Waightstill poczuł ulgę, gdy tylko ruszył w kierunku skały. Nieoczekiwanie uwolnił jedną rękę i jakoś udało mu się wgramolić na szczyt. Pilnował się, by ponownie nie chwycić oburącz swojej "ukochanej" broni. Co się stanie, gdy włoży halabardę w otwór? Czy ma jeszcze jakieś szanse? Po jaką cholerę połakomił się na tę broń?! - kłębiło mu się w głowie. Teraz nie szło się jej pozbyć, chyba obcinając dłoń. A i to pewnie by nie wyszło. Obejrzał się błagalnie na swoich druhów. Wiedział, że jeśli halabarda znowu zacznie go przypiekać, niechybnie włoży ją w otwór w skale, żeby tylko się jej pozbyć. Postanowił grać na czas.
- Myślałem, żeśmy kamraty - odezwał się do halabardy - a ty tak. Co będzie, jak trafisz do otworu? |