Khel Khel był przyzwyczajony do wertowania ksiąg, więc polecenie nowego dowódcy nie było dla niego żadną karą. Po skończeniu nauki wrócił do przydzielonego im namiotu. Był on o wiele schludniejszy niż poprzedni. Khel był jednak zamyślony i nie przejmował się jak Falcon i Valles możliwością nabycia nowego ekwipunku. Ciekawiło go raczej, jakie czekają go obowiązki w nowej kompani. - Dziesiątka to brzmi dumnie nieprawdaż. Jesteśmy teraz oddziałem elitarnym. Dzięki czemu mamy większe prawa i ludzie będą nas szanować. Od dzisiaj nie jesteśmy już zwykłymi popychadłami.
Mówił to bardziej do siebie niż do towarzyszy, zorientował się nagle, że kompani patrzą na niego i czekają na odpowiedź. Otrząsnął się z zamyślenia i powiedział. - Myślę, że możemy zobaczyć, czym w rzeczywistości dysponuje nasza armia. Może i mi uda się kupić niezbędne ingrediencja, do czaru, którego się dzisiaj nauczyłem. Mówiłem wam już o tym to na prawdę potężny czar nazywa się kulą ognia. Moc tego czaru powala nawet najtwardszych mężów, właściwie to, kiedy popracuje jeszcze nad jego mocą to z pewnością będę w stanie zniszczyć za jego pomocą mury wielkiej twierdzy. Nieprawdaż, że to ekscytujące. Może jednak w tej w wojnie jest coś dobrego, czuje jak moje siły nieustannie rosną, jeszcze nigdy nie byłem tak silny jak teraz. A wy, co o tym myślicie?
__________________ "Gonna die in hell,
gonna pay for all his sins" |