Starcie ze świniopodobnymi istotami niemal zakończyło się katastrofą. Niemal, bowiem kilof krasnoluda zakończył żywot rannego mutanta, którego razem z Ellidarem najwyraźniej nie docenili. Mogło kosztować to życie przynajmniej jednego z nich. - Musimy być bardziej ostrożni. Niepozorny wygląd przeciwnika może być mylący. - Rzekł do towarzysza w języku elfów. - Najpierw kozły, tutaj świnie, koń i drób. Jeśli to sprawka gospodarza, to musi być biegły w magii Chaosu lub znać kogoś takiego. - Zwrócił się do wszystkich. - Nie włączył się do walki, dlatego najbardziej prawdopodobna jest druga opcja. Lepiej dowiedzieć się, komu nasz gospodarz służy, zanim kolejne zmutowane istoty pójdą naszym śladem. - Powiedział. - Możemy zagrozić mu spaleniem chaty - może zgodzi się porozmawiać. - Zaproponował. - Tylko najpierw przypilnujmy, żeby nie czmychnął z drugiej strony. - Dodał.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |