Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2017, 12:06   #150
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Vex i rozmowy o kąpieli

- Druga kąpiel na wieczór? - Lou zastanowił się patrząc na Vex spod przymrużonych powiek. - A co z tą przez was zamówioną kąpielą na teraz? Woda już naniesiona i się grzeje. - barman wydawał się ostrożnym tonem przewidywać kłopoty jakby nagle zamawiająca balie grupka została zakwalifikowana jako sprawiająca kłopoty.

Vex podeszła do lady odprowadzając lekarkę wzrokiem. W sumie… mogła się spodziewać takiej reakcji po rewelacji, którą rzuciła Angie. Sama reagowała na początku… powiedzmy, że podobnie, na dziwne pytania nastolatki.
- Toż nie musicie jej odnosić, wystarczy, że nie będziecie jej w tej chwili grzać, prawda? - Vex uśmiechnęła się do barmana. - Teraz musimy się ruszyć, bo zaraz się okaże, że będziesz miał tutaj więcej przyjemniaczków jak ten tam na dole.

- Proszę panią, póki jest w bali woda zamówiona dla kogoś to trzymamy tą wodę dla tego kogoś i nikt więcej nie może z niej skorzystać. Jeśli więc zostawię tak tą balię do wieczora to to samo jakbyście pół dnia się w niej pluskali nawet jak was tam nie będzie. Przyznam, że niezbyt podoba mi się taka perspektywa. Proponuję byście zrezygnowali z tej kąpieli płacą połowę ceny a na wieczór jak chcecie zamówić możecie zwyczajnie kolejną. Za zwyczajną cenę. No albo zostaje jak jest ale płacicie za te kilka godzin gdy nikt nie będzie korzystał z łazienki. - Lou przedstawił jak widzi sprawę z kąpielą i baliami. Podobnie praktykowano i w eskortach karawan choćby gdzie jeśli płacono eskorcie to płacono tyle samo nawet jeśli kurs był spokojny, nie użyli broni ani razu i mogli się wydawać zbędni. Właścicielowi lokalu widocznie zależało na uregulowaniu tej sprawy bo skoncentrował się na niej resztę spychając na dalszy plan.

- Ach czyli rozumiem, że jest tylko jedna balia? - Vex zamyśliła się i spojrzała za siebie na siedzących przy stole Pazura, Angie i Rogera. - Czyli wieczorem gdybyśmy chcieli skorzystać z dwóch kąpieli, trzeba by odczekać tą godzinę, zanim ją ponownie napełnicie?

- Jest jedna balia i jedna wanna. Napełniliśmy i ogrzewanym wodę dla obydwu. I obydwie będą zajęte do wieczora aż z nich nie skorzystacie. Czyli nikt z nich nie skorzysta do wieczora. Czyli mam czystą stratę. Dlatego jak mówię myślę, że odpowiednim kompromisem jest albo zapłata połowy ceny i rezygnacja z obecnej kąpieli albo dopłata za te godziny przez jakie łazienka z wodą i baliami będą na was czekać. - Lou cierpliwie wyjaśniał jak widzi sprawę z tymi kąpielami i baliami. - Jeżeli wieczorem wynajmiecie jedną kąpiel to tak, musicie czekać zanim jedna się nie skończy a nie przygotujemy następnej. No ale możecie też wynająć obydwie. Kosztowo to to samo, różnica w czasie ze względu na przygotowanie i samą kąpiel. - barman odpowiedział na pytanie Vex i czekał na to co odpowie i zdecyduje.

Vex powstrzymała westchnienie. Najchętniej po prostu skorzystałaby teraz z tej ciepłej wody, ale trzeba było sprawdzić co ze Spikiem. No i obiecała, że pomoże… Czemu ta ekipa musi się ładować w tyle kłopotów!
- Z jednej na pewno zrezygnujemy, ale spytam, bo część ekipy zostaje i może ktoś skorzysta. Zaraz wracam. - Vex odepchnęła i zerknęła na podchodzącego najemnika
- Chyba będziemy musieli zrezygnować z kąpieli i za to zapłacić… ale może chciałbyś choć z jednej teraz skorzystać?

- Teraz? - Pazur zatrzymał się ze dwa kroki przed barem gdzie złapała go kurierka. - Chętnie. Ale jak ty jedziesz z Angie i resztą a ja zostaje to chyba nie damy rady. Trudno na wieczór się jakoś ustawimy jak będzie po wszystkim, po tym całym ganianiu i jeżdżeniu. - powiedział Sam po chwili zastanowienia. Pocałował krótko dziewczynę z Det w usta. - Zapłacimy za to co teraz nam przygotowali ale zamówimy na wieczór. - podsumował ciemny blondyn jakie widzi wyjście z tej sytuacji.

- Wieczorem mógłbyś zostać moim łaziebnym. - Vex mrugnęła do najemnika uśmiechając się szeroko. - Ale zostawiam to tobie. Niestety będziemy i tak musieli zapłacić pół ceny. - Motocyklistka zerknęła na stojącego przy barze Lou, jakby przypominając sobie wszystkie informacje. Tyle szpeju… a tak naprawdę powinni jechać dalej. Mogliby przekimać w autobusie, znaleźć jakąś rozsądna przeprawę. No i teraz ich stadko chyba się powiększało, przynajmniej do Pendleton. Vex na chwilę spochmurniała. A potem powinna podjąć decyzję co dalej. Bo jeśli “doktur” z rodzinką sie przyłącza to podstawowe założenia się zmieniają. Przeniosła wzrok z powrotem na najemnika jednak nie próbowała się uśmiechnąć. - Wychodzi na to, że narobiłam ci niewielki cyrk, starając się co nieco wyjaśnić Angie. Pani doktor wyglądała jakby zamierzała zrobić ci wykład gdy tylko ruszymy.

Pazur lekko się skrzywił i machnął ręką. Nie wyglądał na specjalnie zmartwionego czy przejętego perspektywą o jakiej mówiła motocyklistka. - Nie przejmuj się. Z Lou to normalne, że chce kasę za usługę jak już część zrobili dla nas. To w porządku. Poza tym jak tu zostajemy na noc a mamy jeszcze jechać dziś czy jutro nad tą rzekę to lepiej nie robić sobie tutaj problemów. - wyjaśnił zerkając nad ramieniem byłej gangerki w stronę starszego łysiejącego barmana. - Wydaje się w porządku. - powiedział oceniając to co widział i dotąd dowiedzieli się o tym człowieku. - A Izzy. Ma własne dziecko. Może powie czy podpowie coś jak postępować z Angie. Prosiłem ją o to. Ale jak zacznie się wymądrzać i mędrkować na każdym kroku no to cóż… - chwilę zamilkł i wyglądało, że rozważa taki wariant pod ciemno blond włosami. - Wtedy będę nad tym myślał. Teraz nie ma co martwić się na zapas. - Sam nie wydawał się nadal przejęty taką perspektywą. - Dobra, słuchaj, ja muszę pogadać z Marią. Spróbuję ją przekonać by zgodziła się związać tych dwóch pobitych na górze. Na wszelki wypadek. - najemnik wskazał głową na Latynoskę rozmawiającą z jakimiś mężczyznami.

Vex zaśmiała się cicho i spojrzała na Sama już z uśmiechem. Dobrze, że chociaż jedna osoba podchodziła do tego wszystkiego z dystansem.
- Jak dla mnie to ona wymądrza się i mędrkuje na każdym kroku od samego początku. Ale chyba taki typ. U nas mówiliśmy o takich, ludzie z literkami przed nazwiskiem. - Motocyklistka wyszczerzyła się na samo wspomnienie. - Wobec tego zostawiam ci Lou, Marię i panią doktor, a sama chyba załaduję się do tej czarnej trumny. - Vex stanęła na palcach i pocałowała najemnika. - Nie podrywaj ich za bardzo, dobrze?

- Pożyjemy, zobaczymy. - odparł z uśmiechem najemnik i odszedł w stronę baru. Vex widziała jak doszedł do grupki rozmawiającej Latynoski i zaczął z nimi rozmawiać. Ona sama zaś miała przed sobą resztę lokalu w tym stół przy jakim niedawno jedli, pili i rozmawiali. Obecnie siedział przy nim tylko Roger. A właściwie dalej nie było wiadomo czy ich zawiezie czy nie. Z drugiego końca sali głównej nadchodził zaś pan O’Neal. Tym razem miał na plecy zarzucony mały plecak a na ramieniu jakiś karabin. Szedł w stronę tego samego stołu pewnie by poczekać na resztę ekipy która miała udać się na drugą stronę osady.

Vex podeszła do stolika przy którym niedawno rozmawiali. Idąc cały czas zerkała w stronę Pazura ciekawa jak przebiegają rozmowy. Dopiero stając przy stoliku uśmiechnęła się do obu mężczyzn.
- To co ruszamy? - Rozejrzała się po sali. - Gdzie właściwie jest Angie?

- Angie się u nas przebiera. Ale chyba zaraz dołączy. Ale właśnie. Jedziemy? - Robert w kapturze oparł się o blat stołu i dla wygody postawił buta na ławie podpierając się nim. Wskazał kciukiem na schody z jakich właśnie wyszedł a które prowadziły do pokoi na piętrze. Na koniec zwrócił się twarzą i pytaniem do siedzącego khainity. Też widocznie nie był pewny jak w końcu wyszło z tym transportem.

- Tak. Ćma mówi, że tam mogą być kolejni wybrańcy Khaina. Mam nadzieję, że będą. - khainita skinął pomalowaną we wzór ludzkiej czaszki głową odpowiadając jak najbardziej poważnie. Mężczyzna w kapturze skinął głową chociaż po minie dało się poznać, że raczej nie podziela nadziei kierowcy czarnej maszyny.

Vex chwilę patrzyła na męża Izzy i nagle uderzyło ją, że zaczyna się przyzwyczajać do pokręconego gadania kostuszka. Niech to się szybko skończy, bo jeszcze jej odwali. Przeniosła wzrok na Rogera.
- A dasz radę prowadzić z tymi plecami? Jakby co mogłabym przejąć pałeczkę w jedną stronę, a ty byś odpoczął przed ewentualną walką.

- Drobiazg. - Roger machnął ręką nadal nie zdejmując z twarzy maski znudzonej obojętności. Robert też rzucił okiem na jego plecy a choć rany były już przemyte i poplastrowane przez jego żonę rzucały się w oczy. Bo tam gdzie wacik lekarki przemył rany pojawiała się plama świecącej nagością skóry mężczyzny przez co wyglądał jakby był w poklajstrowane plastrami plamki na białym tle coraz bardziej rozmywającej się farby.

- A w ogóle wiecie jak wygląda ta Rice? - zapytał Robert zerkając trochę na Rogera a trochę na Vex.

- Tak i jakby nie było jej u Brandonów widziałam gdzie mieszka, więc będziemy mogli i tam sprawdzić. - Motocyklistka zamyśliła się, zastawiając się jak szli z ojcem Jane. - Powinnam odtworzyć trasę, to nie było daleko.

- O. To dobrze. Łatwiej kogoś szukać jak jest ktoś kto wie jak ten ktoś wygląda. - uśmiechnął się Robert. Oparł się wygodniej o blat stołu i zerknął na schody na piętro. Ale Angie nadal nie było na nich widać. - A w ogóle to skąd jesteś? - zapytał wracając spojrzeniem do motocyklistki. Przerwał bo na schodach pojawił się ruch i wróciła blondynka z brunetką. Z czego blondynka była w sukience. Do stołu wracał też Sam ale zatrzymał się widząc powracającą dwójkę i wydawał się być dość zdziwiony sądząc po minie.

- Z Det. - Vex odpowiedziała cicho, nim radosna gromadka do nich podeszła. Pani doktor chyba naprawdę potrafiła sobie poradzić z blond chaosem. W sumie to się cieszyła. Samowi będzie lżej.
 
Aiko jest offline