Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2018, 23:22   #17
Kris Kelvin
 
Kris Kelvin's Avatar
 
Reputacja: 1 Kris Kelvin ma w sobie cośKris Kelvin ma w sobie cośKris Kelvin ma w sobie cośKris Kelvin ma w sobie cośKris Kelvin ma w sobie cośKris Kelvin ma w sobie cośKris Kelvin ma w sobie cośKris Kelvin ma w sobie cośKris Kelvin ma w sobie cośKris Kelvin ma w sobie cośKris Kelvin ma w sobie coś
Doderic jeszcze często miał sobie zadawać pytanie: jak to się stało? Dlaczego na isengarowym przyjęciu po prostu nie siedział cicho. O ile wrócił do domu w markotnym nastroju, to prawdziwe piekło rozpętało się dopiero po oznajmieniu rodzinie co właśnie zrobił. Pan Bolger wpadł w furię tak okropną, że aż nie dokończył tradycyjnego pączka przed snem. Jego kawałki wylądowały na twarzy biednego Doda, który wysłuchiwał najgorszych obelg i wyrzutów raz za razem wypływających spod sumiastych wąsów rodziciela. Pani Bolgerowa krążyła wokół nich lamentując w głos nad losem najmłodszego syna, która postradał rozum i zadał się z „wariatami i włóczęgami”. Hilda i Odo stanowili jak gdyby chór do wrzasku pana Hildifonsa, natomiast Filibert rozsiadł się wygodnie w fotelu, raz po raz sięgał po ciastka i wino, obserwując z fascynacją całe przedstawienie. W końcu zgodnie zadecydowano: Doderic zwiariował i w trosce o pomyślne zakończenie układów z rodziną Hoggów, należy do odizolować od świata do czasu zaręczyn. Młody Bolger został skazany na areszt domowy we własnym pokoju. Wypuszczany był jedynie na wizyty w toalecie, jedzenie zaś przynosiła mu Pani Bolger (niestety, tylko pięć razy dziennie, Doderic bliski był więc śmierci głodowej).

W noc poprzedzająca ustaloną datę wymarszu młody Hobbit smutno wpatrywał się w lśniący na niebie księżyc. W końcu podmuch wiatru, który wtargnął do pokoju sprawił, że zadecydował. Wyciągnął kartkę, pióro, atrament i napisał swym dbałym charakterem pisma:

Drodzy Rodzicie, miła siostro i bracie, z konieczności uwzględniony w tym miejscu szwagrze
Podpisałem umowę, a całe życie uczyliście mnie, że umów się dotrzymuje. Wrócę, zgodnie z datą widniejącą na dokumencie, za dwa tygodnie. Będę tęsknić.
Do zobaczenia,
Doderic

Założył swoją najlepszą koszulę i kubrak. Do plecaka zapakował jedynie wartościowe rzeczy, które miał w pokoju: liczne kartki papieru, pióro i atrament. Wziął głęboki wdech i wyskoczył przez okno. Z podwórka wziął jeden z kijów podróżnych, być może się przyda – pomyślał. Wpatrzony w czerń nocy zanucił:

Choć przede mną mrok
A za mną światło
Robię dziś skok w bok
I ruszam na szlak śmiało!


Nucił i wesoło postukiwał kijkiem. Czuł się jak dawniej, zanim został współudziałowcem firmy „Bolger, Bolgerowa, synowie, córka i zięć”.

***

Całe szczęście, że Alatar wraz z Isengarem wszystko przygotowali! Doderic dotarł do norki starego hobbita równo o dziewiątej po całonocnym marszu. Był wymęczony, ale uradowany. Na widok pięknej Maddie jedynie zająkał się, a widząc zaloty młodego Goodbody’ego prychnął z irytacją. Niestety, długi marsz odebrał mu siły na jakikolwiek błyskotliwy komentarz. Widząc zapasy przełknął tęsknie ślinkę. Alatar wskazał mu kuca, którego miał dosiąść. Nazywał się Gburek i w istocie był nieco humorzasty. Natomiast młody Bolger po skonsumowaniu chleba z wędzoną szynką stał się znacznie szczęśliwszy.

***


Jadąc po drogach Shire na kucyku, przygryzając jabłko, Doderic stwierdził, że przygody to wcale niezła rzecz. Jedynie gdy przejeżdżali przez Białe Bruzdy, nieopodal jego rodzinnego Bystrego Brodu westchnął ciężko. Może jednak źle postąpił? Zły nastrój został przy nim przez resztę dnia i nocy, a także następnego poranka. Wtem usłyszeli dziki krzyk świniaka ciągnącego za sobą małą dziewczynkę. Madoc zaproponował wystraszenie prosiaka krzykiem, lub poczęstowanie go kamieniem. Willie i Hildi chcieli jakoś wykorzystać linę, niestety Doderic jej nie posiadał. Co w takim razie zrobić? Przypomniał sobie co zawsze w takich sytuacjach mawia babcia Adamanta: jak biją, to trzeba uciekać! Nikt wprawdzie nikogo jeszcze nie bił ,ale, jak mawia papa Hildifons, przezorny zawsze ubezpieczony. Tak więc Doderic z dzikim okrzykiem rzucił się z kucyka wprost w pobliskie krzaczki, byle z dala od trasy szalonego rajdu świniaka!
 

Ostatnio edytowane przez Kris Kelvin : 04-01-2018 o 23:43.
Kris Kelvin jest offline