30-12-2017, 23:38
|
#172 |
| Glast postanowił wyzbierać złoto z gówna, wyleczyć się u lekarza i zbierać się do wieży. Miał wielką ochotę zostać jeszcze zaglądnąć w wszystkie kąty i za piec piąty, wykorzystać wszystkie opcje dialogowe i poszukać jakiś czitów, ale nagle mieli niedobór Chikkitów, a w Rzeczywistości odczuwał jakiś taki nacisk na pośpiech. - Izbylucie, Izbylucie, wygląda na to, że czeka nas przygoda. Czytałem o tym książki przygodowe, więc wiem jak to działa. Teraz pójdziemy wszystkich zabić, a potem będzie tort i dużo śmiechu. Niech nie zmyli cię otoczka fabularna Rzeczywistości, jakieś realistyczne urzędy, prawne formalności czy pospolita magia. Jestem pewien, że na naszej drodze spotkamy jeszcze smoki, ufoludki z alternatywnych wymiarów i skomplikowane systemy ubezpieczeń mające opiekować się ludźmi w wieku emerytalnym, ale jak długo będziemy mordować jak leci wszystko będzie dobrze. Natomiast czego nie wolno, nigdy ale to przenigdy robić w przygodzie, to siedzieć na dupie na ławce, bo jak nie generujesz przygodowych zdarzeń, to sam stajesz się ciekawym przypadkiem, jak biedny Chikkit. -
Po tej przemowie wychylił się za okno, by wykorzystać resztę dziwnych przeczuć, jakie miał - ostatecznie pierdolić konwencję, jak raz wychyli się za czwarta ścianę, to nic się chyba nie stanie - i zawołał do Haxa, który pewnie będzie wracał tą stroną: - Hax, dawaj no tu belkę z tartaku na taran i idziemy szturmować i pałować! Spalili nam Chikkita na węgiel, więc w akcie sprawiedliwej zemsty wobec przedstawicieli urzędu podatkowego też im zrobimy czarny przypał! -
A dalej to już prosto do Wieży, preferowanie przez główne drzwi, czy to wytrychem, czy też taranem (jeśli Hax nie da się wkręcić w ratuszowanie oczywiście).
__________________ Cogito ergo argh...! |
| |