Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2017, 23:58   #225
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Historyk z bezpiecznej pozycji obserwował starania lurkera zastanawiając się czy niewidzialne ostrze pozostawi ślad na jego odzieniu. Prócz pistoletu abordażowego trzymał w pogotowiu kuszę powtarzalną. Tak na wszelki wypadek.

Denis sprawnie chwycił otumanionego Richarda, lecz żadna broń nie natarła na nich. Zmrużył oczy. To nie znaczyło zupełnie nic. Brak działania nie był dowodem nieistnienia. Naturalnie nie był też żadnym dowodem istnienia.

Zabawka abordażowa przydała się kolejny raz, gdy należało pomóc dwójce na bocianim gnieździe wejść z powrotem na pokład. Jeszcze przez krótką chwilę przyglądał się oparowi rozważając osobliwy pomysł. Zastanawiał się co stałoby się, gdyby nagle zaciągnął się obłokiem. Czy dostrzegłby to, co szlachcic? Szybko jednak zrezygnował. Przynajmniej na obecną chwilę.

- Co tam widziałeś? - zapytał Jacob wskazując ręką na bocianie gniazdo.

Potrzebował szczelnych cylindrów, w których można byłoby zamknąć opary. Jednakże nie miał zamiaru ujawniać się ze swymi działaniami, więc poczekał aż wszyscy opuszczą pomieszczenie.

- To bardzo prawdopodobne. Zdaje się, że nikt nie ma wątpliwości co potrafią zrobić z percepcją gazy halucynogenne. A jakby ktoś miał wątpliwości... - spojrzał wymownie na La Croix popierając Malfloya.

- Kto wie ile tego świństwa przedostało się do środka. Warto będzie sprawdzić filtry - zasugerował historyk.

Od włazu odszedł dopiero, gdy Eta Carinae pozostało za nimi wraz z osobliwym gazem, zaś w sterowcu zaczęło się robić chłodno. Zamknął wtedy klapę i wrócił do pozostałych z zamyśleniem wymalowanym na przystojnej twarzy.

Po pewnym czasie obserwacji bieli śniegu jego uwagę przykuły monumentalne posągi oraz granitowe płyty. Oto miał przed sobą zagadki, które lubił. Mało niebezpieczne, jeśli nie liczyć odmrożenia uszu, nie mające nic wspólnego z przyszłymi losami świata oraz polityką. Podszedł szybkim krokiem do Manuel w wyciągniętą mapą.

- Mogłabyś mi trochę pomóc? Potrzebuję oznaczyć wszystkie miejsca naszego pobytu, czyli dokładnie trzy wyspy. Przystanek przed K'Tshi - azyl Reda, pamiętam koordynaty, pierwszy postój po K'Tshi - gdzie pozbyliśmy się agentów oraz Eta Carinae z Wyspą Eliasza.

Potem jednak jego uwagę przykuły trzy obozy rozstawione w widocznych miejscach. Kompania Wilka, Barnesowie oraz Black Cross. Byli zatem przedstawiciele jednej ze stron konfliktu, lecz drugiej nie było widać wcale. Cooper zmarszczył brwi. Nie podobało mu się to, co widział.

- Zdecydowanie nie powinniśmy się mieszać i unikać wykrycia wszelkimi sposobami póki sytuacja nieco się nie wyklaruje. Obecny grunt strasznie mi śmierdzi. Podobno Shagreen już jest na miejscu, a jednak wcale go nie widać. Gdzie są piraci? Strona konfliktu, której tak zależało na spotkaniu i małej wojence przepadła. Barnesowie i spółka natomiast ulokowali się w doskonale widocznych miejscach. Obie strony planują fortele mające zaskoczyć stronę przeciwną, a my nie wiemy jakie. Jeśli wejdziemy zbyt wcześnie, możemy znaleźć się między młotem a kowadłem.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline