Noc powoli wchodzila w swoja najczerniejsza faze. Marek zasnal w koncu niewiedzac kiedy przy uchylonych drzwiach i w ubraniu. Snily mu sie jakies schody i tatuaz na nadgarstku Sary. Niewiedzac czemu w snie byl przekonany iz taki sam widzial kiedys w swoim domu rodzinnym.
Mateusz nie uslyszawszy juz niczego wiecej polozyl sie kolo slodko spiacej Magdy i przytuliwszy ukochana wtulil twarz w jej wlosy cieszac sie upajajacym zapachem jaki wydzielaly.
Wanda nie miala juz wiecej snow
Magdzie za to wciaz i wciaz od nowa snily sie slowa staruszki o krwi, przeklenstwie i tym zeby uciekala. Gonily ja po calym domu az w koncu przez przypadek wpadla do duzego pokoju z wieklkim baldachimem w ktorym stalo tez piekne lustro. Przed lustrem stal Mateusz i zapraszajacym gestem przywolywal ja do siebie. Gdy jednak podeszla zmienil sie w Marka ktory koniecznie chcial ja przekonac zeby poszla z nim zwiedzac dom. Gdy sie nie zgodzila bojac sie slow staruszki, chlopak zmienil sie w Sare. Dziewczyna byla jakas dziwna. Popatrzyla jej prosto w oczy, usmiechnela sie po czym powiedziala.
- Nie powinno cie tu byc Magdo.
Wyciagnela do niej dlon i palcem wskazujacym narysowala jakis znak na jej czole. Magda poczula bol i otworzyla oczy. Glowa bolala ja tak, jak jeszcze nigdy. Wstala delikatnie aby nie obudzic Mateusza i przeszla do lazieki. Gdy spojrzala w lustro omal nie zaczela krzyczec. Na czole, dokladnie w miejscu gdzie we snie zrobila go Sara, widnial teraz dziwny znak przypominajacy jakas rune czy cos takiego. Doskonale widoczny i czarny jakby ktos go wypalil.
Ranek wstal piekny i sloneczny. Zapowiadal sie kolejny goracy dzien.
__________________ [B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B] |