Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2017, 22:40   #226
Sam_u_raju
 
Sam_u_raju's Avatar
 
Reputacja: 1 Sam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputację
Tobias, ten który nie odzyskał jeszcze pamięci, z początku nie wiedział co powiedzieć. Dziwnie się czuł, jakby zaczynała telepać nim jakaś choroba. Choroba i strach. Strach przed którym dopiero co starał się uciec.

- Nastał taki czas, że nawet nie ufam sobie. Smutne to jest. Czuję ekscytację ale też strach. Tak - dodał widząc zdziwione spojrzenie siebie stojącego naprzeciw - właśnie strach. Przed tobą, mną czy czymkolwiek jest Wachlarz. Jestesmy niczym lustro w lustrze. Odbicie których jest wiele a zawsze są te same. Powinienem się cieszyć, że w końcu nadejdzie połączenie, że staniemy się jednością ale boję się. Boję się bo twoje-moje słowa każą mi tak czynić. Jestem jedynie echem? Postacią z lustra? A może to ty nim jesteś? Może takie jest przekleństwo Wachlarza, że łączy się, wchłania te swoje - przez chwile szukał słowa - byty i one się zatracają przed tym jednym. Przenikają je i stają się jedynie wspomnieniem w jego głowie?... Jesteś słaby? A co ja mam powiedzieć? Znów muszę? A nie musimy? A nie jesteśmy? - popatrzył na swoje odbicie, którego ubiór wskazywał na przygotowanie do wędrówki w odróżnieniu do jego.

- Nie rozumiem - Przyznał - Jednością jestem silny. Wielością jesteśmy słabi. Musimy połączyć się, nim gdzieś, ktoś uśmierci kolejną część naszego wspólnego jestestwa. Musimy, jeśli chcemy wygrać nadchodzącą wojnę.

- Tak o tym mówisz jakbyś to Ty jedynie był słaby a nie My. Chcę pamiętać o tym co przeżyłem, gdzie byłem i co widziałem. Chcemy zjednoczenia. To pewne. Powiedz mi jednak gdzie jest reszta nas? Bo my tutaj to chyba za mało. Co?

Nie wiem ilu nas teraz jest i gdzie jest reszta - przyznał uczciwie. – Wiem, że kiedy połączymy się, staniemy się silniejsi i będziemy w stanie wyciągnąć resztę nas z większej odległości.

Tobias zerknął na góry w których kierunku podążał.

- Zanim do tego dojdzie chciałbym zobaczyć Ogród Męczenników - spojrzał na swoje mniej zmęczone i lepiej ubrane odbicie.

- Nie dotrzesz tam z takimi zapasami, jakie masz. - Drugi “Wachlarz” był pragmatykiem.

- To może mi-nam pomożesz ? - zapytał ten pierwszy.

- Czemu miałbym to zrobić?

- A czemu nie? - zrobił zdziwioną minę - Może ulegnę zatraceniu w sobie? Chcę mieć możliwość, szansę uzyskania choć skrawka odpowiedzi na dręczące mnie pytania.

- Tylko dlaczego akurat tam? - pytaniom najwyraźniej nie miało być końca.

- Bo tam jak mi się wydaje zaczęło się to czego konsekwencję mają miejsce dzisiaj - Tobias cierpliwie odpowiadał - i czuję, że tam dowiem się więcej.

- Hmm. To może faktycznie zabierzemy się tam razem. Znasz drogę?

- Tam? - wskazał palcem w kierunku gór - Jeżeli Ty-Ja wiesz to nie pogardzę przewodnikiem.

- Nie wiem. Ale jeśli mamy tam dojść, dojdziemy. Prowadź!

Tobias wzruszył ramionami i ruszył tam dokąd zmierzał dotychczas. Jedynie co się zmieniło to to, że nie szedł już sam i że zaczęło mu burczeć w brzuchu.

- Jesteś pewien?

Wachlarz numer dwa też wzruszył ramionami i ruszył za Tobiasem. Z bagażu wyjął suszoną kiełbasę i zaczął się nią zajadać. Mięso pachniało smakowitymi przyprawami i dymem z ogniska.

Tobiasowi Niedostosowanemu ponownie zaburczało w brzuchu.

- Wiesz, może zjedz więcej to dzięki temu ja też będę syty. Bo chyba tak to działa? - popatrzył na swoje odbicie zajadające się przysmakiem.

- Nie bardzo - odpowiedział ten niewyraźnie przeżuwając smakołyk. - Każdy z nas jest integralny, póki się nie połączymy. Jak zginie, nie oznacza, że ginie reszta. Chcesz kawałek?

Jednak się domyślił.

Tobias Cyrkowiec już zaczął wątpić w jego-swoją inteligencję i na szczęście się pomylił.

- Z wielką chęcią. Nie rozstałem się z Panią tej Domeny w zgodzie. Niestety. - wyciągnął rękę po ofiarowany kawałek i postarał się by zjeść go niezbyt łapczywie - Trunkiem też bym nie pogardził gdybyś chciał się podzielić i nim.

- Proszę. - Ten drugi podał mu bukłak. - Nie wydaje ci się to dziwne?

- Co? - pociągnął solidny łyk z bukłaka chociaż nie wiedział czy nie nadzieje się na mocny alkohol - To, że każdy czuje coś innego do czasu połączenia?

To było cierpkie wino. Kwaśne i raczej niesmaczne, ale rozgrzewało.

- Nie. To że idę tutaj i gadam ze swoim lustrzanym odbiciem. Może ześwirowałem?

- Też miałem takie odczucie na początku. Teraz zacząłem się już przyzwyczajać. Nawet pojawiła się ciekawość ilu nas jest w sumie i czy jak sie połączymy nie staniemy się celem Maski. Bo teraz kiedy jesteśmy słabsi oddzielnie to może ona nie wie jak nas dopaść. Potem kiedy będzie sztuk jedna to będzie jej łatwiej - teraz kiedy wrzucił już coś na ząb i zapił rozgrzewającym napojem szło już mu się o wiele lepiej.

- Im bardziej jesteśmy jednością, tym bardziej jesteśmy nią silni. Tyle wiem. Dlatego dziwi mnie, że nie chciałeś się złożyć. Wiem, że straciliśmy jedną część. Zginęła w bitwie. Var Nar Var zbiera armie, wiesz o tym? Lud Nar idzie na wojnę. Jak kiedyś. Tym razem jednak nie ma ze sobą wszystkich Wieloświatowców. Zginie. Nawet nieśmiertelni umrą w tej wojnie. Tak sądzę.

Tobias zatrzymał się i oddał stojącemu na przeciw siebie sobowtórowi butelkę z winem.

- Podejrzewam, że to nie skończy się najlepiej. Rozumiem, że masz-mamy jakiś plan awaryjny? Czy Twoim planem jest powrót do ludu Nar? Nie wiem czy Wieloświatowcy mogą zginąć tak w pełni ale jeżeli tak to ten obrót koła jest dla nas najbardziej tragiczny - zamilkł bijąc się ze swoimi myślami.

- Z tego co wiem zawsze giniemy. Taka praca. A potem wracamy i giniemy. Giniemy i wracamy. Koło się obraca i mle nas z każdym obrotem.

- Ciekawy jestem czy ktoś nie zmienił zasad gry. No ale nic. Wiesz co. Zróbmy to - patrzył w swoją twarz stojącą naprzeciw - Połączmy się. Niezależnie co odkryję-odkryjemy nie zmieni to tego, że jesteśmy rozdzieleni. Zróbmy to!

- Teraz? Nie chcesz dotrzeć do Ogrodu?

- Niezależnie czego się tam dowiem lub czego się nie dowiem, nic to nie zmieni. Nadal będzie wiadomo, że Simeon Czarne Drzewo to diabeł wcielony. Zresztą mogę-możemy tam dotrzeć po tym jak się zespolimy. Nieprawdaż?

- Pewnie.

- No to działaj. Bo ja nie pamiętam jak to się robi - wzruszył ramionami - Coś musimy powiedzieć? Pomyśleć? Czy nie wiem, dotknąć się?

Coś się miało wydarzyć. Coś ważnego dla Tobiasa. Coś istotnego. Czy przyniesieni to zmianę?

Czy świat wstrzyma na chwilę oddech kiedy dojdzie do połączenia wszystkich części wachlarza?
Tego nie wiedział.

On wstrzymał.
 
Sam_u_raju jest offline