Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2017, 21:25   #284
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Strzeż się kobiety o oczach węża.




O tęczówkach złocistych, jak skrzący w promieniach słońca piasek nieskończonej pustyni. I w nich tak samo łatwo zatonąć, jeśli człowiek nie jest wystarczająco ostrożny. A ostrożnym być trudno..

Straszliwa to kreatura. Niespotykany w dziczy, żerujący na cudzym pożądaniu i miłości. Drobna jest, elegancka bardzo, niczym gejsza lub żona samuraja z potężnego rodu, a jednak pewna ostrość w rysach twarzy nie pozwala zamknąć jej w tak prostych ramach. Wężową swą naturę skrywa w kobiecym ciele, tak niepozornie miękkim i delikatnym. Kimona i biel skóry są jej hipnotycznie mieniącymi się łuskami, pocałunki ukąszeniami, a słodkie słówka jadem, który rozlewa po krwi upatrzonej ofiary. Zniewala myśli, serce oplata. Na skraj rozkosznego obłędu doprowadza.

A te oczy gada bezwzględnego? Patrzą drapieżnie, pomimo okalających je gęstych rzęs. Kuszące, fascynujące. Zachęcają do odkrycia sekretów ukrytych za zmysłowym uśmiechem. Gdy spojrzysz zbyt głęboko, to pochwycą Cię, wciągną i już nie wypuszczą.

Nie bez powodu starcy i kapłani przestrzegają przed Nure-onna, olbrzymimi wężami o kobiecych twarzach, a w opowieściach wspominają o kobietach, które z wściekłości i pragnienia zemsty przemieniały się w węże. Nieobliczalny jest gniew kobiety. A przecież w Kraju Kwitnącej Wiśni legendy ożywają stając się rzeczywistością.
Gōsuto tora na ziemiach Sasaki, Matka Ogrów na mokradłach, Pani Głodu nawiedzająca wioski i Siedmiooki Demon odzywający się w dziedzicach swego pogromcy. A teraz ona, zmysłowa Tsuko no Musume na ciele, a przebiegła Hebi-onna w duszy.

Nie.. nie patrz. Odwróć się, uciekaj żabko maleńka!
Strzeż się momentu, gdy zgaśnie księżycowy blask. Cała iluzja wtedy opadnie, a zamiast jędrnych piersi i nóg chętnie rozchylonych, będzie czekała na Ciebie prawda okrutna. Jej ostrze sięgnie głęboko, i mordu się dopuści na wszystkim w co wierzysz - na Twej nadziei, na Twym szczęściu, na Twych pragnieniach, na Twej fascynacji, na Twej.. miłości.

Odchodząc, Hebi-onna zabierze ze sobą Twe strzaskane serce.




***





Mówili o nim, że jest tylko człowiekiem. Gigantem górującym ponad Chińczykami i Japończykami, wojownikiem o włosach dotkniętych słońcem. Wyróżniał się tak samo pośród mnichów, jak i na tle zwykłych samurajów towarzyszących mu w tej podróży. A mimo to.. podobno był zwykłym śmiertelnikiem, takim jak każdy z nich. Takim jak.. jak ona.

Jego przybyciu towarzyszył tłum zainteresowanych postaci, wśród których znalazła się także Maruiken. Przystanęła samotnie nieopodal, spod rozłożonej parasolki przyglądając się postaci jasnowłosego. Uważne to było spojrzenie, nieruchome wcale. Na ten moment nie istniał dla niej nikt inny, ten tajemniczy i niebezpieczny mężczyzna stał się całym jej światem.






Pod jej tak długim i uporczywym wzrokiem niejednej osobie stanęłyby włoski na karku, ale przecież on nie był taki zwyczajny, ne? Nie był jednym z tych samurajów lub łowców, których łowczyni kusiła ku sobie byle zerknięciem spod długich rzęs. Dobrze wiedziała czym kończyło się zwrócenie na siebie jego uwagi, w końcu nie były żadnym sekretem opowieści o jego niezaspokojonym pragnieniu i drapieżności wobec kobiet. Nie miała w planach zostać zaproszoną do spędzenia nocy z tą bestią, choć.. niewątpliwie byłby to sposób na dostanie się do niedostępnej dla niej części Shimody. Sposób ostateczny, gdy każdy inny zawiedzie.

Nie zdarzało się to często, lecz teraz Leiko, ta przecież piękność wodząca za nosy tak wielu mężczyzn, miała wątpliwości, czy również tego olbrzyma potrafiłaby usidlić. Wzbudzenie w nim pożądania nie byłoby trudne, w końcu według plotek rzucał się na kobiety niczym wygłodniałe zwierzę. Ale czy odczułby coś więcej niż zew prymitywnego instynktu? Możliwe, że.. okazałby się jednym z tym nielicznych odpornych na jej czar, nie pozwalających sobą manipulować byle parze krągłych piersi. Spotkała się już z podobnym wyzwaniem na ziemiach Hachisuka. I białowłose echo tych wspomnień nadal nawiedzało ją w snach.

Daikun mógł twierdzić, że jasnowłosy jest zaledwie człowiekiem, lecz Leiko cały czas miała przed oczami masakrę jakiej ten dokonał na grupie bandytów. Nie znała nikogo, kto mógłby z równą łatwością i lekceważeniem samodzielnie przetrzebić tak wielu przeciwników. Iye, oni nie byli dla niego przeciwnikami, a byle zwierzyną, która nie stanowiła nawet najmniejszego wyzwania.
Wprawdzie młody lord Sasaki był jednym z najbardziej utalentowanych samurajów z jakimi kiedykolwiek miała okazję skrzyżować swe drogi, lecz mimo to wątpiła, aby wyszedł z takiej rzezi bez szwanku. Nie wspominając o tym, że jego Tsuki no Musume nie posłałaby go samego przeciwko tak wielu bandytom. Zbyt duże ryzyko, zbyt wielka strata jego innych talentów.
A Sakura? Siała postrach wśród demonów, zaś zachwyt i należyty szacunek pośród innych łowców, ale czy z jednym ramieniem rzeczywiście mogła się równać ze Złotowłosym? Czy ktokolwiek mógł?

Potwór. Bestia. Kolejny dziedzic jednego z Siedmiu Oczu Demona. Jak zatem było możliwym, aby był tak bardzo różny od Maruiken? Silny, okrutny, zezwierzęcony, grzecznie podróżujący z Chińczykami. Jakiej straszliwej magii dopuścili się na nim, by uczynić z niego tak wiernego pieseczka? Czy i jego pozbawili dzieciństwa, tak jak małej miko?
Być może już od dzieciaka karmili go energią zabitych Oni. Nie tylko zyskałby dzięki temu potęgę, ale również nieświadomie uzależniłby się od tej ekscytacji, jaką dawało każdorazowe pożarcie esencji demona. Było to przecież jak.. najbardziej odurzający narkotyk. Małe ilości zaledwie łechtałty wewnętrzy głód, dawały niewielki posmak prawdziwej uczty. Pozostawiały wewnętrzną bestię.. nienasyconą i spragnioną kolejnej dawki. Ale myli się ten myślący, że można ją nakarmić i uciszyć. Iye. Esencja najpotężniejszych Oni jest tak intensywna, że wprost powala z nóg. Leiko miała okazję posmakować jej zaledwie raz, ale to wystarczyło by częścią swego dziedzictwa nie mogła się już doczekać następnego razu. A jednocześnie na myśl o nim dygotała ze strachu.

Wspomnienia tamtej chwili były ciągle żywe w jej pamięci. Pod ciężarem mocy sączącej się do jej krwi, z cichej zabójczyni przeobraziła się w bezbronną, uległą kobietę, która nie potrafiła nawet ustać na własnych nogach. Serce biło tak silnie, bólem wypełniało jej piersi. Oddech z trudem wciskał się w jej usta. Pamiętała słodki smak własnej krwi oraz to, jak strużkami spływała po jej policzkach, szyi, dekolcie. Jak obklejała ją całą.
Przedziwne to było doznanie, koszmarów godne. Zmysły jej wypełniał rozdzierający skowyt niewyobrażalnego bólu, ale rozszarpane skóra i mięśnie zasklepiały się pod wpływem pożeranej energii. Czuła się śmiertelna i nieśmiertelna zarazem. Stąpała na granicy śmierci i jednocześnie jej dziedzictwo śmiało się z Shinigami zapraszających Leiko do wspólnego tańca. Słaba była i silna zarazem. Krucha i.. i niezniszczalna. Potężna. Mogła wszystko!
A mimo to w tamtym momencie chciała tylko krzyczeć z bezsilności.

Czy zatem i on doświadczył podobnej słabości? Czy zdołał przekuć ją w swoją potęgę, a strach zastąpić wiecznym głodem? Czy podsuwając mu coraz to kolejne Oni, Chińczycy uczynili z niego swą grzeczną bestię do zabijania? A jeśli nie w tym leżało źródło jego siły, to.. to gdzie? Z czego powstały pętające go łańcuchy?

Tak wiele pytań, a żadnej odpowiedzi. Tylko jedno było teraz pewne - przybył do Shimody wraz z palankinem. Parszywy znak dla Leiko, dla każdej z pozostałych osób dotkniętych podobnej jej przekleństwem, a także i dla samego klanu Hachisuka.
Rytuał.. się odbędzie. A ona jeszcze nie wiedziała jak w nim przeszkodzić.





* * *





Leiko z pewnym.. zaskoczeniem przyglądała się, jak jej Płomyczek w najlepsze wymyka się spomiędzy jej palców. Tych samych przecież, wokół których tak sobie go oplatała od dawna, od samego ich pierwszego spotkania w Nagoi.
Teraz skupiając się na zdobyciu sobie oddania innych sojuszników, całkiem zaniedbała swego najbardziej gorliwego obrońcę. Młodość obdarzyła go wręcz nieskończonymi pokładami energii, dla której wszędzie poszukiwał rozkosznego ujścia. I tracił chęci oraz cierpliwość, kiedy go nie odnajdywał w jednym, trudno dostępnym źródełku.
Niewątpliwie w czasie ich osobnego podróżowania po ziemiach Hachisuka, biedny Kogucik musiał sobie jakoś radzić ze straszliwą samotnością. Rozumiała to, wszak była daleko. Nawet Leiko nie potrafiła manipulować kogokolwiek na taką odległość.
Ale teraz? Poświęcał uwagę innym kobietom? Tak przy wszystkich? Na oczach Maruiken?
Najwyraźniej młodzian potrzebował przypomnienia, za czyimi kuszącymi wdziękami powinien wzdychać dniami i nocami.

Zostawiła za sobą jasnowłosego demona znikającego wraz z palankinem w tej części Shimody, do której łowczyni póki co nie miała wstępu. Z wachlarzem, tym kobiecym bibelocikiem w dłoni, zbliżyła się nieśpiesznie ku uradowanemu Kogucikowi. Stanęła za nim niczym cicha zjawa.

-Kirisu-kun? Przeszkadzam? - zapytała.. miło i tak tonem, jak gdyby szczerze interesowała ją rozmowa toczona pomiędzy nimi i tymi trzema trzpiotkami. Zlustrowała każdą z nich krótkim spojrzeniem, ale przede wszystkim skupiła je na swoim partnerze w łowach. W drgnięciu uniosła się jedna z jej brwi.

-Nie przeszkadzasz. Nie przeszkadzasz w ogóle! - odezwał się gorliwym tonem młody łowca wywołując kwaśne uśmieszki na twarzach trójki swych towarzyszek. I niechętne spojrzenia jakimi obdarzyły samą Leiko. Jednak w ogóle się nie odezwały, a Kirisu będąc typowym młodym mężczyzną nie zauważył lodowej ściany jaka metaforycznie wyrosła pomiędzy Maruiken, a jego trzema przyjaciółeczkami.

-Doprawdy? A odniosłam wrażenie, że byłeś tak zajęty swymi towarzyszkami, że nawet byś mnie nie zauważył, gdybym przeszła tuż obok bez słowa - łowczyni mówiła z niewzruszonym, słodkim uśmiechem wymalowanym na swych wargach. Nie miała w zwyczaju gniewać się.. otwarcie. Tak silne emocje ukrywała za maską opanowania i tylko oczy zdradzały to, czego nie miały ochoty przekazać usta.
Z cichym trzaskiem rozłożyła wachlarz, którego ruchy wprawiły w taniec co poniektóre z kosmyków jej włosów. Wprawdzie zaśmiała się krótko, lecz sposób w jaki dobierała swe słowa wyraźnie świadczył o jej podejrzeniach wobec zamiarów Płomyczka - Oh, ale to z pewnością było tylko byle złudzenie, ne?

- Eee… cóż… po prostu takie z nich wróbelki, że jak zaczną świergotać to…
- zaczął się nieporadnie tłumaczyć Kirisu wykazując swój brak obycia w dworskich gierkach. Po czym postanowił przedstawić swe trzy znajome.
- To Chiharu, Mihoko i Nodoka.- wskazał palcem po kolei każdą z nich naiwnie myśląc, że Maruiken raczy zapamiętać ich imiona jak i oblicza. Nie miała jednak ku temu powodu. Żadna z nich nie była hojnie obdarzoną walorami i bezpruderyjną chłopką… czyli alter ego kunoichi, która była jej wspólniczką w interesach. Były tylko młodymi wieśniaczkami, które miały okazję zobaczyć świat i powzdychać do dzielnych wojowników i zabójców potworów. Nie były warte jej uwagi.

- A to jest… Maruiken Leiko. Moja… eee… dobra przyjaciółka?- tu się zaczęły schody. Pewnie podczas rozmów z innym łowcami, Leiko urastała w opowieściach Kogucika do statusu “prawie że żony”, ale takiego określenia nie mógłby użyć przy dziewczętach, a i przy samej łowczyni też nie wypadało.

W swej łaskawości postanowiła poratować Płomyczka, który wyraźnie tracił grunt pod nogami. Dłonią pieszczotliwie musnęła jego ramię.
-Partnerka w łowach. Twoja bardzo dobra partnerka w łowach, Kirisu-kun. To więź silniejsza od przyjaźni -nie przechwalała się, nie starała się ustawić siebie ponad trójką wieśniaczek. Wręcz przeciwnie, w swym podkreślaniu zażyłości pomiędzy nią i Kogucikiem była bardzo dystyngowana. Nie była zainteresowana kocimi utarczkami z innymi przedstawicielkami swej płci
-Niejedną bestię wspólnie ubiliśmy. Razem sialiśmy postrach pośród Oni nawiedzających nocami Nagoję. Pamiętasz? -usta mówiły jedno, pochwalały ich współpracę, lecz dotyk na ramieniu młodziana sugerował, że to inne nocne wspomnienia powinny zagotować w nim krew.

- Hai… pamiętam.- potwierdził Kirisu, ale trzy wróblice nie zamierzały się poddać.
- Opowiedz o Nagoi, Kirisu-sama, to pewnie bardzo ekscytująca opowieść.- zaczęła jedna.
- I straszna zapewne. Będę się po niej bała sama spać, ale i tak chcę usłyszeć.-rzekła kolejna. Podczas gdy Leiko odwoływała do wspomnień doznań, one zaś składały obietnice przyszłych rozkoszy.

-W takim razie już powinnaś się zacząć przygotowywać do wielu nieprzespanych nocy po tym, co się wydarzy tutaj, w Shimodzie. Zapowiadają się olbrzymie łowy na wiele straszliwych potworów -poradziła Maruiken z tymi samym uroczym uśmiechem, który rozchylał jej wargi odkąd tylko przyszła i przeszkodziła niecnym zamiarom tych trzech dziewcząt. Mogły odnieść wrażenie, że ta dobroduszna kobieta naprawdę szczerze troszczy się o ich dobro. Ale sądząc po ich minach… nie dały się nabrać na ten uśmiech. Wyczytały ukrytą szpilę w jej słowach. Może nie były doświadczonymi dwórkami, ale ich kobieca intuicja dostrzegała poważną konkurencję.

Zaś Maruiken po tych słowach zawróciła się do swego partnera, poważniejszym tonem podejmując temat ich obecnego polowania. A ono powinno być teraz dla niego najważniejsze - Dotarł już tak wyczekiwany przez mnichów palankin, więc zapewne ich rytuał nastąpi już niedługo. Być może nawet jutro. Szukałam Cię, bo uważam, że powinniśmy przećwiczyć trochę naszą współpracę, by jak najlepiej zaprezentować się przed klanem -dłoń trzymaną na jego ramieniu przesunęła nieco niżej, by przez materiał odzienia łowcy ścisnąć palcami jego ramię i wyczuć ukryte pod spodem mięśnie. Nie był to gest mający tylko jej samej sprawić przyjemność, ale przede wszystkim podkreślić Kogucikowi, że ona jest świadoma tej siły drzemiącej w jego ciele - A może mógłbyś też pokazać mi jakich nowych ruchów się nauczyłeś, kiedy musieliśmy podróżować osobno? Nie wątpię, że niejednego Oni wtedy zabiłeś.

- Oczywiście… z pewnością mam się czym wykazać.- stwierdził z entuzjazmem Kirisu, a jedna z wróblic zaproponowała.- Możemy popatrzyć?
Nie dawały się tak łatwo odpędzić.

-Iye -odparła krótko Leiko i twardy ton jej głosu bynajmniej nie wskazywał na to, że którejkolwiek z tych dziewczątek uda się ją przekonać. Tam, gdzie Płomyczek już dawno by się poddał i dał oczarować ich ślicznym uśmiechom, ona pozostawała niewzruszona. Pamiętała jednak o tym, żeby znów się do nich uśmiechnąć, coby nikt jej nie mógł zacząć podejrzewać o wrogość wobec swych rywalek. Wszak to Kirisu powinien grzecznie ubiegać się o jej zainteresowanie, a nie ona o jego.
-Gomen, ale jako partnerzy mamy sekrety, których nikomu nie zdradzamy. Nie możemy też sobie pozwolić na dystrakcję w czasie treningu -przechyliła głowę i oczy lekko przymrużyła przyglądając się uważnie każdej z dziewczyn - Przecież zapewne i wam zależy na tym, byśmy odpowiednio wykonali nasze zlecenie, ne? Nie chcecie się rano obudzić z demonami biegającymi po całej Shimodzie, prawda?

- Oczywiście że nie.- odpowiedziały chórem z kwaśnymi minami. Nie podobało się im to co powiedziała Leiko, ale nie miały kontrargumentów. W końcu jedna z nich rzekła do Kirisu.- Spotkamy się po kolacji?
- Jeśli nie będę miał nic ważnego do zrobienia.
- zgodził się młodzian.-... to tak. Pokażę wam moje sztuczki z ogniem.
- O tak… tak jak obiecałeś. Ów ognisty wir.
- zaświergotały trzy wróblice.

-Cudownie -ucieszyła się Maruiken, choć w duchu już planowała jak nie dopuścić do tego ich spotkania. Rytuał się zbliżał wielkimi krokami, a zatem potrzebowała mieć całą uwagę Płomyczka skupioną tylko na sobie, zamiast na jakichś młodocianych dziewczątkach.
Delikatnie poruszyła wachlarzem, po czym sponad niego zerknęła pociągłym wzrokiem na swego partnera - Możemy już iść, Kirisu-kun? Mamy wiele do zrobienia.

- Hai hai… prowadź Leiko-chan. Bo ja w zasadzie nie rozglądałem się dotąd za placem do ćwiczeń.- ani też zapewne niczego nie ćwiczył, zważywszy że w walce Kirisu kierował się odruchami i instynktem, a nie jakąś strategią.

- Na pewno znajdziemy odpowiednie miejsce, gdzie będziemy mogli być tylko we dwoje - zapewniła go łowczyni. Następnie czarującym uśmiechem i skinieniem głowy pożegnała jego trzy nadgorliwe przyjaciółki, że w końcu odwrócić się od nich i ruszyć wraz z nim w bliżej nieokreślonym kierunku. Dużo ludzi przybyło do Shimody, a co za tym idzie znalezienie odosobnionego miejsca nie było łatwe. Ale bynajmniej nie było niemożliwe. Udowodniła to już kilkakrotnie od początku swego pobytu tutaj. Osoba Czapli także okazywała się być przydatna w przeganianiu okolicznych wieśniaczek.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem