Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2018, 21:31   #725
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
19 Sigmarzeit 2513, wieczór

Lothar, jako osoba szlachetnie urodzona i przez to obdarowana niezbywalną siłą oddziaływania na osoby niższego stanu, zakręcił się wokół kwestii pozbycia się dwójki podejrzanych mężczyzn. Po rozmowie z karczmarzem, którego przekonał do zupełnie przypadkowego zablokowania drzwi do kwatery szpiegów, po tym jak udadzą się na spoczynek udał się do stajni. Młody stajenny nawet nie musiał zostać zbytnio obdarowany srebrnymi monetami, aby współpracować z szlachcicem. Jego dusza aż rwała się do przygody, więc chętnie przystał na pomysł, aby podać wskazanym koniom coś, co doprowadzi ich żołądki do rozstroju, uniemożliwiającego podróż.

Potem zadowolony z siebie Lothar udał się na rozmowę z konstablem Mürdowem. Konstabl Joachim Mürdow okazał wielkie zainteresowanie sprawą, ale w obecnej chwili nic nie mógł zrobić, a to z powodu, jak to określił, braków kadrowych. Jego ludzie, stacjonujący w stanicy byli na nocnym patrolu związanym z domniemaną aktywnością zwierzoludzi i innych takich [bo przecież nie mógł, w świetle najnowszego edyktu Cesarza mówić o mutantach, którzy nie istnieli, a do tego zostali objęci ochroną]. Zobowiązał się, że rankiem zajmie się tą sprawą i zatrzyma podejrzanych, do czasu aż sprawa się wyjaśni. Gdy otrzymał od Lothara parę szylingów, uznał, że sprawa może okazać się nadzwyczaj skomplikowana i zatrzymanie może się przeciągnąć. Na koniec Mürdow zalecił Lotharowi, aby wraz ze swoimi ludźmi wypłynął jak najwcześniej mogą.


Nazajutrz Lothar, Wolfgang, Bern i Axel byli na barce jeszcze nim kogut w ogródku zapiał po raz pierwszy. Na dziobnicy rozpalili latarnię i wypłynęli na rzekę pogrążoną w mrokach nocy. Gdy nastał świt pokonali już kilka mil w kierunku Kemperbadu.

Wybieg zmierzający do pozbycia się ogona okazał się skuteczny, bo przez cały dzień i wieczorem w stanicy w Diesdorfie nie napotkali podejrzanych typków. A kolejnego dnia wieczorem dopłynęli do Kemperbadu.

Miasto wznosiło się na wysokim klifie, niemal sto pięćdziesiąt metrów nad powierzchnią wody. U podstawy urwiska zbudowano przystań, a powyżej niej działał skomplikowany i przemyślny system lin i wind, obsługiwany przez krasnoludzkie przedsiębiorstwo Har-Mal-Gal. Już w przystani bohaterowie dowiedzieli się, że na przestrzeni ostatnich pięćdziesięciu lat zdarzył się tylko jeden wypadek śmiertelny. Grupa pijanych arystokratów postanowiła urządzić sobie wyścigi na linach z miasta do przystani. Ten, który wygrał nie był w stanie odebrać nagrody...


Późna pora sprawiła, że ruch w przystani był już niewielki, więc awanturnicy przełożyli handel drewnem na kolejny dzień i po uiszczeniu jednego szylinga opłaty każdy z nich wjechał na górę w niewielkim siodełku. Od razu po postawieniu roztrzęsionych stóp na bruku, udali się do pierwszej gospody jaką zobaczyli, a był to Czarny Płaszcz, zajazd który okazał się całkiem miłym i gościnnym miejscem.
 
xeper jest offline