Myrtle złożyła schludny podpis pod dokumentem, jak widać czarodziej potrafił zadbać o to by tajemnica został tajemnicą - szukali klucza, lecz nie wiadome było co też on może otwierać. Być może w bibliotece wuja znajdzie coś co potrafiło by rzucić nieco światła cel ich wyprawy, a jesli nie to przynajmniej dowie się coś o mieście Fornost i jego dziejach.
***
Pobudka z samego rana nie była czymś co Myrtle lubiła, ale jeśli trzeba było to potrafiła wstać wcześnie. Na szczęście wuj jeszcze chrapał, także Myrtle w spokoju mogła przygotować wczesne śniadanie i dokończyć pakowanie najpotrzebniejszych rzeczy - przy okazji uśmiechając się na wspomnienie ostatnich zdarzeń spakował prezent otrzymany od wuja była to niezapisaną księgę i ozdobny kałamarz na tusz.
O dziwo wuj dowiedziawszy się o wyprawie spokojnie nabiła fajkę i uśmiechnął się szelmowsko i zapytał ją kiedy wyrusza - usłyszawszy odpowiedz zaśmiał się i podreptał nie przerywając palenia fajki do swej biblioteczki, wracając trzymał księgę oprawianą w skórę.
-Proszę, powinna być przydatna. Spisz wszystko co zobaczysz i ujrzysz moje dziecko, rzadko bowiem się zdarza by hobbity wędrowały po za Shire - przy okazji postaraj się wrócić żywa, kto wie może ujrzysz same Elfy?
***
Na całe szczęście Pan Isengar i Alatar wszystko przygotowali, w każdym razie na pewno były przyszykowane kuce na grzbietach których mieli wyruszyć ku przygodzie. W każdym razie Myrtle sprawnie objuczyła swego kuca, który nazywał się Wyrwij - gdyż powszechnie był znany z swego zamiłowania do czegoś szybszego niż powolny trucht. Przy okazji warto też było poznać pozostałe towarzystwo - Hildi, Doderic... i sam Czarodziej młodą hobbitke ciekawiło czy ów osobnik w niebieskiej szacie zna jakieś ciekawe opowieści.
***
Droga mijała bardzo spokojnie, równomierny trucht i stukanie kopyt sprawiały że każdy hobbit miałby ochotę na drzemkę lub też drugie śniadanie -spokój... czasami nie było niczego lepszego.
W tym momencie z rozmyślań Myrtel wyrwał czyjeś krzyki i głośne chrumkanie, na widok dzikiego świniaka Myrtel o mały włos nie spadła z swego kucyka jednak w porę zdołała się opanować i skierować swojego kuca gdzieś gdzie nie miał by styczności z szarżującym dzikim prosiakiem. W każdym razie Myrtel uszykowała już swoją procę, rozglądając się za jakimś dobrym kamieniem.