Klutnia pomiedzy magusiem a Azarem zaczela sie niebezpiecznie rozkrecac. Nawet sie jej to podobalo. Razack na poczatku nie przypadl jej do gustu jednak powoli czaczynala zmieniac zdania odnosnie robaczka. Mimo to podeszla do niego i kladac mu dlon na ramieniu powiedziala na tyle glosno aby wszyscy uslyszeli.
- Azar to niema sensu. Ten strachliwy magus i tak bedzie obstawal przy swoim. Lepiej takie scierwa jak on zwyczajnie ignorowac ja zwyklo sie ignorowac NIC. A teraz lepiej cos zjedzmy.
Zwrociwszy sie do wojownika odpowiedziala na pytanie ktore zadach chwile wczesniej.
- Nie, nie jedam miensa ale nie przejmoj sie mna, mam wlasny prowiant.
Co mowiac poszla przygotowac sobie szybki posilek. Niedlugo ranek i nalezalo sie gdzies ukryc. Szczegolnie bylo to wazne dla Azara. Hmm chyba miekne skoro zaczynam sie troszczyc o byle razacka.
__________________ [B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B] |