Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-12-2017, 23:30   #207
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Erich nie wszedł do środka pokoju zajmowanego przez rodzinę gospodarza. Makabryczne znalezisko sprawiło, że przez chwilę uspokajał walące w piersi serce oparty o ścianę korytarza. Zrozumiał dziwną ciszę panującą w gospodzie. Zrozumiał dziwny wzrok i wygląd karczmarza. Zrozumiał, że ten nieszczęśnik zamordował pozostałych gości i zamierzał zrobić to samo z nimi. Oskar cudem uniknął losu, jaki spotkał wcześniejsze ofiary szaleńca.

Wciąż blady opowiedział Lennartowi i Oskarowi, co znalazł w pokojach. Zabrali swoje rzeczy i zeszli na dół, a następnie skierowali się do stajni. Oskar wszedł do środka pierwszy, ale szybko wrócił. Konie zostały zrabowane, najpewniej przez grasujące w mieście bandy.

W Erichu narastało wzburzenie. W krótkim czasie został przez pomyłkę napadnięty, uwięziony w mieście trawionym przez nieuleczalną chorobę, jego wierzchowiec został skradziony, a gospodarz zajazdu próbował ich zabić. Jakimi jeszcze nieszczęściami zamierzali obdarować ich bogowie? Czym sobie zasłużyli na taki los?

Pojawił się mężczyzna, który pomógł im w walce z łowcami nagród. Pozostali wzywali ich do domu nieżyjącego miejscowego czarodzieja.
- Chodźmy. - Zgodził się, nie mając innych pomysłów. - Pomóżcie mi z tymi zapasami - powinny być wolne od choroby. - Poprosił towarzyszy o pomoc.

Od teraz zamierzał być przygotowany na wszelkie przeciwności, jakie mogły ich spotkać. A pomóc w tym miał pancerz i miecz w ręku. Nie było w zwyczaju Ericha poddawać się w obliczu problemów - zamierzał walczyć do końca, a jeśli pisane mu było zginąć, to na własnych warunkach.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline