Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2017, 14:58   #132
Paszczakor
 
Paszczakor's Avatar
 
Reputacja: 1 Paszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumny
Wieczorem przy ognisku


Młody tropiciel z mieszanymi uczuciami spojrzał na Trzewiczka.
- Chciałeś zdaje się zrobić coś o północy. Mam święcone strzały i pochodnię. Być może brak mi piątej klepki, ale sumienie mam i samego cię nie puszczę. Nie wiem tylko do końca, co zamierzasz.
A to co Trzewiczek zamierzał, powoli się już kończyło. Przynajmniej na razie.
- Chcę o północy rozejrzeć się po okolicy, zwłaszcza przy wieży. - wytłumaczył cierpliwie Stimy. Nie było w tym nic nadzwyczajnego. - Duch dawnego mieszkańca był ponoć widziany przez Volo w Lesie Krypt poniżej Triboaru, ale nie odnalazł go tam, a to tutaj mieszkał ów czarownik. W to miejsce Volo nie dotarł. Jeśli istnieje jakiś trop, którego nie odnalazł, to prawdopodobnie właśnie tutaj, a ducha nie odnalazł. To może nam się uda.
Z tym tunelem w studni to mam taki pomysł, że to jakaś kryjówka…
- kontynuował po chwili, ośmielony tym, że ktoś zwrócił na niego większą uwagę - Ale może też być tajne przejście do wieży, no wiecie, takie co go nikt nie zna. Wieże strażnicze zawsze mają piwnice i podziemia; na zapasy, więźniów, czasem podziemne studnie w razie oblężenia… Tu nie ma co oblegać, ale na wycieczkę mogli sobie wyskoczyć. Choć zdaje mi się, że to jednak takie dziwaczne przejście; odległość by się zgadzała. Nie było tam w studni jakichś haków do wyjścia, czy stopni? Choć haki to pewnie już dawno przerdzewiały - sam sobie odpowiedział niziołek.
- Nic - odparł Joris pokręciwszy głową - Choć czy były kiedyś to ciężko stwierdzić.
- Chyba że… - zaczął znów Stimy.
-Słuchajcie, o co mogło chodzić sowie z tym elfem śpiącym na drzewie?- Zenobia, jakoś dziwnie roztargniona weszła w słowo Trzewiczkowi. Z jego wypowiedzi dotarło do niej tylko to, że chce się rozejrzeć. -Może powinniśmy zwracać większą uwagę na drzewa?
- To znaczy, że pewnie w nocy cos z tej studni wypełza - pokiwał głową Shavri, pewny swego. Teraz, kiedy Zenobia zwróciła na to jego uwagę, uznał to za istotną informację. - Gdyby nie to, że sowa twierdziła, że wielki wąż padł, zaryzykowałbym stwierdzenie, że to on. Trzeba się zapytać Toriki albo Jorisa… Albo w ogole miejscowych w Phan, czy słyszeli jakieś legendy o wężu. Tak czy siak jednak skoro padł, to nie mam pomysłu, co może mieszkać w studni.
Tropiciel obrócił się na cembrowinę i przygryzł wargę.
- Przynajmniej nie sensownego, bo bezsensowne by się znalazły - przyznał, odwracając się do towarzyszy na powrót. - Zdarzyło nam się z Corim czytać historię małej dziewczynki, którą wyrodna matka wrzuciła do studni. Od tamtego czasu ponoć każdy, kto zobaczył swoje odbicie w tafli wody tej studni umierał po siedmiu dniach. A niektórzy przed śmiercią widzieli zjawę dziewuszki ubranej w przemoczone, białe giezło, której twarz zasłaniała kotara mokrych, czarnych włosów. Dopiero po kilku latach w okolicy pojawił się na tyle solidny kapłan Sune, żeby zbadać sprawę. Zwrócił spokój duszy dziewczynce i tajemnicze śmierci ustały. Okazało się, że mała żyła jeszcze w studni przez siedem dni…
Shavri roześmiał się.
- Chyba nie muszę wam mówić, że potem przez jakiś czas i ja i Cori unikaliśmy naszej cembrowiny. Zwłaszcza nocą - tropiciel westchnął, wspominając szczenięctwo, by klepnąć się w kolano i wrócić do tematu drzew.
- Po ciemku nic tam nie zobaczę, ale może istotnie sprawdzę kilka drzew to przy pniu, to w koronach. Ale jeśli elf spał na drzewie, to widocznie coś mu przeszkadzało w nocy na ziemi. Proponuję podwoić warty dziś w nocy. A do ducha oczywiście pójdę z Tobą.
- Chyba, że… - niziołek kontynuował swój brutalnie przerwany dialog, teraz kierując go tylko do Jorisa - Wielki Wąż zamieszkiwał Studnię. Był wielki to i studnia nie mała. Tunel nie ma haków, ani schodów bo wężowi by przeszkadzały. - Stimy ściszył głos jeszcze bardziej prosząc Jorisa by się nachylił. - A to drzewo na którym spał elf to nie drzewo, a wieża. Przecież to proste! Elf spał w wieży, ale dla sowy wieża to drzewo. Nawet jak z nią rozmawiałem to nazywaliśmy wieżę kamiennym drzewem. Huhu!

Z entuzjazmem tak to bywa, że jest zaraźliwy. Czasem bardziej niż najgorsza choroba. Joris więc jeszcze nie do końca rozumiejąc o czym Trzewiczek mówi, nachylił się i słuchał uważnie. W końcu gdy niziołek zamilkł, myśliwy otworzył szerzej oczy, zamrugał nimi i rozchylił usta.
- Eeee… Nooo, ta studnia to rzeczywiście dla dużego wężowatego stwora mogłaby być norą… - zamrugał raz jeszcze próbując nadążyć za Trzewiczkiem i wyciągnąć kolejny wniosek - Wtedy na ocembrowaniu powinny być ślady pazurów gdy wyłaził. Sprawdzimy to gdy będziemy schodzić… Ale tam raczej nie mieszkał, bo woda jest na dnie. Mógł tam… pracować. Mieszkać jako normalny człowiek w wieży, a nocą schodzić do… - rzucił pytające spojrzenie niziołkowi, niepewny czy to ten moment, gdy zaczyna kombinowć jak Stimy, czy wręcz przeciwnie gadać potworne głupoty - ... studni…?
Pokręcił głową otrząsając się z entuzjazmu.
- Nieee… to chyba bez sensu.
- Tak, Tak! Pazury? Wąż? Sowa mówiła, że wąż tu mieszkał! ...i raczej nie w studni, gdzie woda, a w tej odnodze właśnie. Sowy żyją głównie nocą, prawda?
Nad tym Joris nie musiał się zastanawiać. Przytaknął.
- Według księgi, którą czytałem w tym miejscu… - Stimy wyciągnął rękę w stronę wieży - ...powinien mieszkać czarodziej, którego odwiedził przynajmniej raz Bowgentle. Sowa mówiła, że Wielki Wąż mieszkał tu bardzo długo, a tamto wydarzenie również miało miejsce dość dawno… - niziołek powiercił w zastanowieniu stopą w piasku - Albo mieszkali tu razem, albo jest tak jak właśnie mówisz, czyli nocą był wężem, a za dnia czarodziejem! - Stimy sposępniał nagle i przeraził się - może to klątwa?!
- Zaraz, chwila! Chyba coś mi umyka - poprosił Shavri. - Jakie pazury na studni? Widzieliście kiedyś węża z pazurami?
- Nooo… Pewnie! - Stimy pokręcił nosem - Każdy wąż ma przecież pazury - Stimy przytaknął z caaaałym przekonaniem.
- A może to był wąż w nocy, a sowa za dnia? Albo “sowa” to tak naprawdę odpowiednik “mądrego” i wtedy mogłoby dotyczyć to nawet człowieka? - Shavri rozpaczliwie starał się nadążyć za rozmową Jorisa z Trzewiczkiem. Wtedy doszło do niego, że chyba bredzi.

Stimy zrobił wielkie oczy, udając podekscytowanie i znów energicznie przytaknął.
- Na przykład taki Sowa Shavri? - zapytał całkiem poważnie. - Shavri Sowa.

Tropiciel spojrzał na niego krzywo i parsknął śmiechem nad sobą samym.
- Dobra, robisz mnie w ciula - westchnął. - Ale w porządku. Idę być głupkiem gdzie indziej. Mądrujcie tu sobie dalej. A jak będziecie gotowi do wyjścia do wieży, znajdziecie mnie przy koniach - po czym faktycznie wstał od ogniska.
- Shavri, czekaj! - zawołał za tropicielem Joris powstrzymując się od śmiechu - Daj spokój. Ja też tego nie rozumiem.
Shavri jednak nie poczekał.
- Sowa to musiało być zwierzę. Violo pisał, że to miejsce ma swoją nazwę od chowańca czarodzieja; Wieża Starej Sowy. - powiedział Stimy trochę zmieszany, ale uśmiechnięty.
Niziołek nagle zapowietrzył się w jeszcze bardziej rosnącym podnieceniu.
- Czyli sowa była chowańcem czarodzieja i przyjacielem Wielkiego Węża! Wąż był czarodziejem lub mieszkał tu jednocześnie z Wężem, ale logika podpowiada, że pierwsze rozwiązanie tej zagadki jest poprawne! - Trzewiczek aż podskoczył trzy razy z radości.

Zenobia niezbyt uważnie słuchała rozmowy. Wszyscy ciągle gadali o jakichś starych sowach i studniach. Tak się złożyło, że ktoś, kiedyś właśnie ją nazwał starą sową. Nie bardzo wiedziała czemu. Czy dlatego, że żyła głównie w nocy, czy raczej przez te jej wielkie oczy? No, ale dlaczego starą?
Do tej pory pozostało to dla niej zagadką.
Teraz jej myśli zaprzątało lustro i elf z blizną. Czy to możliwe, żeby to był ten sam co spał na drzewie? Jakoś nie przekonało jej wyjaśnienie, że chodzi o wieżę - ta przecież była zniszczona, po co więc na niej spać? Tak, czy inaczej, wyglądało na to, że całkiem niedawno, gdzieś wysoko, siedział sobie elf, możliwe, że z lustrem i oczywiście możliwe, że z blizną.
Zadrżała, mimo, że nie było jej zimno. Popatrzyła do góry, ale oczywiście nic nie zobaczyła. Chwilę później trochę głodna poszła spać na swój wózek.
Śniły jej się kamienne drzewa, z których spadały i rozbijały się na tysiące kawałków magiczne lustra, węże z długimi pazurami i nisko latające, stare sowy.
Przez odgłosy pohukiwania i łopot skrzydeł przebijał się głos Trzewiczka: -Huhu! Będzie deszcz, sowy nisko latają! Huhu!.

 

Ostatnio edytowane przez Paszczakor : 21-12-2017 o 20:11.
Paszczakor jest offline