Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-12-2017, 14:39   #85
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Laran bez słowa przyglądał się leżącym ciałom oraz oddalającemu się w ich stronę gnomowi, kiedy nagle spostrzegł, jak wiszące pod stropem cienie poruszyły się. Zaalarmowany, krzyknął w stronę Rudiego, na chwilę przed tym jak ogarnęły kapłana kompletne ciemności. Po chwili mag zrozumiał, że nie było to żadne zaklęcie, albowiem cienie miały szkaradne, najeżone kłami pyski oraz długie, wystawione do ataku szpony.
Na konstrukta magia nie działała, ale Laran miał nadzieję, że cienie będą mniej odporne...
- Może trzeba zniszczyć ten kamień? - powiedział, po czym zaczął się szykować do rzucenia kolejnego zaklęcia.
- Zdecydowanie tak! - odpowiedziała mu Auriel, stając kilka kroków przed magiem w pozycji bojowej. W smukłych i delikatnych, kobiecych dłoniach poprawiała uścisk rękojeści mieczy, patrząc na wyłaniające się z mroku zjawy. - Jeśli jedna z form zginie, to druga bez niej również. Wiem, że to co się dzieje tutaj to koszmar i pewnie jest nierealny, ale tutaj też możemy zginąć. Trzymaj się za mną Laran - Szamanka westchnęła potężnie szykując się do walki.
- Trzeba wrócić do ciał, to też może przerwać czar i pozwoli opuścić świat ducha - warknął głośno Wilk spowity w draperie i resztki posłania. Była najwyższa pora, rzucić się do ucieczki w ciało. Obawiał się jednak, że będzie musiał przedzierać przez cienie. Jego pazury były gotowe, mimo, że miał zamiar głównie unikać ciosów a jedynie tam gdzie to konieczne, rozszarpywać pazurami.
- Tamta forma może cię nie przyjąć, uznając za obcą. Ten artefakt to nie byle jaki kamyczek - wtrąciła szybko anielica.

Rudi szybko dobył miecza, kiedy tylko zauważył spadające na niego cieniste koszmary (51%). Ostrze przecięło powietrze oraz atakujące go istoty (3 obrażenia) i choć atak ten nie zrobił na przeciwniku większego wrażenia, to gnom ucieszył się widząc, że jego broń jest w stanie zranić oponentów.
Chwilę po tym wydarzeniu, u boku kapłana pojawiła się Auriel, która wślizgiem wdarła się między szeregi wrogów, tnąc i rąbiąc mieczem na wszystkie strony (1). Szamanka była w stanie usłyszeć bojowe okrzyki Kaedwynna oraz Wilka, którzy nadbiegali z przeciwnej strony, ale nie przykładała do tego większej uwagi, tak bardzo w tamtym momencie zajęta była rozrywaniem wrogów na strzępy (26 obrażeń - krytyczny cios). Rozpędzony do granic swych możliwości wilkołak wpadł z całym nadanym mu przez cztery kończyny impetem między przeciwników, kłami i pazurami rozrywając cienistą kurtynę przed sobą (54%), jednakże potwory zręcznie wymykały się jego ciosom.
Otoczony przez trzy cieniste stwory, Rudi musiał się sporo napracować, aby uniknąć ich wystawionych do ataku szponów. Udało mu się sparować atak pierwszego przeciwnika (17 vs 12), jednakże każdy kolejny cios pozostawiał płytkie rany na ramieniu gnoma (5 - 2 = 3 obrażenia oraz 2 - 4 = 0 obrażeń). Tymczasem otoczona przez cztery cienie Auriel miała trochę więcej szczęścia; atak pierwszego z nich przyjęła na defensywnie wystawionym ostrzu miecza i natychmiast odpowiedziała mu celną ripostą drugiego oręża (14 obrażeń), wysyłając go z powrotem w zaświaty, zaś resztę ciosów zgrabnie uniknęła z charakterystyczną dla siebie bojową gracją. Wilk zaś zupełnie nie przejmował się przeciwnikiem, nie musiał nawet się bronić, wiedząc, że przez jego niemalże pancerną skórę bestie nie zdołają się tak łatwo przebić. Swoimi ostrymi jak brzytwa pazurami, rozerwał na strzępy dwa kolejne stwory(11 oraz 10 obrażeń), które starały się oddzielić go od reszty awanturników.
Chwilę po tym wydarzeniu, do walki włączył się Kaedwynn wraz przywołanym przez Larana żywiołakiem ziemi. Ten pierwszy pokonał dwa cienie (18 oraz 14 obrażeń), które stanęły mu na drodze, zaś przywołaniec czarownika wpadł między Rudiego, a otaczających go wrogów i jednym potężnym ciosem powalił jednego z nich (13 obrażeń), na siebie przyjmując ciosy pozostałych (0 obrażeń).

W ciągu następnych kilkunastu sekund z rąk dzielnych awanturników padły kolejne cienie, aż w końcu po wrogach zostało nic więcej jak unoszące się w powietrzu czarne opary, które z każdą chwilą przerzedzały się, aż w końcu zniknęły raz na zawsze.




Zwycięstwo przyszło szybko i na szczęście obyło się bez poważniejszych ran. Bohaterowie nie mogli jednak długo go świętować, ani nawet tak naprawdę nie zdążyli się przywitać z wcześniej rozdzielonymi od nich towarzyszami broni, kiedy za sobą, w bibliotece, w której byli dosłownie kilka chwil temu, rozbrzmiały odgłosy krwawej walki…
- Co tam się dzieje? - mruknął Laran, świadom tego, że żywiołak wysłany przeciwko konstruktowi z kosą od jakiegoś czasu nie istnieje. - Ktoś się dobrał żniwiarzowi do skóry... Idziemy wspomóc tego kogoś, czy rozprawimy się z tym kamieniem, który, jak mi się zdaje, stoi za naszymi problemami?- To na pewno pozostali! - odezwał się Kaedwynn, wciąż ciężko dysząc po ostatniej walce. - Może powinniśmy się rozdzielić? Rudi spróbowałby cokolwiek uczynić z tym kamieniem, a reszta rozprawi się z tym żniwiarzem - mówiąc to wojownik spoglądał na Larana. Zastanawiało go, dlaczego nie rozprawiono się z tym zagrożeniem już wcześniej, ale nie pomyślał, aby o to ich zapytać.
- Jeśli to nasi, to mogą mieć kłopoty. Żniwiarz to taka jakby ożywiona zbroja, bez głowy, za to z pokaźnych rozmiarów kosą - wyjaśnił Laran. - Z żywiołakiem sobie poradził po kilku minutach, a na magię jest odporny. - Spróbuję dotrzeć najpierw do ciała - warknął.druid nabierając rozpędu. Gdyby ciało go nie przyjęło, mógł zawsze przegonić swoich w drodze do biblioteki, mimo nakładanej drogi.
Niestety, dotknięcie czy nawet potrząśnięcie żadnego z ciał nie umożliwiało jego obudzenia. Prawdę mówiąc; ciała awanturników wydawały się być eteryczne - niemożliwe w żaden sposób do pochwycenia. To samo tyczyło się kryształu, jednakże otaczająca go aura, która obejmowała pomieszczenie kloszem magicznej mocy była już wyczuwalna przez wrażliwe na magię istoty.
- Jako że na żniwiarza moja magia nie działa, to spróbuję zobaczyć, czy coś da się zrobić z tym kamieniem - powiedział Laran. - A nuż uda się nam, z Rudim, coś wymyślić. - Chodźmy więc - powiedział Rudi kierując swój wzrok na Larana, a później na kryształ.
Podchodząc do kryształu najpierw przyjrzał mu się uważnie, czy nie ma z wierzchu żadnych pęknięć. Spojrzał pytająco na Larana
- Widziałeś już tego typu kryształ? - po czym odwrócił się z powrotem do badanego obiektu i rzucił nań wykrycie magii.

 
Kerm jest offline