.
- Wow - skomentowała dziennikarka. - I to jest rockowy duch! Anastazja de Sade z Mass Æffect, proszę państwa!
Na chwilę uchyliła słuchawki i spojrzała gdzieś w bok, na ścianę budynku. W studio gdzie zapewne przebywało jej ciało ktoś musiał tam stać i do niej mówić.
- Pacyfikatorzy oskarżyli cię właśnie o kradzież i niszczenie dowodów - oznajmiła. - Zapowiedzieli też, że mogą udostępnić nagranie z całej akcji. Jak to skomentujesz?
Anastazja, która miała już odejść spojrzała do kamery, gwałtownie obracając się przy tym. Charyzmatycznej skrzypaczce zaledwie chwila wystarczyła, by utkać kolejną bajkę.
- Krótko i na temat: pierdolenie. A jak chcecie wałkować ten temat, to zostawię wam kilka pytań. Dlaczego nagranie nie trafiło od razu do sieci? Jak łatwo w dzisiejszych czasach manipulować video? I na koniec, jakim cudem półnaga laska mogła zabrać cokolwiek trójce wyćwiczonych Pacyfikatorów i jeszcze się tego pozbyć? Aż dziwne, że nie powiedzieli, że jeszcze w trakcie zaćpałam i zatańczyłam kankana. - Powiedziała z krzywym uśmiechem. - Ludzie, obudźcie się w końcu i zobaczcie jak władza wami manipuluje! - Krzyknęła na koniec do kamerki.
- Dokładnie! - dodał spoza kadru Bob a dron i holo-dziennikarka obrócili się ku niemu, stojącemu na tle szyldu Warsaw. Wcześniej zresztą dawał chyba Anastazji jakieś dyskretne znaki, żeby ustawiła się na tle baru. - Jestem właścicielem budynku i przyjacielem zespołu i mogę zaświadczyć, że nikt z zespołu nie bierze nielegalnych narkotyków - powiedział to z kamienną miną. - Poza tym na nakazie było tylko nazwisko Chrisa. A każdy wróg Pacyfikatorów może dziś liczyć na zniżkę w Warsaw Pub&Bar! - Bob dał znak Anastazji, żeby się ewakuowała.
- Dziękuję - rzekła dziennikarka i dodała do kogoś w studio. - Carlos, puść to za kwadrans.

Vandelopa posłała właścicielowi knajpy buziaka w powietrzu i szybko wsiadła za kółko. Tym razem już nikt jej nie niepokoił, gdy odjeżdżała. Za to kazała Mayi przeczytać najnowsze wiadomości, newsy, wpisy na czacie i stronie zespołu oraz podyktowała jej odpowiedzi, co w sumie zajęło jej prawie całą drogę.


Do Alamo dotarła bez przeszkód, mijając po drodze na Mission Street rozbity podczas pościgu za ciężarówką radiowóz Pacyfikatorów, po który właśnie podjechała laweta.

Cytat:
Wjedź do garażu podziemnego.
- odpisał jej Oliver, więc skierowała się na tyły Alamo.

Wokół dawnej galerii handlowej było teraz spokojnie, nie dostrzegła nigdzie glin, tylko jedną ekipę holowizyjną na placu przed głównym wejściem. Życie zdawało się toczyć zwyczajnym rytmem. Tylko wszystkie wejścia ogrodzono wysokimi barykadami, obsadzonymi przez lokalną samoobronę. Gdzieniegdzie prace jeszcze trwały, tak jak przy wjeździe do garaży podziemnych, gdzie uwijało się kilkunastu ludzi. Facet z samoobrony, którego znała z widzenia zatrzymał Anastazję, ale gdy tylko ją rozpoznał przepuścił, pozdrowił i z uśmiechem skierował na dolny poziom i do Zielonego Sektora.
Górny poziom podziemnego parkingu Alamo służył za największy w mieście bazar, który nadal działał, choć ruch był dziś trochę mniejszy niż zwykle. Mijając szeregi zaparkowanych wzdłuż ścian dostawczaków Anastazja zjechała na niższy poziom, pozostawiony dla pojazdów mieszkańców i skierowała do części, gdzie ściany i kolumny pomalowane były na zielono. Kolor był nieprzypadkowy: połowę sektora zajmowała ogrodzona siatką społeczna plantacja konopii, bujnie rozrosłych pod światłem silnych lamp.
Po chwili ujrzała machających do niej Olivera i Marco, który wskazał jej miejsce parkingowe przy jedynej działającej w Alamo towarowej windzie.
- Dzień dobry - szef samoobrony przywitał ją z uśmiechem, gdy wysiadła ze Zgonowozu. - Ładnie im dogadałaś w TV.
- Nic ci nie jest? - zapytał Oliver. - Przykro mi z powodu JJ-a i Billy’ego.
Ale Ann, która umiała trochę czytać z tonu głosu i mimiki twarzy, w szczególności mężczyzn, odniosła wrażenie, że w ogóle nie jest mu przykro. Nie spodziewała się zresztą tego po Oliverze. Jednak po przeżyciach ostatnich kilkunastu godzin nawet namolna troska wiernego fana przestała być tak bardzo irytująca i skrzypaczka przytuliła ciepło Olivera obdarzając go szybkim buziakiem w policzek.
- Będzie trzeba rozpakować sprzęt i zabezpieczyć przed koncertem. Jak znam życie, pewnie jakieś akcje sabotażowe też wymyślili dla nas. - Powiedziała bardziej do Marco niż Olivera.
- Mamy na to oko, ale zaraz zaniesiemy instrumenty do pomieszczeń samorządu. - zapewnił ją Marco. - Zaraz przyjdzie jeszcze dwóch chłopaków. A ja tymczasem coś sprawdzę. Detektor elektroniki. - wyjaśnił, zakładając duże, nietypowe gogle i zaczął obchodzić dookoła Zgonowóz. Wspiął się nawet po zderzaku, by zajrzeć na dach a potem wsunął pod podwozie.
- Bingo! - zawołał, wyczołgując się spod wozu i wstając, by pokazać Anastazji malutkie urządzenie trzymane na dłoni. - Nadajnik. Tak was namierzyli. Weź go, ale nie niszcz. Może się przydać do zmyłki, jak będziecie chcieli opuścić Alamo.
- Wow... zaczynasz mi imponować. - Skomentowała to odkrycie Anastazja i wsunęła urządzenie do... no tak, w obcisłych szortach nie miała kieszeni, stanika też nie założyła... została jej cholewa buta.
Nadeszli dwaj zapowiedziani tragarze, przywitali się, po czym zaczęli wspólnie z nimi ładować sprzęt zespołu do towarowej windy. Oliver aż stęknął i wyskoczyła mu żyłka na czole od targania perkusji.
- Trenuj trenuj - zaśmiał się Marco. - W samoobronie potrzeba krzepy. Oliver się hmm… zaciągnął. - wyjaśnił Anastazji, po czym dodał: - Aha, Chrisa zostawiłem pod opieką Rosalie, więc pewnie jest u was w mieszkaniu.
- Doprawdy szalejesz dziś z tym nabijaniem punktów. - Powiedziała do niego Anastazja, posyłając jeden ze swoich czarujących uśmiechów i zupełnie ignorując Olivera. Następnie chwyciła swój futerał ze skrzypcami, jakiś zwój kabli i zaczęła nieść je za chłopakami.
- Ja? - zdziwił się Latynos, ładując wraz kumplem do windy klawisze. - Ja tylko wykonuję swoją pracę, mała. Czy jakoś tak szedł ten tekst.
- Tak, robimy tylko to co do nas należy - wtrącił się lekko zadyszany Oliver. - Będziemy bronić Alamo. Chrzanić nowe mieszkania, zamiast tego postanowiłem kupić gitarę.
Winda ruszyła i po kilku sekundach zatrzymała się na pierwszym piętrze galerii. Kilka minut później wszystkie instrumenty zostały zamknięte na klucz w pokojach samorządu.
- Pilnujcie ich. - Powiedziała jeszcze De Sade, po czym zwróciła się do Olivera - Po co ci gitara, jak nie umiesz grać?
- Umiem w Guitar Hero VR - odpowiedział z dumą.
- Dobra, zanim zostaniesz rockmanem musisz nauczyć się bić - rzekł do niego Marco. - Sam chciałeś, to teraz bez wymówek. Postaram się oddać ci go jak najszybciej - zwrócił się do Anastazji, posyłając jej za plecami Olivera porozumiewawczy uśmiech.
- Nie spiesz się... - mruknęła pod nosem i ruszyła w kierunku schodów, by dotrzeć do swojego mieszkania.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline