"Napadliśmy? Przecież my dopiero tutaj trafiliśmy?"
- Czekaj. Chyba nas z kimś...
Nagłe staccato rozlegające się w powietrzu. Pociski uderzające w beton. Zbyt blisko, żeby był to sojuszniczy ogień. Schylił głowę i wskoczył za najbliższą osłonę. Metalowa skrzynka na listy, która cudem ostała w całym tym pandemonium. Kiepska osłona. Zwłaszcza, że doświadczenie balistyczne podpowiadało mu, że strzelano z najbliższego dachu. Kabura uderzyła o bark a oko momentalnie przybliżyło się do wizjera celownika. Sandy nie wspominała o wsparciu i nie zamierzał tego snajpera w ten sposób traktować. Mniej więcej w tym samym czasie usłyszał wybuch. Mógł się mylić ale dochodził chyba z miejsca gdzie udała się Margaret. Szlag!
Łączność cały czas była do dupy. Czuł rosnący ucisk w zatokach i lekkie piszczeniu w uszach. Mimo to ponownie skupił swoje zmysły. Chciał zlokalizować strzelca. Pozbyć się go zanim on uczyni podobnie. Poza tym poczuł jak jakaś olbrzymia masa mięsa wspina się po budowli. Yuri!
- Nitro! Zrób coś z tym cholernym radiem, potrzebujemy łączności! - wrzasnął na ślepo licząc, że technik jest w zasięgu słuchu. " I że w ogóle żyje" Spojrzał na Slaga.
- To nie nasi! Musisz nam zaufać! Jesteśmy z SHIELD!
__________________ you will never walk alone |