Krwawa robota przy zadźganym niedźwiedziu była zabawą dla goblina. Ten prawie wpadł amok mogąc się pożyć na truchle w litrach krwi. Jednak zabawa szybko się skończyła gdy okazało się, że Nozudg ma się zając oprawianiem.
Snit'git usiadł z boku i chłonął po potyczce. Walka była zacięta i teraz dopiero dotarło do niego jak głupi był rzucając się na tą wielką bestię. Mógł zginąć i cały plan o zostaniu wodzem o którym będą wszyscy zieloni gadać a bladoskórzy z przerażeniem wspominać jego wyczyny i okrucieństwa na ich rasach. Gork i Mork chyba jednak mieli jakieś plany co do niego bo uszedł z życiem w całości. Jego towarzysze z wielkim Okrutnikiem na czele przetrwali i w głowie goblina tliła się wizja potęgi wraz z nimi.
***
W końcu ruszyli w dalszą drogę. Snit'git ponownie szedł z przodu z włócznią i tarczą gotową na walkę. W tych jaskiniach mogło się ukryć jeszcze wiele poczwar.
Dwie godziny szli tunelami, korytarzami i już Snit,git zerkał na Kruda zastanawiając się czy nie prowadzi ich gdzieś w pułapkę.
Na szczęście w końcu wyszli na powierzchnię a ich oczy cieszyły się, że jest zmrok a nie oślepiające słońce na tym niebieskim na górze.
- Knud dobrze nas prowadzić. Długo, ale dobrze.- Kiwał głową do nowego członka bandy.
Wyszli w lesie i po krótkim dość zejściu ku Wielkiej Wodzie znaleźli się na plaży.
- Miękcy na drugim brzegu Wszechpotężny Okrutniku.- Oznajmił Snit'git Gnorixowi.
Po chwili odnaleźli nie zauważeni przez ludzi ścieżkę prowadzącą do leża ich klanu. Noc już była ciemna a o słońcu na jakiś czas mogli zapomnieć.
- Potężny Gnorixie. Drogę znaleźć. Idziem?- Zwrócił się do czarnego orka włócznik nocnych goblinów.