Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2018, 23:34   #314
Ismerus
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
Brama zaskrzypiała, nisko otwierając się przed uciekającymi ludźmi. Walter obserwował uciekinierów. Niewielu. Samych mężczyzn. Młodych. Zdolnych do noszenia broni... Nagle błysk stali spod ubrania jednego z przybyłych. Do cyrkowca od razu dotarło to, co się stało.
Było jednak za późno. Wyciągnęli oni broń. Zaatakowali zaskoczonych żołnierzy. Jeden trup, czterech ciężko rannych. Walter zdołał uniknąć ciosu. Tylko dzięki swojemu refleksowi i umiejętnościom wyniesionym z występów cyrkowych.
- “Grupować się, do bramy! Musimy ją zamknąć! Zabić tych skurwysynów! ”- krzyknął
Zdołał zebrać w okół siebie większość żołnierzy. Razem czternastu, nie licząc dwójki strzelców stojąca na górze. Przeciwko dwunastu piechurom wewnątrz fortu i kolejnym na zewnątrz. Nastąpiła walka. Razem z obrońcami zdołał przebić się do kołowrotu. Po krótkiej szamotaninie ze słabo naoliwionym mechanizmem, udało się zamknąć bramę. Czyn ten został jednakże okupiony stratą trzech ludzi.
-”Obrońcy, zbić się w grupę !” - krzyknął lekko zdenerwowany Walter. Sam wyciągnął łuk. Z kołczana wyjął strzały. Zaczął strzelać do wrogów. Żołnierze ścieśnili się i stworzyli nieprzekraczalny mur. Wrogowie napierali, zadając obrońcom poważne straty. Walka była wyrównana.

Walter spojrzał w górę. Zobaczył ogień pełzający po drewnianych zabudowaniach fortu.
~Kurwa, jeszcze tego brakowało.~- pomyślał, przypominając sobie o dwójce żołnierzy stojących na górze.
-Na co czekacie wy na górze?! Schodzić na dół i bij zabij!- krzyknął do nich tak głośno, że pomimo zgiełku bitwy usłyszeli jego krzyk. Dołączyli do starcia. Mimo tego wynik walki nie przechylił się na żadną ze stron. Obie ponosiły duże straty. Wtem Walter usłyszał hasło:
-Meissen!- wykrzyczane przez kilkunastu przybywających z posiłkami obrońców. Wzięli wrogów w kleszcze. Trzech z nich poddało się. Reszta albo została ranna, albo zginęła.

To jednak nie był koniec walki. Pod bramą kłębiła się reszta wrogów: ośmiu piechurów i dwunastu kawalerzystów. Część z nich zaczęła ciskać pochodnie na dach, a część wyciągnęła broń strzelecką i rozpoczęła ostrzał pozycji obrońców.
Walter w krótkim rozkazie nakazał dziesięciu obrońcom gasić pożar, dziesięciu razem z nim ostrzeliwać wrogów, trójce pilnować jeńców, a jednego wysłał po medyka do rannych.
Wrogowie wystrzelili. Dosłownie zmietli gaszących pożar, tak że sprawna do dalszego działania została tylko trójka z nich. Walter nakazał strzelcom rozpocząć ostrzał. Polecił koncentrować się na wierzchowcach kawalerzystów. Była to dobra decyzja. Zranione zwierzęta spowodowały zamieszanie w szeregach przeciwnika. Kolejna salwa położyła trupem wielu z nich... reszta uciekła w mrok nocy.

Przybył medyk, zaczął opatrywać rannych. Zabitych obrońców zgromadzono w jednym miejscu. Cyrkowiec policzył ciała. Ponad siedem ciał. I wielu ciężko rannych, którzy nieprędko dołączą do obrony miasta. Walter poczuł wyrzuty sumienia. To przez jego głupią decyzję. Odruch dobrego serca...

Dowódca podszedł do jednego z nierannych żołnierzy:
-Pędź do dowódca i przekaż wiadomość: "Fort obroniony. Wróg przegoniony, wielu zabitych. Trzech jeńców, nie licząc rannych. Umocnienia wymagają naprawy. Dowództwo fortu prosi o zostawienie przybyłych na miejsce posiłków, w celu obrony punktu. " Zapamiętałeś? Jak tak to pędź!
 
Ismerus jest offline