Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2018, 00:37   #143
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Trójka mężczyzn z wyciągniętą bronią ruszyła w stronę samotnego orka. Próbowali przemieszczać się dość cicho, jednak nie byli z tych, którzy załatwiają sprawy po cichu. Szczęśliwie dla nich ork był albo roztargniony, albo zmęczony, więc nie zauważył ich, zanim było za późno.

Ragnar podbiegł pierwszy i trafił orka potężnym ciosem w prosto w czoło. Masywny zielony przewrócił się gdy dopadł do niego Brenton. Szybkim ciosem przeciął rękę w której trzymał miecz po całej długości. Ragnar poprawił w korpus ork wypuścił z siebie całe powietrze. Chwilę później spadły kolejne ciosy kończąc żywot zielonego.

Trójka mężczyzn szybko odciągnęła ciało orka w zarośla i rozejrzeli się ponownie. Nic się nie zmieniło. Gdy zbliżyli się nieco, usłyszeli nieprzyjemne głosy, zapewne język orków, którego żaden z nich nie znał. Ale nie brzmiało to jak przechwałki, opowieści bitewne czy pieśni. Nic, co wskazywałoby na jakieś świętowanie. Brenton nie mógł tego dostrzec w zachodzącym słońcu, jednak krasnoludy mogły teraz spokojnie zobaczyć dlaczego - wioska została zrujnowana już dawno temu, zniszczenia na pewno nie były świeże.

- Dobra, teraz nie ma już co kombinować. Idziemy w kierunku tego blasku i atakujemy. Bez rozeznania w terenie nic lepszego nie wymyślimy. - stwierdził cicho Ragnar, ruszając powoli.

- Niedługo będę gówno widział. Słońce właśnie zachodzi. Pośpieszmy się i wykorzystamy naturalną osłonę. Tam gdzie śpią albo ruiny. Idźcie przodem widzicie lepiej. Fubrinie tak sobie pomyślałem - dodał po chwili Brenton z wyraźnym ociąganiem. Jakby wypowiadane słowa były dla niego niczym walka. - Prochu dużo wieźliście? Bo jeśli orki go mają można by go wysadzić. Zabić wielu korzystając z zaskoczenia póki je jeszcze mamy. - rycerz nie dodał na głos, że misja to samobójcza może być. Fubrinowi zostawiając ocenę czy to nie byłaby właśnie idealna śmierć dla niego.

- Wiecie… Jak zlokalizujemy wóz, jak zobaczymy, kto jest obok, jak, jak, jak… Znam się nieco na przepatrywaniu, mogę pójść zobaczyć. Ale jest też wielka szansa, że mnie orkowie zwęszą. Może jeden z was pójdzie i zobaczy, czy można by to wykorzystać. Bo plan zły nie jest.

- W ukrywaniu to ja za dobry nie jestem. Możemy iść razem wóz i beczki są duże. - odpowiedział chłopak.

- Idźcie. Jakby co, to przybiegnę. - powiedział Ragnar.

- Fubrinie decyduj. Idziesz sam czy mam cię ubezpieczać? - Nie zamierzał puszczać krasnoluda samego. Z kolei uważał że jak się zna na rozpatrywaniu to umie więcej niż Brenton w temacie zwiadu. I niech on decyduje. Odepchnał również od siebie myśl że gdyby Fubrin poszedł sam byłoby w zasadzie po ich zadaniu. Żywy namierzyłby proch i wysadził tracąc przy tym najpewniej życie. Gdyby zaś go odkryto, zostałby zabity nim zdażyliby zareagować. Bycie rycerzem z chłopstwa miało tą zalete, że człowiek miał szerszą perspektywę.

- Idę zatem sam. Jak mnie zwęszą, to będzie… Nieciekawie.

Krasnolud przygotował topór i powolnym krokiem zaczął zbliżać się do ruin. Zniknął na chwilę z oczu dwójce mężczyzn. Po dłuższej chwili wrócił. Gdy podszedł, Brenton i Ragnar poczuli jego okropny zapach. Wydawało się, że dziwne krosty zaczęły się powiększać.

- Więc tak… Dostrzegłem jeszcze jednego patrolujacego zielonego, ale nie zapuści się raczej w te strony - pilnuje zachodniej strony. Przy ognisku siedzi czwórka. Wóz wklinowany jest pomiędzy ten bogatszy budynek i kaplicę jakiegoś waszego bóstwa. Wydaje się w większości opróżniony. Jeszcze jedno ognisko pali się za innymi budynkami, zakładam, że też będzie tam kilku orków. Gdzie jest reszta - nie wiem, zakładam, że śpią, skurwysyny. Macie jakieś pomysły? Zaatakowanie jakiejkolwiek grupy wrogów będzie na tyle głośne, że wszyscy się chyba zbiegną. Więc może się twój koń przydać, jakbyś miał zwiewać, chłopcze.*

- Czy to co zostało na wozie jakby wysadzić to zawali budynki obok? - Brenton zaczął rozmowę nad planem.

- Nie jestem pewny, czy będzie tam proch, a jeżeli będzie, to czy nie jest zamoczony. Można spróbować wrzucić tam żagiew z ogniska.

- Żeby wrzucić żagiew, najpierw musielibyśmy dostać się do ogniska, a zieloni siedzą przy nim. Mam krzesiwo, jak znajdziemy coś co możemy podpalić i wrzucić na wóz to możemy po cichu rozwalić dwa budynki. Jak są w nich orkowie to i ich. Jak nie będzie na wozie prochu to sam wóz może zapłonąć i podpalić te budynki. Pożar też zrobi swoje, odwracając ich uwagę. - zauważył Ragnar. - Przy odrobinie szczęścia pożar mógłby zniszczyć wszystkie zabudowania. Nie mieliby schronienia… W sumie to podpalenie wszystkich budynków też nie jest głupie.

- To ja idę po konia. - odpowiedział Brenton. - Jeśli nie ma wystarczająco dużo prochu na wozie. Może być w środku, żagiel można wrzucić. Proponowałbym byście spróbowali działać a ja konno będę gotowy was osłaniać. Konno tam nie wjadę niestety.
 
Icarius jest offline