23-12-2017, 21:28
|
#46 |
| *** Dwie świnki vs sojusz ludzi z krasnoludem ***
Detlef, mimo ogromnego bólu jaki czuł z wiodącej ręki, instynktownie chwycił lewą w locie jedną z gęsi, która wzbiła się w powietrze, by go zaatakować. Chwycił tuż pod głową, ścisnął i cisnął o ziemię przekręcając jej kark. Chwilę później w dłoni trzymał już pistolet. Nie był jednak przyzwyczajony do tego, be celować z lewej ręki, ani też do tego typu broni, więc poza głośnym hukiem, który wystraszył jednego z szarżujących prosiaków, większego efektu nie było. Przeciwnie Borys, który bez problemu trafił w wystraszonego zwierzoczłeka. Strzała wbiła się w jego ciało i było widoczne, jak wiele bólu mu sprawiała
W tym czasie i Franc i Maddock już szarżowali naprzeciw biegnącej do nich świńskiej dwójce. Franc dwoma pierwszymi cięciami zadał rany największemu z przeciwników. Maddock pierwsze nie trafił, jednak gdy przeciwnik sparował kolejny cios weterana, krasnolud wykorzystał okazję i ostrze jego broni przecięło kość i tętnicę udową przeciwnika. Świńska krew zaczęła bryzgać po nich, a wraz z tryskającą krwią z mutanta uchodziło życie.
Borys próbował odpędzić się od kur i gęsi. Nie było to proste zadanie, ale z każdym zamachem zmniejszała się ilość atakujących go pierzastych. Parę razy go dziobnęły, ale nie na tyle, by poza szczypnięciem podziało się coś poważniejszego. Gdy większość z ptaków padła, pozostałe zaczęły uciekać i rozpierzchły się po całej farmie. Wtedy do Bogdanov ruszył wesprzeć walczącą grupkę. Byli w olbrzymiej przewadze, więc się nie obawiał niebezpieczeństwa.
Biegnąc do nich widział, jak Franc zadał kolejne cięcie poważnie raniące świnię. Ujrzał też jak rani ją Detlef. A chwilę później Krasnolud, który odłupał wrogowi rękę z bronią. Rzeź zakończył sam Borys odrąbując wieprzowi nogę od tułowia. *** Świnka vs elfy… ***
Ellidar przymierzył ze swojego łuku, celnie trafiając szarżującego w nich zwierzoczłeka. Strzała jednak jedynie go drasnęła, nie osłabiając natarcia. Gdy odrzucał łuk, Raen już biegł w kierunku przeciwnika. Zręczna szarża i kolejna rana została zadana oponentowi. Elf dopiero po chwili poczuł, że jemu też zaczęła lecieć krew, była to jednak tylko powierzchowna rana. Po chwili już dwóch elfów ramie w ramię walczyło z odmieńcem. Jeden z ciosów Ellidara naciął skórę, jednak świnia nawet nie kwiknęła z bólu.
Mutant widać nie był w ogóle zaprawiony w boju i pewnie był to dla niego pierwszy pojedynek o życie, gdyż ciężko mu szło panowanie nad bronią, która prawie wyśliznęła mu się z zniekształconych racic. Elfy jednak nie wykorzystały przewagi. Prawdopodobnie przez swą dumę i próbę pokazania swej wyższości nadmiernie droczyły się z przeciwnikiem. Zwykle taka pewność nie popłaca i tak też było tym razem. W pewnym momencie świnia wyprowadziła chaotyczny cios, którego Ellidar nie przewidział. Otrzymany w głowę cios, niemal pozbawił go życia. Chwilę potrwało nim elf wyszedł z ogłuszenia. Kolejny cios, którego Raen nie powstrzymał, a mógł się okazać śmiertelny, zmierzał już w jego kierunku.. *** … uratowane przez krasnoluda ***
Jednak wtedy, jakby znikąd, zjawił się przy nich krasnolud i wbił swój kilof w czerep świnioczłeka. Na ryju wieprza narysowało się nieme zdziwienie, po czym jego świńskie rysy wygładziły się na zawsze.
|
| |