Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2017, 10:45   #223
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację

Jak okiem sięgnąć, wyspa skrzyła się białym całunem, który odbijał blask wschodzących gwiazd. Śnieg zalegał wszędzie: zarówno w dolinach, co na sięgających nieba masywach. Osnuwał las świerków oraz pojedyncze, zgarbione cisy. Największą uwagę przyciągały jednak posągi. Blisko trzydzieści rozsianych po lądzie monumentów przedstawiało postaci sędziwych mężczyzn i kobiet. Wszyscy zostali uwiecznieni w majestatycznych, pełnych godności pozach. Kamienne giganty wykonywały pozdrawiający gest lub zdawały się przemawiać do niewidocznego tłumu. Każdy nosił długie szaty oraz insygnia kojarzone powszechnie z nobilitacją, typu amulety, zdobione łańcuchy, berła. Poza samą ich wysokością, wrażenie robiła pieczołowitość, z jaką wyrzeźbiono kamień. Posągi zdawały się być niezwykle żywe, zupełnie jakby zaraz miały zejść ze swoich cokołów.
W centralnej części wyspy ustawiono granitowe bloki. Z całą pewnością miała tu miejsce ludzka ingerencja, gdyż ich ułożenie było zbyt regularne. Ociosane formy układały się spiralnie, przez co z lotu ptaka przypominały oko skalnego cyklonu.
Wyspę otaczało także kilka innych lądów o mniejszej powierzchni. Były to jednak gołe placki terenu, upstrzone jedynie skarłowaciałymi krzewami. Zapewniały jednakże pewien azyl na wypadek, gdyby ktoś ostatecznie zrezygnował z lądowania na ziemi Eliasza.
Na miejscu było już kilka grup. Komputer pokładowy przeskanował zachodni brzeg wyspy i ukazał obóz składający się z kilkunastu namiotów. Wśród wyładunku poruszały się tu dziwne postaci, zdające mieć zaburzone proporcje ciała. Wytłumaczenie tego stanu rzeczy tkwiło na łopoczych sztandarach w kolorze krwistej czerwieni.


Przedstawiały emblemat Kompanii Wilka. Jej obecny przodownik, Patrick von Tier, znany był z zamiłowania do eksperymentów biologicznych. Częstokroć jego ludzie byli nafaszerowani modułami po same uszy. Hanzyta przybył tu łodzią podwodną, której czarny stożek tkwił tuż obok mielizny.
W głębi lądu, jak na ironię przy kamiennym kręgu, rozbili się Barnesowie. Reprezentanci “Blazon Stone” przylecieli tutaj grupą balonów, pozostawionych teraz przy linii drzew.


Nawet tutaj ród nie odmówił sobie luksusów. Mimo że w dużej mierze szlachta zajęła pobliskie jaskinie, rozstawiono obok nich głębokie siedziska, stoły wypełnione jadłem, czy balie z parującą wodą. Komuś udało się nawet sprowadzić miniaturową karocę, którą prawdopodobnie zajmowało rodzeństwo.
Trochę na północ od tego miejsca, jeszcze bliżej środka wyspy, rezydowali agenci z Black Cross.


Nie można było pomylić ich z nikim innym. Czarne stroje zdawały się uzupełniać ciemność zapadającej nocy. Na granicach obozowiska postawiono proste zasieki, mające chronić przed dziką zwierzyną. Poza tym krzyżowcy ograniczyli się do prostych, skórzanych jutr oraz paleniska między nimi. Statek należący do Black Cross znajdował się po wschodniej stronie nabrzeża. Była to podłużna armada bez symboli na żaglach.

Cała załoga spotkała w głównym pomieszczeniu statku. Ludzie Richarda i jego siostra zajęli miejsce przy ścianie. Obok stał Zhou, jak zawsze absolutnie opanowany, pełen dostojnego spokoju. Towarzyszyła mu sobowtór cesarzowej, a otaczała uzbrojona gwardia. Potem był felczer Connor, uratowani więźniowie oraz najemnicy.
Na krótką chwilę zapanowała cisza. Słowa, które miały teraz paść, były bowiem bardzo ważne. Stało się więcej niż jasne, że jeśli członkowie drużyny mieli wobec siebie jakieś plany lub zwyczajnie coś do przekazania, to nastał najwyższy czas, aby padły odpowiednie deklaracje.
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 28-12-2017 o 15:33.
Caleb jest offline