Podążywszy do światła za głosami maltretowanego Hansa chwaci weszli w trzeci od lewej korytarz. Już po kilkunastu krokach byli na miejscu. W krwawym świetle pochodni dwóch przerażających rycerzy klęczało przed drewnianym stołem przykrytym zesztywniałą, brunatną tkaniną. Przed nimi na ziemi leżała miedziana czara, do której z wysokości blatu kapała krew... Z rozprutych żył sponiewieranego mężczyzny przed trzydziestką. Hans został najwyraźniej złożony w ofierze.
Dwa ostrza opuszczone w jednym momencie przez obu rycerzy zakończyły żywot drwala. Nie wydał choćby tchnienia. Ciało z niemal odciętą głową spadło z podwyższenia. Grunt pod ich stopami zadrżał i wyczuwalnie wibrował a do uszu docierał nieprzyjemny dźwięk. Brzmiał, jakby ich własne kości trzeszczały z wysiłku, stawiając opór czemuś, co chce je złamać.