Lothar nie miał pretensji. Wymogom honoru stało się dosyć, a w co uwierzył inżynier to już jego problem. Cięższa o kilkadziesiąt monet sakiewka mile wynagradzała zarówno opinię hulaki jak i nocny wysiłek. Noga polana alkoholem dla wypalenia rany i pokazana Bernhardtowi także przestawała już dokuczać, a miło spędzony czas w przybrzeżnych stanicach i gospodach wprawiał Lothara w dobry humor. - Czy musimy tak drastycznie? Tu nas jeszcze nie ścigają, byłoby miło gdyby tak zostało. Skoro nadążają za barką to muszą podróżować konno. Zawsze można podać coś wierzchowcom, by zamarudziły dzień czy dwa i powinno wystarczyć. Odrobina srebra przekona stajennego, że niczego nie widział. Albo może szepnąłbym słówko strażnikom, że ta dwójka nas śledzi i że chcą okraść barkę. Kilka sztuk złota powinno być wystarczającym "dowodem". Nawet im krzywdy robić nie muszą, niech ich kilka dni przetrzymają do wyjaśnienia. Chyba, że wolicie zaczaić się gdzieś po drodze, tylko znowu się okaże, że to my tymi złymi jesteśmy, jak w Bogenhafen...
__________________ Ostatni
Proszę o odpis: Gob1in, Druidh, Gladin |