Anzelm zauważył powstającego z trudem drowa, lecz nie pomógł mu, ani nawet tego faktu nie skomentował. To była jego próba siły, dowód dla siebie i innych, że za wcześnie postawili na nim krzyżyk. Każda przyjęta pomoc oznaczała słabość i hańbę, każda wypowiedziana troska, czy uwaga była kamieniem, który godził jego dumę. Kapłan rozumiał to doskonale. W jego świecie tylko najsilniejsi, albo przebiegli mieli szanse na przetrwanie. Jeśli wykazałeś się niezłomnością charakteru, byłeś w stanie odpłacić swym oprawcom, inaczej z dnia na dzień traciłeś siły, aż do smutnego końca. On sam przecież kiedyś upadł i powstał, aby stać sie silniejszym. Kto wie może wszystko stało sie, by być teraz tutaj. -Decyzja zapadła i nie do nas jej zmiana należy-powiedział stanowczo-Zatem trzy konie , na nich sześciu jeźdźców, wszystko. Wyruszajmy więc. |