Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2017, 17:36   #135
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
No, to rzutem na taśmę.

20/12

Neil Gaiman - Koralina


****** - fajnie się czytało

Pozostaję zupełnie nieobiektywny wobec Gaimana - mógłby napisać instrukcję obsługi pralki, a ja i tak bym twierdził, że to literatura wysokich lotów.
Koralina to książka ewidentnie nie skierowana w czytelnika takiego jak ja, ponieważ jest to opowiadanie dla dzieci. Krótkie, z morałem i gadającym kotem. Ale to Gaiman, więc wiadomo że to rewelacyjna bajka i każdemu dziecku powinno się ją przeczytać. Każdemu!
Mnie urzekła sama postać Koraliny Jones, 11-o letniej badaczki. Bystrej, ciekawskiej i bardzo odważnej dziewczynki. To wprost rewelacyjny wzór do naśladowania dla dziecka, a dla mnie (trochę starszego dziecka, bo przecież faceci nie dojrzewają nigdy) po prostu bardzo sympatyczna bohaterka.
I choć jest to bajka, to jest to taka bajka z rodzaju strasznych. Neil poważnie traktuje swojego młodego czytelnika i nie unika momentów dramatycznych ani groteskowych. Inaczej, jego opowieść byłaby fałszywa. I ostrzeżenie, żeby nie otwierać dawno zamkniętych drzwi, porada by kochać swoich rodziców nawet jeśli karmią niesmacznymi obiadkami i przestroga, by nie ufać ludziom z guzikami zamiast oczu nie zabrzmiałyby poważnie. A są przecież śmiertelnie poważne.

21/12

Andrzej Ziemiański - Virion. Tom 1. Wyrocznia


*** - kiepściucha, ale były momenty

Ziemiański rozbudowuje swoje uniwersum, opowiadając o szermierzu natchnionym Virionie, który pojawił się już kiedyś na kartach Achai. I przy okazji wraca do nawyków z czasów pisania Achai - wypisuje swoje bajdurzenia jakby były oznajmianiem prawdy objawionej.
W oryginalnej trylogii potwornie mnie raziły te mądrości autora, jak to on prawdziwie opisuje armie i tajniki zarządzania imperiami, jak to on opisuje na czym tak naprawdę polegają pojedynki i walka na śmierć i życie. I przy każdym tym wylewie madrości, ja sam się czułem jakbym wylewu dostał. No i niestety "Virion" od mniej więcej połowy wpada właśnie w tę manierę.
Pokrótce, główny bohater Virion, to bardzo inteligentny, młody mężczyzna, który w wyniku jednej tragicznej chwili staje się najbardziej poszukiwanym w cesarstwie przestępcą. I nie, nie jest niewinny - wprost przeciwnie, jest winny jak cholera, po prostu niekoniecznie wszystkiego, co mu zarzucają. I niech jeszcze będzie, że do momentu tej życiowej tragedii, książka trzyma się jakiejś logiki. Ale potem Ziemiański stwierdza, że już on pokaże, jak napisać prawdziwą historię o ucieczce z więzienia! I stamtąd jest już równia pochyła. Bohaterowie, zarówno ten, kto ucieka, jak i ci, co gonią, wykazują się serią idiotycznych decyzji, które autor wszem i wobec ogłasza, za jedynie logiczne i możliwe do podjęcia. Virion podejmuje inteligentne działania, a ścigający go bezbłędnie dedukują, że właśnie takie działania podjął, bo przecież żadnych innych nie mógł. Mają na to jakieś dowody? A skąd! Ale autor pisze, że innych rzeczy się wymyślić wprost nie dało, więc fabuła ślepo podążą jedyną właściwą ścieżką.
Bardzo nie lubię opowiadań detektywistycznych, które polegają na bezpodstawnych zgadywankach. A właśnie na tym polega w dużej mierze 'Virion". Napisane toto jest nienagannie i oczy nie krwawią od języka, ale mózg już niestety tak.
 
Zapatashura jest offline