Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2018, 21:59   #188
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Haxtes, Izbylut, Antix, Glastenen:
Pokazy mięśni trwały jakiś czas. Wystarczający, aby Antix zdołała wyślizgnąć się i opuścić teren tartaku. Niewiele osób zresztą zwróciło uwagę na niewielką goblinkę zasłoniętą przez prezentację góry mięśni.

Haxtes, Izbylut, Glastenen:
W pewnym momencie - kilka chwil po tekście Izbyluta - Terhax roześmiał się. Napinając prawe ramię powiedział:
- Wyglądacie mi na porządne osoby, ale wciąż czekam na wyjaśnienia od elfa. Straszył mnie jakimiś podatkami i że ma na mnie kwity. Haxtes zaprezentował swoje muskuły to teraz elf powinien pokazać papiery. A co do drewna krasnoludzie to nie ma problemu, żebyście wzięli dwie bele, a nawet mogę wam pomóc je przenieść. Drewna tutaj pod dostatkiem... - następnie zwrócił się do Haxtesa i zapytał go jaką mieszankę Muscle Magic i co jaki czas używa. Zapytał również Izbyluta, czy pakuje i czy używa Muscle Magic. Ogólnie sytuacja wydała się dość dziwna, bo osoba taka jak Terhax nie bardzo pasowała do tartaku, choć z drugiej strony niby gdzie miał się zatrudnić? Przy biurku w urzędzie miejskim? A może jako barman w tawernie? Nie było również normalnym, że to właśnie ta osoba decydowała czy można sobie zabrać belki drewna czy nie (a poza tym resztę pracowników gówno to obchodziło nim zjawił się Terhax). Najważniejszym jednak pytaniem była absurdalność sytuacji, w której kilka działających tartaków robią wycinkę przy samym miasteczku, a nigdzie nie było widać miejsc wycinki. W końcu sama odziedziczona chatka nie jest znów tak daleko od miasteczka, a i tam po drodze nie było widać żadnej działalności drwali. Ogólnie po zluzowaniu sytuacji z Izbylutem i Haxtesem (ale nie z Glastenenem) większość drwali zaczęła rozchodzić się. Pozostało jedynie pięciu, czy sześciu tak jakby stanowiąc odwody Terhaxa.

Antix:
W momencie, gdy wyszłaś poza teren tartaku zwróciłaś uwagę na goblina, którego wcześniej widziałaś. Pokazał ci, żeby jeszcze bardziej oddalić się od tartaku wgłąb miasteczka. Nie czułaś, żeby wciągał cię w jakąś pułapkę, bo wcale nie wskazywał na boczne uliczki, ale na jedną z głównych ulic - uczęszczanych zresztą przez ludzi. Zbliżyłaś się do niego bardziej:
- Witaj, jestem Bartłomiej Ulgorski. - przedstawił się ludzkim imieniem i nazwiskiem, niewiele było goblinów, którzy posługiwali się takimi imionami, choć nie było to całkiem nieznane. Było raczej kwestią dość rzadkiej wiary łączącej się z ludzkim nazewnictwem i porażką misjonarzy próbujących nawracać całe społeczności goblińskie. - Po pierwsze chciałem zapytać o twe imię, a po drugie zaprosić na obiad do tawerny... - i dużo ciszej dodał - ... a po trzecie znałem Fryderyka.
 
Anonim jest offline