Noc, obozowisko w pobliżu Studni Starej Sowy
Eleint, Śródlecie.
Zawartość kociołka została wyjedzona do czysta, ognisko wesoło trzaskało, a konie posapywały śpiąc już głęboki snem. Noc spowijała okolicę, ale grupie dowodzonej przez
Marva daleko było do szykowania się na nocny odpoczynek.
Sharvi streścił
Przeborce i
Marvowi wynik “przesłuchania” sowy.
-
Słuchajcie - młodszy tropiciel z westchnieniem zaczął rozmowę nad planowaniem dalszych poczynań i dołożył do ognia. -
Sprawdziłbym rano ten tunel w studni nawet po to, żeby sobie potem nie pluć w brodę. A potem ruszył dalej. Mamy ciało, ale nie mamy mordercy ani pierścienia. A miejsc na mapie wskazanych przez zacnego… nie… chwila… przez dostojnego Południowca jest jeszcze sporo. Kolegę nieboszczyka możemy zawinąć w resztki namiotu i powieźć ze sobą. Najbliżej mamy trzy miejsca w Górach Miecza, choć nie wiem, czy mamy prowiant na taką wyprawę i jakie są tam warunki - tu tropiciel zerknął najpierw na
Jorisa z
Riką, a potem na
Marva. -
I nie wszędzie pewnie da się wózkiem… Potem możemy zaprowiantować się w Phan, zostawić nieboszczyka i ruszyć jeszcze raz sprawdzić ruiny zamku i Thundertree. Następne na mapie jest zbocze Hotenow - to już rzut kamieniem od Neverwinter, gdzie też możemy wpaść jakby nas przycisnęło z zapasami albo inną potrzebą. A na końcu zostanie nam Wzgórze Beruna, bo to już za Neverwinter w kierunku Mirabaru. Shavri zerknął na
Marva:
-
Zrobilibyśmy wtedy taki kanciasty łuk na mapie, ale za to bez marnowania czasu od punktu do punktu z przystankiem na zaprowiantowanie się.
Nie dodał, że przy ich stanie racji prawdopodobnie i tak będą musieli z Jorisem polować. Ale to tylko dodatkowa okazja do rozglądania się za chorymi zwierzakami. Zwłaszcza w gorącym sąsiedztwie Hotenow.
-
Niezły pomysł ze sprawdzeniem innych miejsc - rzekł
Marv, patrząc z uznaniem na
Shavriego i przełykając przy tym zwrot “jak na ciebie”.
-
Z Conyberry blisko mamy do zamku i potem do Thundertree albo do tego… wzgórza Beruna. Tam bliżej od naszej strony niż górą przez Neverwinter -
Joris spojrzał na mapę, korygując nieco słowa
Shavriego. -
Za to Góra Hotenow jest powyżej Neverwinter; wtedy faktycznie w mieście można by kupić prowiant. W Góry Miecza lepsze dojście jest od strony Phandalin, no i moglibyśmy wtedy wypytać Rockseekerów i tamtejszych poszukiwaczy o dziwne miejsca i podejrzanych ludzi. Po sprawie z Glasstaffem i Pająkiem na pewno mają na takich typków oko.
-
Osobiście chciałbym najpierw wrócić do Phandalin - kontynuował
Marv. -
Odwiozę ciało i rozpytam w okolicy o tego elfa. Przy okazji sprawdzę jak się miewa Bibi; pamietaj Shavri, że za nią też jesteśmy odpowiedzialni. Z odbiorem wypłaty od Tressendarów poczekam na wasz powrót. Do Wzgórza Beruna to nie zapuszczajcie się tam małą grupą. To bardzo niebezpieczne miejsce; ostatnio zbadaliśmy ledwie fragment podziemi, a była nas szóstka, z kapłanką i magiem włącznie.
Co prawda Marv niemiał wysokiego mniemania zarówno o
France jak i
Ogrillu, ale ich specyficzne umiejętności były przydatne w krytycznych momentach eksploracji wzgórza.
-
Dlaczego… -
Stimy uniósł palec wysoko, wysoko -
Dlaczego mówiłeś o Górze Hotenów, co tam macie do zrobienia? Shavri wyjaśnił niziołkowi, że miejsce na mapie do przeszukania wskazał Omar jako to, w którym był nekromanta.
-
To jest też miejsce związane z chorobą zwierząt - zakończył, ale natychmiast złapał się na tym, że Trzewiczek pewnie niewiele wie o chorobie, ponad to, co usłyszał w czasie rozmowy z sową. Na wszelki wypadek naprędce wtajemniczył niziołka w sprawę, podczas gdy głos ponownie zabrał Marv.
Torikha po rozmowie z sową, trzymała się jak zwykle z boku, być może szykując się mentalnie na wywoływanie ducha, lub po prostu unikała reszty. Nie wiedziała dlaczego
Joris milczał w sprawie
Marduka, ale nie chciała tworzyć kolejnego pretekstu do kłótni między nimi, więc milczała jak zaklęta… “
Przynajmniej do czasu” - tak sobie powtarzała, aż nie ustali z ukochanym co w tej sprawie zrobią.
Co do wypowiedzi Sharviego i jego propozycji złażenia połowy okolicy w poszukiwaniu słonecznego elfa, wzruszyła tylko ramionami i pokręciła przecząco głową. Nie została najęta do grupy poszukiwawczej z własnej woli i tej wersji chciała się trzymać. Przybyła tu z Trzewikiem i gdy załatwi on wszystkie swoje sprawy, a ona upewni się, że po raz drugi nie ściągnie na siebie klątwy z zaświatów. Wróci do miasteczka… choćby miała wracać tam z samym Marvem.
-
Joris, formalnie nie zostałeś wynajęty przez imć Omara i nie musisz nam towarzyszyć, aczkolwiek przydałbyś się w roli przewodnika - kontynuował
Hund, nieświadom przemyśleń kapłanki. -
Okolicę znasz najlepiej z nas. Czy standardowa dniówka by cię satysfakcjonowała? - spojrzał na Jorisa, a potem na pozostałą trójkę, która podpisała kontrakt. W końcu dołączenie tropiciela do ich drużyny nie było pomysłem włócznika, a pieniądze trzeba będzie ująć z ich własnej wypłaty.
-
Obcy płacą szczodrze. Nawet dzieląc z tego, co nam dają, godziwie zarobisz. -
Przeborka energicznie pokiwała głową, zgadzając się z rudowłosym -
A kto wie, jak ten pierścień znajdziemy, może się wyniosą z Phandalin i problem z gospodą sam się rozwiąże! - zaśmiała się szczerze -
Takoż to we wszystkich interesie. Nie daj się prosić.
Wyraźnie zamyślony nad mapą
Joris nie odpowiadał z początku na pytanie Marva i Przeborki. Jakby pogrążony w jakieś myśli w skupieniu przyglądał się zaznaczonym miejscom, a jego spojrzenie dość często kierowało się w kierunku wielkiego miasta na wybrzeżu. Dopiero zapadłe milczenie sprawiło, że zaskoczony spojrzał na kompanionów zdziwiony, że coś do niego mówili.
-
Co? Przewodnika? - mimowolnie zasłyszane słowa miarowo układały mu się w jakąś całość -
Do Thundertree i zamku sam jeszcze raz chętnie zajrzę. Ale mus mi też po drodze wrócić na chwilę do Phandalin. To i tak najszybsza droga jeśli chcemy konno wędrować, bo na przełaj przez puszczę to się srogo z nimi umęczymy. O dwukółce nie wspominam…
Spojrzał na milczącą
kapłankę marszcząc brew. Nie za bardzo wiedział co zrobić. Z jednej strony
Marduk był ich towarzyszem broni. Zginęliby nie raz gdyby nie słoneczny elf i Joris mimo iż często nie podzielał zdania elfa, nie czuł się swobodnie przypinając mu metkę pospolitego mordercy. Z drugiej widział, jak Rika zbladła gdy Marv oznajmił ostatnią relację nekromanty i przypuszczał, że nie chciała go kryć. A co tu dużo mówić cenił sobie jej zdanie. Była mądra, znacznie od niego mądrzejsza. Ponadto… Naprawdę polubił Shavriego, Przeborkę i dziwaczną Zenobię. I źle mu było z myślą, że mieliby przez niego bez sensu włóczyć się i narażać po bezdrożach.
-
Ale nie sądzę by ten elf był w którymkolwiek z tych miejsc - wzruszył ramionami - C
hyba nie mamy z Riką wątpliwości, że nasz druh Marduk tu był. I jego sprawką jest zarówno śmierć nekromanty, jak i... - chciał wspomnieć o nabitych głowach, ale zrezygnował -
...brak pierścienia. Jak sami jednak widzicie, nie ma tu dowodu na to, kto kogo zaatakował. Mógł się równie dobrze bronić… - powiedział to stanowczo, by nie było wątpliwości, że póki co nie uznaje Marduka mordercą -
Teraz jednak powinien być w Neverwinter, bo wiedzy o czarnych elfach tam szukał. Zdaje się, że wspominał biblioteki. Barbarzynka wzruszył ramionami.
-
Czy to ważne, kto zaczął... Omara nie interesował najwidoczniej ten tutaj - wskazała w kierunku martwego ciała -
Ale to, co miał przy sobie. Nie najęto nas do sądów, jeno do odzyskania błyskotki. Do Never daleko... a zapasów za mało na tyle gęb. - spojrzała na
Jorisa z lekkim uśmieszkiem -
Dobrze Sharvi mówi: zabierzmy zwłoki i wszystko, co z nimi - papiery, szaty - do wioski. Tam wyposażmy się porządnie i możemy ruszać na podbój wielkiej twierdzy! - zacisnęła dłoń w pięść i potrząsnęła nią groźnie, jakby rzeczywiście miała w planach jakieś oblężenie.
-
Stimy ty chyba byłeś w bibliotece Neverwinter… - odezwała się z nagła
półelfka. -
Nie spotkałeś tam może elfa o złotych włosach?
-
Chciałem -
niziołek rozłożył ręce -
trzeba mieć przepustkę, polecenie czy coś takiego. Marduk podobno ja miał, tak mi kapłan Oghmy powiedział, ale nie spotkałem go. Neverwinter to ogrooomne miasto! Shavri zmarszczył czoło.
-
Wiesz Joris, rozumiem, że czasami świat wydaje się bardzo mały i nieprzypadkowy - zaczął ostrożnie. -
Ale nie masz całkowitej pewności, czy ten elf… Marduk jest akurat tym, którego szukamy i czy ma pierścień. Poza tym Przebijka ma rację - płacą nam dobrze, zróbmy to więc to zlecenie porządnie. Badając wszelkie ślady. Po drodze do Neverwinter możemy w tych miejscach, które planujemy odwiedzić znaleźć dowody na brak winy waszego towarzysza. Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy porzucić ten plan. - młodszy tropiciel uśmiechnął się spokojnie do starszego.
-
Nawet jeśli to wasz towarzysz, jeszcze nie wiecie, co zaszło, więc może wstrzymaj się z osądami.
-
Wierz mi Shavri - powiedział cicho
Joris, patrząc ze skrzywioną miną na owinięte w płótno resztki nekromanty -
To BYŁ Marduk.
Niczego jednak więcej nie dodał.
Shavri już chciał powiedzieć, że w takim razie musiał mieć powód, bo w końcu nie leży tam niewinny kleryk, tylko szczątki nekromanty, ale ugryzł się w język. Czcze gadanie.
-
Jeśli nikt nie ma nic do dodania, proponuje rozdzielić podwójne warty na noc. Rano wejdziemy do studni, a potem w drogę do Thundertree. A tymczasem Trzewiczku, możemy pogadać? Stimy w odpowiedzi kopnął szyszkę i wzruszył ramionami.
-
Nooo… nie wieeem…