Josef ledwo trzymając się na nogach znalazł się na świeżym powietrzu. Ostatnie co pamiętał to poświęcenie Wiktora. Prawdziwego przyjaciela i człowieka, który zawsze spłaca swoje długi.
- Gdzie Wiktor! - wrzasnął ile sił w gardle - Naprawdę nikt mu nie pomoże!?
Nawet nie zauważył, w którym momencie nogi poniosły go w stronę wejścia. Wiedział, że musi ratować przyjaciela, który zaraz może zginąć. Furchswert, a może sam Josef, pragnął krwi...
W tym momencie jedynie brat mógł go zatrzymać.