Konto usunięte |
Przebudzenie było równie przyjemne, co po pierwszej nocy. Dla młodych nieumarłych nie było miłe przebudzanie się w samotności martwego ciała za towarzystwo mając jedynie mrok i chłód. Z czasem każdy wampir przyzwyczajał się do tego, ale dla Alexandra i Aili odbierających wiele rzeczy jak śmiertelni, było na to jeszcze za wcześnie. Nawet jeżeli ich ciała były zimne i martwe, to splecione razem dawały oparcie obecności drugiej osoby.
To pomagało.
- Jakie plany na tę noc, miła? - Bękart spytał przesuwając dłonią po biodrze wampirzycy.
Westchnęła, choć przecież nie oddychała już.
- Muszę porozmawiać z Angusem…
- Ja przez ten czas skoczę do lasu - mruknął. - Też muszę z kimś porozmawiać.
- Wilk? - zapytała odruchowo Aila.
- Też - odpowiedział wymijająco, po czym zmienił temat: - Co macie zamiar zrobić z przeistoczonymi mniszkami?
- Chcesz przekazać informację Marcusowi? - zapytała nagle bardzo zimno i... odsunęła się. Powoli zaczęła wstawać.
- Nie - odpowiedział patrząc na nią z zaskoczeniem, które zaraz przeszło w ból i złość.
Też wstał i sięgnął po swój ubiór w ciągu dnia doprowadzony przez Alinę do porządku. Zaczął się ubierać w milczeniu, a Aila przysiadła na krześle i przyglądała mu się również nie odzywając się. W oczach miała smutek, ale też coś jakby... rezygnację.
Alexander ubrał się i skierował ku drzwiom.
- Tym dla Ciebie zawsze będę, prawda? - spytał z cynizmem. - Jego sługą, potencjalnym zdrajcą.
- Teraz wiesz jak ja się czułam... i teraz ja lepiej rozumiem ciebie. Chcę ci zaufać... ale to pewnie stanie się dopiero po jego śmierci, kochany. - Uśmiechnęła się bez wesołości w oczach.
- Może niedługo. Może nigdy - odrzekł zimno wychodząc.
Trzasnął drzwiami tak mocno, że prawie je rozwalił.
Aila otarła twarz odruchowo ręką. Twarz miała zbolały wyraz... aż do momentu, gdy to poczuła.
Obecność.
- Dobry wieczór ojcze. - Powiedziała, a spod sufitu sfrunął niewielki nietoperz, który zaraz potem zmienił się w Angusa.
- Czy dobry, to się okaże mała. - Stary wampir uśmiechnął się. - Dziś też planujesz wycieczki poza klasztor?
- Nie, ja... wiesz kogo spotkałam, prawda? - Spuściła głowę zawstydzona, wszak ojciec odradzał jej utrzymywanie kontaktów z Alexem i w sumie to ona sama postanowiła, że nie tylko się do tego zastosuje, ale i nie będzie się odzywać do małżonka, czego nie dotrzymała.
- Wiem. Widziałem. Nie wiem tylko czemu uznałaś, że przed Marcusem schronisz się idąc rzeką.
- A czy jakakolwiek inna droga mogła mnie uratować? On się bawił, prawda? Gdyby chciał... nie miałabym szans. - Zacisnęła wargi.
- Nie powiedziałbym, że “bawił” to dobre określenie - Angus usiadł na stołku. - Chciał się o czymś przekonać i uzyskał pewną wiedzę. Gdy zadajesz się z kimś, kto istnieje tysiąc lat nie uważaj, iż to co widzisz pokazuje prawdziwe chęci czy zamiary. Trzeba szukać, drugiego, trzeciego, czwartego dna.
- Także w tym, że podjąłeś się przeistoczenia mnie... i opieki nade mną? - zapytała wprost.
- Chciałaś tego, więc tak się stało - Angus odpowiedział krótko wciąż lekko się uśmiechając.
- I nie jestem tylko elementem jakiegoś większego planu? - dopytywała się Gangrelka.
- Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?
- Wiesz dobrze... - wskazała ruchem głowy na drzwi - I ja wiem, że jego intencje nie wynikają wyłącznie z troski o mnie, niemniej... chciałabym wiedzieć. Wolę być graczem niż pionkiem. Mogę sobie pobrudzić ręce, ale... świadomie. Jeśli zaś odkryję, że się mną steruje... - zostawiła tę kwestię niedopowiedzianą.
- Być może moja propozycja miała drugie dno. - Spojrzał na nią mrużąc lekko oczy. - Ale nie w kwestii Marcusa, Merlina, tego klasztoru, czy Alexandra. Wszak nie wiedzieliśmy w Wiedniu, że tu jednak przybył. Daleko ci do gracza, Mała. Bardzo daleko. Długo jeszcze dla ciebie szczytem marzeń będzie “nie być pionkiem”.
Zacisnęła wargi, ale po chwili skinęła głową na znak zgody.
- Długo jeszcze będziemy czekać na wieści?
- Nie wiem. Wiedzą, że potrzebujemy odpowiedzi szybko.
Aila skinęła głową ponownie, nic już nie dodając.
Angus odwrócił się, by odejść, lecz zatrzymał się jeszcze w drzwiach.
- Nie osądzam cię, mała, ale wiesz, że im bardziej mu zaufasz, tym mniej ja będę ufał tobie, prawda? - choć ubrał ten komunikat w formę pytania, Aila wiedziała, że to bardziej ostrzeżenie dla niej.
- Wiem, czego nie powinnam mu mówić. Choć... wciąż mam wątpliwości. Nie myślałam, że... osuszymy Uichi do... końca. - Powiedziała z trudem wymawiając imię mniszki, która została przemieniona w wampirzycę, a której krew pili Angus, Viligaiła i ona sama, by mieć więcej siły, gdy dojdzie do starcia z Marcusem i zaskoczyć tym starego wampira.
- Nie mogliśmy zaryzykować związania. Dobrze wiesz o tym. Dziś o północy... znów tam zejdziemy. Postaraj się żeby Alexandra nie było wtedy w pobliżu. Chyba że chcesz dodatkowe problemy.
Aila znów zacisnęła usta. Nie chciała tego robić. Nie chciała zabić kolejnej mniszki nawet jeśli ta była teraz tylko narzędziem w rękach Marcusa, a jednak pokusa krwi, jej smak... były zbyt pociągające, by odmówić woli ojca.
- Dobrze. - Rzekła, a Gangrel opuścił jej celę. Została sama ze swoimi myślami i sumieniem. Ciężkim od grzechów.
__________________ Konto zawieszone. |