Zombie było więcej, niż się Zingger spodziewał. Strzał z garłacza zapewne zwabił wszystkie z okolicy. Trupi korowód dopiero się rozkręcał. - Aaaa! Ratunku, idą po mnie! - wrzasnął niezbyt bohatersko Bernhardt na widok kolejnego truposza.
Z nienaładowaną kuszą stanowił znakomity kąsek dla ożywieńca. Do tego jednak dopuścić nie mógł. Był zbyt młody i piękny. Czasu nie było na wyciągnięcie miecza czy dobycie noża. Gdy kleryk usłyszał za sobą charakterystyczne skwierczenie powietrza - znak, że mag splatał błyskawicę - odskoczył w bok, by nie stać w polu rażenia magicznego pocisku. Opuścił na kamienną posadzkę kuszę, całkowicie teraz zbyteczną. W ręce został mu jedynie bełt do kuszy zakończony stalowym grotem. - Po trupach do celu, jak powiadają - Zingger zacisnął pewnie prawicę na drzewcu i zaatakował zombie. |