Girlaen wypatrzyła strzelców i teraz w ich kierunku skierowała swój nowy, cudownie zabójczy łuk. Prawie czuła magię, która go spowijała, gdy dotykała cięciwy nakładając na nią kolejną strzałę. Tym razem precyzyjnie wymierzyła. Musiała się pozbyć przeciwników, którzy razili ich nad głowami swoich dzikich pobratymców, bo tylko ona mogła tego teraz dokonać.
Luna, na którą zerknęła pospiesznie wydawała się pogrążona w dziwnie katatonicznym stanie. Półelfka miała tylko nadzieję, że nie rzuciła na siebie jakiegoś zaklęcia, bo nawet jeśli przeżyją, mogli mieć spore problemy, by ja odczarować. W końcu nikt w tej drużynie, poza małą niziołką, nie znał sie na tajemnej magii. |