Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2018, 22:40   #29
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Wiedział dokładnie co się stanie. Że żadna gródź na ich okręcie - być może poza poczwórnie wzmacnianymi, przeplecionymi wstęgami Immaterium i hartowanymi w ogniu wulkanów Inequity wrotami mostka - nie zatrzyma na długo Juggernautów Khorna. Prawdopodobnie nie zatrzyma w ogóle. Że wielotonowe cielsko szybko przebije się przez półmetrową pancerną płytę.

Ale nikt, kto nie widział jak gródź pryska na miniaturowe odłamki, jak masakruje deszczem odpryskó cały stojący za nią oddział - nie wie. Nie wie, nie zrozumie i nie pojmie czym jest Miażdżyciel.
Lekkie jak na standardy space marine pancerze marynarzy nie dały im prawie żadnej ochrony i w ułamku sekundy korytarz napełnił się obłokami parujacej krwi. Gigantyczna bestia zatrzymała się, nieomylnie wyczuwając swój cel - czarnoksiężnika, mimo zerowej widocznosci i rozwalenia przed chwilą półmetrowego pancerza własną czaszką. Kaskada wysokokalibrowego, którą wylał na demona Azarkov i towarzyszący mu świeżo nawróceni przyboczni Oberona, bezdyskusyjnie działała, odłupujac ogromne kawałki metalicznego cielska. Tyle że zbyt wolno - i demon zaczął się rozpędzać w stronę znienawidzonego przez Khorna psionika. Niby zgodnie z planem; Beshan dołożył sporo starań by na chwilę objawić się jako najpotężniejszy czarownik na okręcie. Ale widok szarżującego w twoją stronę MIażdżyciela każe poważnie się zastanowić nad sensem każdego planu który nie zakłada odległości mniejszej niż pół układu słonecznego.

Sprawa sprowadziła się do mileniów praktyki, żelaznej woli, psionicznego talenu którego trudno było odmówić czarnoksiężnikowi i kilku brudnych sztuczek. Zachował zimną krew i nawet nie drgnął, maleńka, nieruchoma humanoidalna figura przeciwko krzeszącemu iskry demonowi poruszajacemu się szybciej niż jakikolwiek pojazd który mogli marzyć by teraz zdobyć. Ale popychana nieludzką potęgą Brzytwa Aleksandra ruszyła na spotkanie demona, wbijając się w jego czaszkę siłą rozpędu obu stron ledwie kilkadziesiąt metrów przed marine. Zbyt blisko by zatrzymać pęd stworzenia. Nawet martwe, szorujące po wszystkim przez taki kawał cielsko uderzyło w Beshana z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na godzinę, posyłajac go na schody.

Marine podniósł się na kolana, wywołując zwycięski wrzask ocalałych heretyków. Nie mieli pojęcia jak straszliwie przedwczesny - on miał. Dwa pozostałe demony były na ich tropie.
I polowały w śmiercionośnym duecie.

Czuł na sobie ułamek nienawistnej uwagi Boga Krwi od kilku dni, teraz prowadzący demony jego tropem. W pośpiechu zarządził odwrót i przegrupowanie. Reakcja była nadspodziewanie dobra - marynarze docenili fakt że ktoś ma jakiś plan, i nie rzuca ich po prostu na wroga jak mięso armatnie. W rzeczy samej, Beshan miał nawet kilka planów - ale wszystkie wymagały zdobycia kilku minut przewagi nad demonami. Mab, kiedy wyjaśnił jej czego potrzebuje, wskazała mu najbliższą anomalię która powstała w skutek uszkodzenia paneli grawitacyjnych. Potrafił ją wykorzystać jako śmiercionoścną pułapkę dla tak ciężkiego wroga. Jednego. A do tego była na granicy zasięgu. Równie daleko było ciężkie, stacjonarne uzbrojenie klasztoru desantowego. Wybrał więc trzeci plan.

W ciągu kilka minut, ciagle w ruchu, skrzyknał dookołą siebie mały batalion. Odesłał ich trasą na wprost na miejsce zasadzki, razem z swoimi przybocznymi. On musiał spowolnić demony, zerwać kontakt, ale zostawić trop. Kupić wolniejszym od siebie czas.

[- Jak to - wybiło korki?-] komunikat Ionakchta uruchomił w głowie czarnoksiężnika paranoiczne trybiki, ale kilka doprecyzowujących pytańn a bocznym kanale rozchmurzyło jego myśli. Jak się wielokrotnie później okazało, myśli Aptekarza krążyły innymi ścieżkami niż jego. Ale pomysł był zdecydowanie śmielszy niż jego.
[-Mostek, słyszeliście. Zalecam stosowne przegrupowania już teraz, ale bocznymi kanałami - żeby nie ostrzec buntowników. Gdzie powietrze utrzyma się najdłużej? -]

Desperacko przemykał korytarzami, a z każdą chwilą odległość między nim a parą myśliwych była coraz mniejsza. Gdyby nie wiedział przed czym ucieka, a pomyślał o tych demonach jako o tępych bryłach mosiądzu i żelaza, dopadłyby go w kilkadziesiąt sekund. Kluczył, a one przebijały się na wprost i skracały dystans. Przyśpieszał - ale nawet pas transmisyjny był wolniejszy niż one. Osaczały z obu stron i zacieśniały dystans. Ale też nie goniły byle śmiertelnika. I kiedy trudem dopadł windy, pod hełmem wykwitł uśmiech złośliwej satysfakcji. Te demony, wychowane na płaskich Równinach Krwi, nie były gotowe na pościg w trzech wymiarach. Nie znały Ostatniej Nadzieji jak on.. To nie tak że im uciekł - ciągle były na jego tropie, chciał żeby były na jego tropie, choć może nie tak blisko - ale teraz musiały wybić sobie trasę niemalże pionowo w górę. Jego ludzie mieli czas żeby przygotować zasadzkę.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline