Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2017, 23:48   #307
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Pożegnanie z Kaverinem - część druga

Kirill spojrzał na nią uważnie.
- Nie będę próbował udawać, że to dobra wiadomość - westchnął, wciąż na nią spoglądając. - Przynajmniej nie może tego robić bez ustanku. Inaczej zaczęłabyś ją błagać o to, aby wreszcie dokończyła przejmowanie kontroli nad tobą - Kirill wstał i zaczął przechadzać się po obwodzie białego pomieszczenia. - Musimy liczyć się z tym, że w krytycznym momencie możesz zostać przez nią wyłączona z gry. Mam na myśli szczególnie chwile akcji, pościgów, walki… To nie brzmi dobrze. Już wystarczyło, że zagnieździła się w tobie i szpiegowała.
Alice ponuro kiwnęła głową
- Wiem… I to tak… Cholernie… Bolało… - powiedziała przykładając dłoń do miejsca, gdzie było jej serce, które wcześniej Tuonetar tak boleśnie ścisnęła
- Boję się… - powiedziała w końcu i zamknęła na moment oczy
- Na pewno istnieje sposób, by ich jakoś powstrzymać. Mają ograniczony czas na zrobienie tego rytuału związanego z Ukko. Nie wiem od czego powinniśmy zacząć, od sabotowania ich, próby zebrania wersetów przed nimi? Czas mi przecieka między palcami… - powiedziała ze smutkiem w głosie.
- Kościół Konsumentów również nie jest pewny i czeka na jakiś kierunek, który mogłabyś im wskazać. Zobowiązałem się, że zadzwonię do nich i przekażę twoje słowa. Ale w takim wypadku… - Kirill westchnął i zaprzestał wędrować po pomieszczeniu.
Harper westchnęła
- Gdyby tylko można było porozmawiać z tą Mikaelą… Ona musiała wiedzieć coś… - Alice zamilkła na moment.
- Lotte… IBPI, też zna położenie tych wersetów, jeśli wcześniej komunikowali się z ową Mikaelą. To może trochę szalony plan, ale gdyby tak mimo wszystko spróbować by Kościół przy tym zadaniu z nimi współpracował? - zapytała, spoglądając na Kirilla.
- To byłoby w cholerę przydatne - Kaverin nieoczekiwanie parsknął śmiechem. - Gdyby ktoś potrafił do tego doprowadzić - dokończył. - Czujesz się na siłach, aby zjednoczyć obie organizacje? O ile nic nie zmieniło się od ostatniego razu, kiedy słyszałem na temat ich relacji… to wydaje się niemożliwe.
Śpiewaczka westchnęła
- I wejść między młot, a kowadło? Musiałabym być masochistką, ale co tam… Zostało mi jakieś siedemnaście godzin życia? Może mniej? - wzruszyła ramionami
- Myślę, że wizja zawładnięcia światem przez parę z krainy zmarłych może skłonić IBPI do przemyśleń. Co więcej, wyłączony na ten czas z gry Dahl, też może być argumentem za tymczasowym zakopaniem topora. Tylko nie jestem pewna z kim powinnam się skontaktować, bo dotarcie do szefowej organizacji, jest raczej nie w mojej lidze…
- Chyba że powiem, cześć moja imienniczko, współpracuj ze mną, to oddam ci duszę twojej córki, która wcale nie nie żyje - zażartowała lekko teatralnie.
- Mówisz na poważnie? - Kaverin zmarszczył brwi. - Jeśli tak i uda ci się… to możesz spodziewać się intensywnej sesji tortur z Tuonetar - westchnął. - Jednak przyznam, że kooperacja Kościoła Konsumentów i IBPI byłaby w tym momencie więcej, niż pożądana. Oni posiadają pełne informacje na temat lokalizacji przepowiedni, a wy środki, ludzi, a także coś, czego im brakuje… potomka rodu Aalto. Kto wie, czy nie okaże się przydatny w którymś momencie - Kirill mruknął. - Więc co zamierzasz? Co powinienem przekazać?
Alice milczała chwilę, po czym wstała i rozejrzała się, jakby czegoś szukając
- Przekaż… Że trzeba zakopać tymczasowo topór wojenny z IBPI. Abascal ma kontakt z osobą wyżej postawioną w organizacji. Będzie musiał dać mi możliwość skontaktowania się z tym kimś. Albo niech celuje wyżej. Niech przekaże, że Alice Harper, chce skontaktować się z osobą zarządzającą IBPI, bo sprawa w Helsinkach zagraża bezpieczeństwu narodowemu. A jeśli nie posłuchają, niech wyjedzie z tą duszą Mary. Musimy ich zmusić do kontaktu z nami. Gdy to zrobią, wystawi się im argumenty i niech szukają razem tych pieprzonych wersetów. Jeśli dotrzemy do Ukko przed Valkoinen, wygramy. Skoro to najpotężniejsze bóstwo… - westchnęła
- A tortury… Jakoś zdzierżę. Niech się wścieka, pinda z zaświatów - burknęła wojowniczo Harper i przegarnęła rude włosy ręką.
Kirill skinął głową.
- Spróbuję przekazać informacje. Następnie przyjdę do ciebie we śnie i przekażę czas i miejsce owego spotkania z IBPI… jeżeli rzeczywiście do niego dojdzie. Powiedz mi, co w sprawie tej lokalizacji, o której dowiedziałem się od Mikaeli Pentti - poprosił. - Zamierzasz udać się tam zgodnie z planem?
Harper myślała chwilę
- Jeśli ją poznam, automatycznie przekażę Tuonetar. Jeśli sądzisz, że powinnam mimo to pojechać, to pojadę, jednakże naprawdę nie chciałabym dawać jej więcej żadnych odpowiedzi na talerzu - odparła poważnym tonem.
- To twoja gra i twoje decyzje - mruknął Kaverin. - Ja nie chcę być odpowiedzialny, jeżeli coś pójdzie nie tak. Mogę jedynie służyć radą. Jednak nie powinnaś niczego wykonywać tylko dlatego, bo według mnie to może mieć sens. Nawet nie twierdzę, że powinnaś się udać na miejsce, które poznałem od Pentti. Ale może zdołałabyś pozyskać werset bez poznawania jego zawartości?
Alice zmarszczyła brwi
- Jak zdobyć słowa, bez poznawania ich? Mówisz, że ktoś powinien wybrać się tam ze mną? - zapytała cierpliwie. Znów przyglądała mu się, wyraźnie myśląc o czymś w tle.
- Jednak nie wiem kto dokładnie - odpowiedział Kaverin. - Noel jest chory, a ja muszę zająć się Merakiem, który również jest w tarapatach. I to, jak mam nadzieję, mniej skomplikowanych. Może zdołam załatwić jego sprawę zanim helsińskie piekło dobiegnie końca. Masz na myśli jakiegoś innego współpracownika, na którym mogłabyś polegać?
Harper zastanawiała się chwilę
- Tutaj nie mam nikogo poza wami… powiedziała smutno.
- W Helsinkach mogłabym złapać do pomocy kogoś z Kościoła, a IBPI raczej odpada… Chyba że… Może któreś z dwójki moich byłych współ agentów chciałoby mi dopomóc, telefony do nich sa niestety na mojej komórce, a tę ma mój przyrodni brat, który jest z FBI… - mruknęła i westchnęła ciężko.
- Kogo masz na myśli? - zapytał Kirill.
Alice zerknęła na Kirilla
- Yuki Hao lub Christophera Bones’a. Zakolegowaliśmy się przy moim poprzednim zadaniu - powiedziała i jakby na moment zagłębiła się we wspomnieniach.
- Ale na tyle, że mogłabyś im ufać? To przecież członkowie IBPI. Czy zdradziliby swoją organizację, sprzymierzając się z tobą? - zapytał Kaverin. - To ważne pytania. Dobrze byłoby odpowiedzieć na nie właściwie, jeżeli nie chcesz spędzić pozostałych godzin swojego życia w celi IBPI.
Śpiewaczka zamyśliła się
- Nie wiem. Nie jestem pewna. Nie mam nikogo tak zaufanego, na kim mogę w stu procentach polegać, a kto nie byłby już zamieszany w jakieś zadania związane z tą sprawą. Jednak jeśli już, to wolałabym zwrócić się do Kościoła, póki nie zorganizujemy tego spotkania z IBPI, nie ma co do nich sięgać.
- Też tak sądzę - przyznał Kirill. - Nie ufałbym detektywom IBPI tak długo, jak nie będzie gotowego, podpisanego paktu. Choć nawet wtedy miałbym oczy szeroko otwarte i patrzyłbym im na ręce. Lepiej nie oczekiwać honoru od wroga - mruknął. - Skontaktuję się z Kościołem Konsumentów, aby wysłał kogoś na miejsce. Myślę, że jeżeli zależy im na tobie, to nie zignorują twojego apelu. Poprosić o kogoś specjalnego?
Rudowłosa zastanawiała się chwilę
- Nie chcę na nikogo zwalać obowiązku. Miło by jednak było, gdybym choć kojarzyła tę osobę… - mruknęła znów nieco smutniejąc.
- Musisz też przekazać temu komuś adres do tego miejsca. Ja moge go znać, ale nie mogę używać go na głos. Ten ktoś powinien też poznać moją przypadłość w postaci Tuonetar, by nie mówił za dużo… - wyjaśniła jak to widzi.
- Oczywiście - mężczyzna skinął głową. - Udasz się do Aalborg w Danii. Znajduje się tam Muzeum Sztuki Nowoczesnej KUNSTEN, które zostało zaprojektowane przez Alvara Aalta. To prawie wszystko, co wiem. Będąc na miejscu… chyba pozostanie ci improwizacja. Istnieje szansa, że Valkoinen wysłało tam swoje siły i przyjdzie wam zmierzyć się z nimi - mruknął Kirill. - Dlatego konieczna jest twoja ostrożność. Pamiętaj, że Tuonetar może w każdej chwili sparaliżować cię.
Alice kiwnęła głową
- O tym też musi dowiedzieć się ten ktoś, kto będzie miał mi pomóc. Proponuję, by moje spotkanie z tym kimś nastąpiło przy wejściu do muzeum, by odwlec to wszystko w czasie, ale jednak bym nie zaczęła poszukiwań zupełnie sama - stwierdziła Alice i spojrzała na Kirilla
- A ty jak zamierzasz pomóc Merakowi? - zapytała, zmieniając temat.
- Skontaktuję się z Afaf Habid i zaproponuję jej usługi Isma. Będziesz musiała dać mi jakiś kolejny kod w kontaktach z KK, aby zgodzili się wysłać go do niej. A potem udam się do Kairu. Spróbuję znaleźć go, korzystając z Iteru. Co dalej… na razie nie wiem.
Alice myślała chwilę
- Kontaktując się z Abascalem, możesz powiedzieć, że liczby o których miał zapomnieć to 95-65-105. To znów uwiarygodni, że przekazujesz dane ode mnie. Co do argumentu za posłaniem Ismo, powiedz że wywiezienie go tymczasowo z Helsinek na pewno sprawi, że będzie mniej w zasięgu Tuonetar, zwłaszcza, że ta wie iż był u Kościoła. Niech pozwolą zabrać mu Fluxa. A chłopiec jak dowie się, że może bardzo pomóc mi tym wyjazdem, to powinien chcieć współpracować - powiedziała i kiwnęła głową do własnego planu.

Kirill skinął głową. Stanął naprzeciw Alice, zastanawiając się po cichu.
- Czy to znaczy, że mamy wszystko ustalone? - zapytał. - Czy zapomnieliśmy o czymś?
Harper przechyliła lekko głowę
- Wydaje mi się, że to póki co wszystko… - powiedziała i przyglądała mu się teraz bez skrępowania, zastanawiając nad czymś.
- Na pewno? - mruknął Kaverin. - Mam wrażenie, że nad czymś rozmyślasz. Chyba… że to nie jest związane z niczym ważnym.
Śpiewaczka uśmiechnęła się blado
- Na pewno. Rozmyślam o czymś innym. Rano, gdy się obudziłam, zrobiłam to z krzykiem. po tym Tuonetar wydusiła ze mnie kolejny… Myślę o tym, co mi się wtedy śniło - powiedziała i odwróciła wzrok na bok.
- A co to było? - zapytał Kirill. - Myślę, że powinnaś skorzystać z tej szansy, którą masz obecnie, aby powiedzieć, co ci ciąży… bo nie wiemy, kiedy druga nadejdzie. Wolałbym, abyś nie udała się do Danii, rozmyśląc na zbyt złe tematy. Trochę obawiam się… - zamilkł na moment - ...że możesz… pęknąć, jeśli będziesz choć przez chwilę sama. Masz duży ciężar na barkach. A ostatnie wydarzenia nie były dla ciebie zbyt łaskawe… głównie z mojego powodu. Mam nadzieję… że nie załamiesz się, kiedy nikt nie będzie patrzył.
Kaverin bez wątpienia z każdym kolejnym słowem czuł się coraz bardziej niezręcznie. Wyglądało na to, że karcił się w duchu, że w ogóle wspomniał przy Alice o możliwości załamania nerwowego.
Rudowłosa podeszła do niego krok bliżej, ale nadal stała w pewnej odległości od mężczyzny
- Śniła mi się opruszona śniegiem, piękna, leśna polana. Najpierw byłam tam sama. Potem dołączyła do mnie pewna śnieżna pantera z wieloma ranami, które jej zadano i które zadała też sobie sama. Była marudna, ale w końcu dała się ugłaskać. Czas leciał i na polanie pojawił się jasnooki, wielki wilk. Wyraźnie chciał zaatakować panterę, a ta wyraźnie obawiała sie tego, ale gotowa była przyjąć cios. A ja położyłam dłoń na panterze, chcąc pogodzić ją z wilkiem… Ten rozerwał mnie i zagryzł panterę, a przez polanę popłynęła rzeka krwi… i nie mówię tego w poetycki sposób. Dosłownie… Popłynęła tam rzeka - powiedziała po czym spuściła wzrok gdzieś w dół.
- Z premedytacją molestowałam Virtanen. Myślę, że załamanie nerwowe mi nie grozi. Posądzam się jednak o jakieś stadium nerwicy, depresji, ewentualnie szaleństwa - powiedziała i westchnęła, znów spoglądając na niego w górę.
- Sam zabrzmię jak szaleniec, być może - Kaverin mruknął w odpowiedzi. - Jednak bardziej podejrzanie i strasznie byłoby, gdybyś czuła radość, wesołość i spokój w obliczu tych wszystkich zawirowań. Obawiam się, że jesteśmy produktami naszej przeszłości - Kirill mruknął nieco ciszej. - Gdyby Dahl nie zranił mnie, ja nie zraniłbym ciebie. Gdybyś nie doznała krzywdy z mojej strony, nie chciałabyś potraktować nią Virtanen - dodał. - To przypomina domino. Jeden zepsuty klocek przewraca kolejny, a ten następny. Nigdy nie zakończy się, dopóki wszystkie pionki nie będą leżeć, pokonane. Żyjemy w smutnym, okropnym świecie. Zazwyczaj wolimy jednak zapomnieć, że sami również go tworzymy - dodał.
Harper słuchała go uważnie i uśmiechnęła się nieco
- To jednak nie jest ze mną jeszcze tak źle. A nasz świat wcale nie jest aż tak okropny jak mówisz. Bo tak samo jak możemy uczynić go gorszym, tak możemy zrobić go lepszym - oznajmiła. Jej mina stała się znów nagle poważna
- Mam do ciebie prośbę - powiedziała patrząc mu prosto w oczy. - Uważaj na siebie i nie rób głupot - dodała.
Kaverin pozostał poważny. Spojrzał na nią dużymi, brązowymi oczami.
- Wiesz, że nie mogę tego obiecać.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=AZ1pHmWhIuY[/media]

Alice uśmiechnęła się cierpko
- Mógłbyś chociaż z grzeczności skłamać powoli umierającej kobiecie… - pokręciła głową, jakby chciała powiedzieć ‘no nie zna się na typowym samczym wyrachowaniu no, ten facet’.
- Powoli? - mruknął Kirill. - Ja myślałem, że na dobre nie żyjesz - zmarszczył brwi, po czym westchnął. - Och. To również nie było grzeczne… - spuścił wzrok, jakby lekko zawstydzony.
Śpiewaczka parsknęła cicho
- Jest pan subtelny niczym kula do burzenia ścian, panie Kaverin - powiedziała i westchnęła
- Sądzisz, że jeszcze się tu spotkamy, nim to wszystko walnie? - zapytala.
- A czy już nie walnęło? - Kirill uśmiechnął się smutno. - Czyżby pani Harper sądziła, że może być jeszcze gorzej? Nawet mnie nie stać na taki pesymizm.
Rudowłosa kobieta splotła dłonie za sobą i ruszyła by zacząć krążyć wokół Kirilla
- Może być. Na przykład może się okazać, że zdarzy mi się umrzeć i zostać zdegradowaną w nicość bo dokładnie to obiecała mi Tuonetar w swej boskiej sprawiedliwości. Że zostanę niczym - powiedziała ponuro i zatrzymała się znów przednim
- Dlatego pytam, czy zobaczymy się nim upłynie te kilkanaście godzin - wyjaśniła.
- Na pewno. Ustaliliśmy, że przekażę ci czas i miejsce spotkania z IBPI. Spróbuj zasnąć od czasu do czasu - poradził Kirill. - Szczerze mówiąc, nie wierzę, że Tuonetar mogłaby wygrać. Wszystko na to wskazuje, jednak… Czuję coś innego. Jesteśmy silniejsi, niż jakieś przypadkowe bóstwo przypadkowej mitologii. Tuonetar ma jedynie Tuoniego. Natomiast ty posiadasz mnie oraz szereg przyjaciół. A także pięć pozostałych gwiazd, choć mogą wydawać się obecnie bardzo odległe, a niektóre z nich potrzebują naszej pomocy. Tuonetar jest głupia, że postanowiła zadrzeć z taką potęgą - Kirill uśmiechnął się.
Alice zastanowiła się nad tym co powiedział, po czym kiwnęła głową
- Nie żałuję, że cię poznałam… - powiedziała szczerze i westchnęła
- Będziemy musieli się ruszyć i zorganizować mi przelot… - dodała zaraz, szybko zmieniając temat, bo się zarumieniła i odwróciła wzrok, krzyżując ręce przed sobą.
Kaverin wyglądał na zaskoczonego słowami Alice.
- Nie żałujesz? - zapytał, spoglądając w bok. Zmarszczył brwi. W jakiś sposób zdołał oprzeć się o niematerialną ścianę za jego plecami. - Masz wszystkie powody, aby życzyć sobie, żeby mnie nigdy nie poznać. Oprócz… mojej użyteczności - mruknął nieco innym tonem, jakby nagle wszystko ułożyło mu się w głowie w logiczną całość.
Alice spojrzała na niego, marszcząc nieco brwi
- Uważasz mnie za głupią pizdę, która patrzy na ludzi tylko pod kątem materialnej użyteczności? - zapytała go otwarcie, natarczywym tonem.
- Ja tak patrzę. Nie na ciebie, ale na mojego oprawcę. Kalkuluję użyteczność Dahla oraz wszystkie powody, dlaczego go nie nienawidzić… a przynajmniej nie dawać oznak, że tak jest. Staram się nie spiskować przeciwko niemu bardziej aktywnie. Na pewno nie powiedziałbym mu, że nie żałuję, że go poznałem…
Śpiewaczka milczała, słuchając go. Następnie westchnęła
- Nie obwiniam cię za to co się stało. Sam powiedziałeś, może tak miało być. Może to lepiej. Może jestem szalona, ale naprawdę nie żałuję i nie dlatego, że jesteś użyteczny, a dlatego, że po prostu cię szanuję i lubię. Na swój sposób - powiedziała i zamilkła przyglądając mu się.
Mężczyzna zamilkł. Usiadł na podłodze, wpatrując się w nią tępo.
- Boję się… - zaczął, lecz urwał zdanie i nie kontynuował.
Alice stała chwilę nad nim, po czym uklęknęła przed nim i oparła dłonie o swoje uda
- Czego Kirillu? - zapytała cierpliwie, spokojnym tonem.
- Nie wiem - Kaverin odparł łagodnie. - Niczego. Że będę tęsknić. Być może.
Uparcie starał się nie patrzeć jej w oczy.
Rudowłosa uniosła lekko brew
- Za czym? - dopytywała by wreszcie sprecyzował co próbuje powiedzieć.
Mężczyzna nic nie odpowiedział. Wyglądał na winnego. Podniósł rękę, aby odgarnąć kosmyk blond włosów za ucho, a następnie przesunął ją na bliznę na karku i podrapał ją.
Alice obserwowała go w milczeniu, wywierając niemą presję. Nie miała zamiaru powtarzać pytania. Czekała, aż sam odpowie.
- Może… nie wiem. Ja… czuję się niekomfortowo. Z myślą, że… - westchnął głęboko i zaczerpnął dużo powietrza, jakby próbując ochronić się przed utonięciem. - Nie chcę przywiązywać się do ciebie, Alice - szepnął.
Harper pozostała w kompletnym bezruchu. Powoli spuściła wzrok na swoje dłonie. Rzeczywiście nie powinna go do siebie przywiązywać. Będzie go bolało, jeśli coś jej się stanie. Lepiej, jeśli trzymałby się z daleka. Powoli podniosła na niego wzrok
- Nim cofnąłeś czas, zadałeś mi pytanie. Nie umiałam na nie odpowiedzieć. Teraz odpowiadam: ‘Może’ - powiedziała poważnym tonem, a następnie odchrząknęła i spojrzała gdzieś w ścianę
- To dobrze, że nie chcesz się przywiązać. Lepiej, żebyś nie chciał. Źle skończysz - powiedziała wyduszając z siebie jak najwięcej chłodu i obojętności mogła.
Kirill spuścił duże, brązowe oczy gdzieś nisko. Wyglądał jak chłopiec, który bał się przyznać do jakiegoś przewinienia.
- A co to było za pytanie? - mruknął wreszcie.
Alice nie patrzyła na niego. Jej ramiona były całkowicie sztywne, gdy grała dalej
- Nie… nieistotne - odrzekła, zacinając się na moment, ale ton jej nie schodził. Czy powinna go tak traktować i od siebie odsunąć, by nie cierpiał później, jeśli coś jej się stanie? Modliła się w duchu, by tak było lepiej.
- Czy w takim razie… - Kirill zmarszczył brwi, podciągając kolana bliżej torsu. - Jeżeli być może to nasze ostatnie spotkanie… czy mogłabyś mnie przytulić? - zapytał i zadrżał, jakby nagle zrobiło mu się zimno. Alice spostrzegła, że jego prawe ramię zaczęło drżeć. Nagłe skurcze nie ustawały, choć Kaverin usilnie starał się nad nimi zapanować.
Rudowłosa przyglądała się mu i jej oziębła maska na chwilę osłabła
- Czemu drżysz? - zapytała nieco zmartwionym i zaniepokojonym tonem. Wyciągnęła rękę i musnęła jego prawe ramię.
Kaverin wyglądał, jak gdyby miał zaatakować go napad paniki.
- Nieważne. Musimy wracać - szepnął.
Alice zmarszczyła brwi
- Kirill - powiedziała ciężko i wyczekująco. Chciała wyjaśnień.
- Daj mi spokój - mruknął. Wstał, zrywając kontakt z Alice. Ruszył dalej, nie oglądając się za siebie. - Będziemy musieli pokłócić się. Ty uciekniesz i ruszysz na lotnisko. A wtedy… hmm… Nie wiem, jak to załatwić logistycznie.
Rudowłosa poczuła nieprzyjemne ukłucie w klatce piersiowej. Ironia, bo przecież właściwie była martwa, a serce ją bolało i wcale nie za sprawą Tuonetar. Pozbierała się i wstała.
- No jakimś sposobem muszę się znaleźć w tym samolocie, mimo że nie mam żadnych dokumentów - powiedziała siląc się znów na stonowany, rzeczowy ton.
- Hmm - mruknął Kirill, spuszczając wzrok. Przez chwilę milczał, starając się coś wymyślić. - Spróbuję załatwić ci prywatny lot do Danii z prywatnego lotniska. Polecę zachowywać się tamtejszej obsłudze tak, jakbyś udawała się do Helsinek - dodał. - Brzmi rozsądnie, czyż nie?
 
Ombrose jest offline