Ja myślę, że z ciebie zrobił się kawał potężnego skurczybyka, Khel. - zaśmiał się Valles. Mieć za kompana takiego, co niszczy mury wszystkich twierdz w okolicy i powala co twardszych mężów jest... pocieszające.
Zmienił zdanie. Postanowił zostać z kompanami, pogadać, odpocząć. Jutro z samego rana pójdę do zbrojowni po rynsztunek. Na razie wytrzymam z tym, co mam. Tylko muszę zostać trzeźwy... - pomyślał Valles. Falcon, jakto niezbyt ciekawie się zapowiada? - spytał, wchodząc do namiotu za Falconem. Właśnie teraz zacznie być ciekawie, jesteśmy w armii, a już widok Khela palącego na popiół wszystko dookoła, na pewno będzie sam w sobie ciekawy. - humor jak zwykle mu dopisywał, mimo zmęczenia po ćwiczeniach.
__________________ "Sousa kanashimi wo yasashisa ni
Jibun rashisa wo chikara ni
Kiminara kitto yareru shinjite ite
Mou ikkai! Mou ikkai!"
Ostatnio edytowane przez Mazurecki : 23-06-2007 o 23:39.
Powód: Babolki
|