Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2017, 15:17   #142
Nortrom
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację

Trójka mężczyzn szła w stronę wioski, starając się zawsze przebywa w jakimś osłoniętym miejscu. Preferowali zagajniki, jednak i starodrzewa dawały całkiem dobrą przeszkodę dla ewentualnych obserwatorów. Gdy zbliżyli się już na odległość jakichś dwustu metrów, spokojnie mogli dostrzec poszczególne domostwa. Z ich punktu obserwacyjnego widzieli spory budynek w całkiem dobrym stanie, wyglądał jak stodoła albo spalnia dla większej liczby ludzi. Na lewo od niego był jakiś mocno zrujnowany dom z zawaloną ścianą, od którego jeszcze bardziej na lewo znajdowała się kolejna ruina. Po prawej od “spalni” znajdował się nieco uszkodzony przez ogień budynek dwupiętrowy, który wyglądał na dom jakiegoś bogatszego człowieka. Pomiędzy “spalnią” i budynkiem na lewo od niej widać było światło, które migało niczym światło ogniska.

Mężczyźni słyszeli jakieś głosy, jednak oddalenie nie pozwoliło na ich zidentyfikowanie. Nagle Ragnar dostrzegł ruch na lewo od “spalni”. Zdaje się, że był to bardzo postawny mężczyzna, który zmierzał w ich stronę, trzymając dziwny topór na ramieniu. Zaraz! Gdy krasnolud mu się przyjrzał, zyskał pewność, że ten spacerowicz jest orkiem. W żyłach Ragnara zaczęła powoli gotować się krew. Wewnętrzna nienawiść do zielonoskórych łatwo dawała o sobie znać. Towarzysze Ragnara niczego jednak nie dostrzegli i rozglądali się dookoła niczym nowo narodzone cielęta.

Brenton rzekł do towarzyszy:
- Jak się upewnimy kto to, przydałby mi się koń. Pieszo jestem słabszy. - zamarudził.

- To orkowie. Przed chwilą widziałem jednego, jak się przechadzał. O tam. - Ragnar wskazał miejsce palcem. - Musieli zabić mieszkańców. Może kilku żywych trzymają w zamknięciu, ale wątpię. Jak będziemy mieć szczęście to kilku zielonych zginęło podczas ataku i nasze szanse wzrosną. Tak czy inaczej, pora zabić kilku zielonych.

- Dasz mi czas zabrać konia? Wrócę się gdybyś usłyszał mnie w drodze powrotnej to znak że jestem na tyle blisko żebyście zaczynali. Orkowie mnie przed wami nie usłyszą. Będę wtedy przydatniejszy. - to czego Brenton nie powiedział na głos dotyczyło jego strachu. Ragnar czy Fubrin nie bali się śmierci. Jeśli polegną zgodnie z krasnoludzkim kodeksem i honorem. On był synem chłopa. Marzył o chwale i męstwie, nie zostawi Ragnara w potrzebie ale chciał żyć. Chciał kurwa zwyczajnie przeżyć!

- Myślałem, że to ja chcę umrzeć! - zdziwił się Furbin. - Oszaleliście? Samotny ork, to martwy ork. Po co od razu alarmować resztę? Ale jak tam chcecie. Możemy wbiec między wrogów, jak mój przodek, Leeroy syn Jenkinsa.

- Możesz też iść pierwszy, a jak się na ciebie rzucą to wskoczymy im na plecy. - zaproponował Ragnar i zwrócił się do Brentona. - Jak się zrobi za gorąco to wiej gdzie pieprz rośnie, mi nie wypada póki Furbin dycha.

Brenton pokiwał ze smutkiem głową.
- Załatwmy go zatem.

- Możesz jeszcze skoczyć po konia, chwilę możemy poczekać. - rzucił Weteran.

Brenton pomachał energicznie głową.
- Zabijemy tego, jak nikt się nie zorientuje a pewnie świętują to pójdę po konia.

Ragnar zgodził się kiwnięciem głowy:
- No to idziemy.

 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar
Nortrom jest offline