31-12-2017, 00:48
|
#56 |
| Stracił broń, ale nie wolę walki. Na przekór naturalnym odruchom, sięgnął oburącz do zębatego łba. Poszukał pewnego chwytu, szarpnął ile siły w bok.
Tak kazał instynkt, kształtowany przez lata w bitwach, potyczkach i niezliczonych bójkach, a w takich chwilach Harl Manhattan nie zwykł go ignorować. Nawet, jeśli gdzieś z tyłu rozsądek podszeptywał cicho, że parszywy stwór nie należy pewnie do takich, którym łatwo ukręcić łepetynę. A może i z ukręconą przy samej dupie będzie nacierał, aż dostanie to, czego chce.
Dlatego krasnolud nie czekał na efekty. Już zerwał z troczków dymne granaty, żeby wepchnąć między zębiska albo w rozrąbany bok. Gdzie się uda, najlepiej tu i tu po jednym. Potem poprawić buciorem albo i przytrzymać w ostateczności zapaśniczym chwytem, aż się dobrze w środku rozskwierczą.
Niech się cholerstwo nażre, skoro takie głodne. |
| |