|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
01-01-2018, 21:46 | #251 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 02-01-2018 o 00:26. |
01-01-2018, 23:33 | #252 |
Reputacja: 1 | Albrecht pospiesznie opróżniał kolejne flakoniki. Różnobarwna woda z sykiem dymu ratowała Kislevczyka przed spopieleniem, a jednocześnie zabarwiła te fragmenty jego ubrania, które nie sczerniały, liźnięte płomieniem. - Nie ma za... - Nim Albrecht zdążył odpowiedzieć, cuchnący dymem i pieczonym mięsem Wiktor poderwał się z ziemi. Nim zdążył zawołać towarzysza, zauważył brata i zrozumiał, że Wiktor chciał poświęcić się dla Josefa. Wiedział, że mieli dług. Zaklął pod nosem, ale poza tym nie był w stanie wymusić z siebie nawet jednego słowa. Nie pamiętał, jak wydostał się na zewnątrz. Z bratem, z całą kompanią, ale bez Wiktora. Zdusił w sobie chęć popędzenia wgłąb kurhanu, bo wiedział, że ledwo żywy Josef ruszyłby za nim - i najpewniej zginęliby obaj. - Nie możemy zostawić tam Wiktora, do diabła! - zdarł sobie gardło. Żałował tylko, że nie miał bladego pomysłu co robić. Sięgnął dłonią do torby ze składnikami czarów. |
03-01-2018, 22:12 | #253 |
Reputacja: 1 |
__________________ „Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!” |
03-01-2018, 23:11 | #254 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Emmerich był wyraźnie zakłopotany, bowiem gdy otworzył swój plecak ujrzał tam rozgardiasz nie do opisania. Poszukiwania oleju i źródła ognia mogły zająć wieki, a potrzebne było natychmiastowe działanie. Tymczasem Gerhartowi udało się opuścić kurhan unikając latającego oręża jednego z rycerzy. Wciąż walczący wewnątrz Wiktor uwijał się jak w ukropie zmuszając Drugiego do desperackiej obrony. Kislevczyk niemiłosiernie tłukł rycerza raz za razem w jego zakuty łeb, tamten jednak z każdego ciosu wychodził bez szwanku. Do czasu. Ugodzony do żywego poświęceniem kamrata Josef z rykiem wbił się z powrotem w plującego ogniem rycerza i swoim cięciem przeciął go powyżej bioder na dwie połowy. Za nic mając nadbiegającego Pierwszego z rycerzy upadł na obie nogi stając z Wiktorem ramię w ramię. Niespodziewanie latający miecz zwrócił się ku Josefowi muskając z zaskoczenia powietrze wokół jego głowy. Ten natarł jeszcze na Pierwszego wraz z Wiktorem, który nie odpuszczał pola ani na centymetr. Nagle Josef upuścił trzymaną w lewej ręce tarczę, a z ramienia zaczęła tryskać mu krew. Bez zdumienia odkrył, że ręka jest niewładna. W swoim obecnym, zmiażdżonym, stanie prezentowała się fatalnie, ale brat Pierwszego nie został pomszczony. Jeszcze. W kierunku rycerza poszedł ogień ze wszystkich stron: strzały, bełty, noże... Wszystko to wyparowywało, rozpływało się w powietrzu tuż przed uderzeniem celu! Tymczasem kurhan przestał drżeć, za to jego posadzka zaczęła się czerwienić coraz jaśniejszym światłem. Do uszu wszystkich dotarł grzmot, którego źródłem było wnętrze kurhanu. Ostatnio edytowane przez Avitto : 03-01-2018 o 23:48. |
04-01-2018, 10:18 | #255 |
Administrator Reputacja: 1 | Kij ci w oko, powiadano. Kij to drewno, strzała to też, mniej więcej, drewno. No i okazało się, że strzała wbita w czerep, mniej więcej w oko, nie wystarczyła, by wysłać rycerza w zaświaty. I chociaż Josef wspaniałym ciosem rozpołowił drugiego, to sytuacja niewiele się poprawiła. Magiczny miecz stale atakował, rycerz (mimo strzały wbitej w czaszkę) nie odpuszczał, a na dodatek wytworzył wokół siebie jakąś barierę, która nie przepuszczała żadnych pocisków. Jakby tego brakowało, kurhanowi jakby się pogorszyło... Jeśli gdzieś w głębi miał nastąpić wybuch, to Gerhart wolał znaleźć się jak najdalej od wylotu korytarza. - Uciekać na zewnątrz! - krzyknął. Strzelił raz jeszcze, po czym zajął 'strategiczną' pozycję z boku wejścia do kurhanu. |
04-01-2018, 15:49 | #256 |
Reputacja: 1 | Wiktor spojrzał śmierci w oczy. |
04-01-2018, 19:52 | #257 |
Reputacja: 1 | - A niech to! - zupełnie nie po swojemu zaklął Zachariasz, gdy ciśnięte przez niego metalowe narzędzie mordu odbiło się od niewidzialnej tarczy, jaką wokół siebie roztaczał rycerz. Dobrze, że już tylko jeden... Znajdujący się wewnątrz towarzysze, chyba uznali że czas dać definitywnie drapaka, nim grobowe wzgórze się zawali. Zachariasz cofając się, rozmyślał co za okropieństwo wydostaje się z grobowca. I wszystkie jego myśli biegły ku przerażającemu dżaberłokowi. Był pewien, że nie będzie to ani demon ani jakieś widmo nieboszczyka, a właśnie okrutny i paskudny dżaberłok. I on, mały Zachi będzie stał naprzeciw niego, bezbronny, przerażony, trzęsący się ze strachu. Na granicy paniki... Ale z pewnością ktoś go uratuje! Ale teraz trzeba się było odsunąć i spróbować dziabnąć rycerza. Najlepiej nożem chichotu i najlepiej w jakieś miejsce, w które ten mógł się wbić. Zachariasz miał wrażenie, że to właśnie klucz do sukcesu. Ostatnio edytowane przez xeper : 05-01-2018 o 08:17. |
06-01-2018, 01:15 | #258 |
Reputacja: 1 |
|
07-01-2018, 19:39 | #259 |
Reputacja: 1 | - Stój durniu!... - Głos Albrechta poniósł się za jego starszym bratem, ale ten go nie posłuchał, tylko pędził w kierunku Wiktora. Młodszy Schutz widział, jak Josef przepoławia jednego z demonicznych wojowników. Jego zwisającą bezwładnie lewą rękę też zauważył, ale nie była mu potrzebna, by ruszyć biegiem w kierunku walczących. W biegu sięgnął rozpaczliwie po chociaż skrawek płótna opatrunkowego. Co, jeśli jego brat był zbyt pokiereszowany, by mógł czarami uratować mu życie? Albrecht wierzył, że mu się uda. Nigdy nie miał w sobie zbyt wiele wiary, ale teraz go przepełniało. Nie dopuszczał do siebie możliwości porażki. Nie dopuszczał do siebie potencjalnej śmierci Josefa. Pędził na złamanie karków, modląc się do wszystkich bóstw, którego tylko mógł sobie przypomnieć - Sigmara, Shallyi, Arianki... i prosił brata w myślach, by nie popełnił już żadnego głupstwa. |
07-01-2018, 22:16 | #260 |
Reputacja: 1 |
__________________ „Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!” |