Margaret zaczęła kasłać. Ilość pyłków, które dostały się do jej płuc po wybuchu, były porównywalne z pierwszym zaciągnięciem się papierosem, bez wydmuchania dymu.
Po kilku sekundach oprzytomniała. "Biedna Peppa" - pomyślała o bestii Skał, którą tak miała w zwyczaju nazwać. Reszta drużyny wydawała się być w jak najlepszym porządku. Margaret podbiegła do tego monstrualnego zwierzęcia i wzięła się do pracy - leczenia. |